- Tam gdzie zawsze po pracy ? Wkantynie u Meca ? – spytała Saya.

- Jasne – poszli razem w głąbmiasta, trzymając się za ręce. Zatrzymali się przed wejściem doportu kosmicznego. Pocałowali się na pożegnanie – Miłego dniacyar'ika.

- Tobie też – rozeszli się wswoje strony.

Jakiś czas później

Po tym jak Sayana przeprowadziłasię do Neyo na Dantooine potrzebowała miejsca, w którym mogłabywykonywać swój zawód. Może i było ich stać na wynajem gabinetuw pobliżu głównego rynku, ale na kupno sprzętu medycznego jużnie, więc wybór padł na Szerszenia. To jedyne miejsce, do któregoobecnie mieli dostęp, a w którym mogłaby przyjmować pacjentów iudzielać im pomocy. W tej chwili kończyła zajmować się pewnymmężczyzną. Kiedy go osłuchała, przewiesiła stetoskop przezszyję i postawiła diagnozę.

- Jest pan tylko przeziębiony.Proszę odpoczywać i dużo pić, a ja już wypisuję panu receptęna antybiotyki – zaczęła wypełniać odpowiedni dokument na swoimczytniku danych.

- Dziękuję pani doktor –zakaszlał i położył swój holokomunikator przy jej urządzeniu.

Przejechała palcem po ekranie wstronę komunikatora, a na nim pojawił się hologram szczegółówrecepty. Mężczyzna odliczył kilka kredytów i wręczył jelekarce. Wyszedł, a ona schowała je do szafki.

- Następny, proszę ! –zawołała.

W przejściu do ambulatoriumstanęła kobieta z małą dziewczynką. Kiedy Saya spojrzała w ichstronę rozpoznała ją. To była Inra. Poznała ją pewnego razu gdyposzła z Neyo do miejscowej szkoły odprowadzić Kana do domu.Dziecko zalewało się łzami i trzymało za skroń, po którejspływała krew.

- Haar'chak ! Inra ! – Sayanatychmiast podbiegła do nich zmartwiona. Zaprowadziła je do łóżkadla pacjentów i posadziła na nim dziewczynkę – Co się stało ?– skierowała pytanie do jej matki. Zaczęła przyglądać sięInrze ze wszystkich stron. Szyja i kark nie były uszkodzone. Terazmusiała obejrzeć zranione miejsce – Weź rączki, kochanie –przesunęła je delikatnie.

Skóra była rozcięta i z ranypowoli sączyła się krew.

- Nie widziałam co to było –kobieta zaczęła odpowiadać – Byłyśmy na placu zabaw. Patrzyłamjak bawi się z dziećmi. Nagle usłyszałam krzyk Inry. Leciała jejkrew i od razu przybiegłyśmy tutaj.

- Eeh ... masz rozciętą skórę,skarbie. Będę musiała zaszyć ranę.

- Czy to jest konieczne ? –matka dziewczynki zmartwiła się – Przecież możesz zrobić cośinnego. Nakleić plaster medyczny czy coś ?

Saya nachyliła się do uchakobiety.

- Trzeba zatrzymać krwawienie.Mogłabym zespoić to od razu pewnym narzędziem, ale z doświadczeniawiem, że to bardzo bolesne – wyszeptała – Mała jest w szoku.Taki ból wywoła u niej panikę – wyjaśniła jej sytuację.

Matka pacjentki zastanowiła się.

- Rób co musisz – wzięłacórkę na kolana.

Saya wyjęła z szafki gaziki,środek odkażający, igłę i nić. Podeszła do Inry. Chwyciła jąlekko za jeden policzek i skierowała jej zapłakany wzrok na siebie.

- Teraz trochę zaboli, kochanie.Będziesz dzielna ?

- T...Tak – dziewczynkawyjąkała przez łzy i przytuliła się do matki.

Saya nasączyła gaziki iodkaziła ranę. Inra zasyczała cicho z bólu. Potem dziewczynazaczęła zszywać brzegi rany na skroni dziecka. Kuliła się przytym.

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaWhere stories live. Discover now