Akt 1: Początek

16 2 0
                                    

Rozdział 1: Żadnychtrosk

Na pokrytej łąkami planecie Dantooine nastał nowy dzień.Promienie słońca zaczęły przechodzić przez taflę jeziora,ujawniając bogactwo życia. Miasto nad brzegiem powoli się budziło.Na rynku sprzedawcy wyłożyli swoje towary, a radosne dziecipobiegły bawić się na trawiastej równinie. Pewien mężczyznawszedł do niewielkiego domu po zachodniej stronie miasta.

- Synu !?! Ne'ika !?! - nawoływał, ale nie doczekał sięodpowiedzi – Koczi !?! – zagwizdał.

Rozległo się szczekaniei z drugiego pokoju wybiegł okazały ogar kath. Skoczył naczarnowłosego mandalorianina, prawie go obalając. Z łatwościąsięgnął do jego twarzy i zaczął go po niej lizać.

- Już, już też sięcieszę mały ! – powiedział, śmiejąc się.

Ogar stanął na czterechłapach, a ten uklęknął przy nim.

- Gdzie też znowuwywiało twojego pańcia, co ? – pogłaskał psiaka i zacząłmamrotać coś pod nosem – Na pewno zostawił go tutaj. Nie wziąłbygo przecież, idąc do ludzi.

Przetrząsnął dom wposzukiwaniu przedmiotu, którego potrzebował.

- Ha, kandosii !!! –rozległ się triumfalny okrzyk.

Podszedł do ogara ipodsunął mu pod nos podłużny przedmiot. To był miecz świetlny.

- Znajdźmy go mordko –Koczi obwąchał broń, zaszczekał i wybiegł z domu – Jate kath –mężczyzna pobiegł za zwierzakiem.

W międzyczasie

Przydnie tego jeziora rosną rośliny, a między nimi pływają jedyne wswoim rodzaju stworzenia. W połączeniu z czystą, szmaragdową wodąi białym piaskiem tworzą one widok, którego nie można zobaczyć wżadnym innym miejscu w galaktyce. Przynajmniej tak uważająmieszkańcy pobliskiego miasta, a w szczególności pewien młodychłopak, który praktycznie wychował się w tych wodach. Dziśponownie wybrał się podziwiać ten wyjątkowy podwodny krajobraz, inie wygląda na to, żeby kiedykolwiek mu się znudził. Pływanie zławicami ryb, lawirowanie między wodorostami, czy dryfowanie nawysokich falach, dawało mu poczucie nieograniczonej wolności iszczęścia. Zaczął płynąć w stronę powierzchni. Wynurzył sięi wziął głęboki wdech. Popłynął w stronę swojej deski. Usiadłna niej i zobaczył nadwodnego ptaka, siedzącego przed nim.

-Su'cuy ptaszku – położył się na brzuchu, patrząc ciągle naniego.

Ptaktylko pisnął.

-Chyba nie ma dziś za dużych szans na wysokie fale – wyprostowałsię i rozejrzał wokoło – Raczej nikt nie zobaczy tego co zrobię.To będzie nasz mały sekret – pogładził ptaka po szyi, po czymten odleciał.

Chłopakodetchnął głęboko i zamknął oczy. Skupił się, sięgnął dogranic swoich możliwości. Nagle, na środku akwenu, zaczęłapojawiać się wielka fala. Neyo otrząsnął się i popłynął wjej stronę. Ustawił się do niej tyłem.

- Noto jazda ! – stanął na desce, a fala uniosła ją i zaczęłaprzyspieszać.

Podstopami chłopaka był już metr odległości od tafli wody. Wykonałnagły skręt, zatrzymał się na szczycie. Wiatr wiał mu przyjemniew twarz, z której ani na chwilę nie znikał uśmiech. Po prawejstronie fala zaczęła się załamywać i stworzyła tunel wodny.Chłopak przykucnął, skręcił w jego stronę. Gdy tylko do niegowpłynął, wstał i zmienił kierunek, żeby płynąć razem ztunelem. Gładził wodne ściany ręką. Na tę chwilę poczuł sięspełniony. Wysunął się dalej. Coś na plaży przykuło jegouwagę. Ruszył w jej stronę, przepływając nad falą. W pewnejodległości sylwetki na plaży stały się na tyle wyraźne, żerozpoznał swojego Tatę i pupila. Zaczął im machać. Martinodpowiedział mu tylko machnięciem, ale Koczi zaczął radośnieszczekać i wariować. Gdy Neyo znalazł się dość blisko by mógłdopłynąć wpław, wskoczył do wody zgrabnym saltem do tyłu.

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaWhere stories live. Discover now