12. Bukiet róż

77 3 5
                                    

Perspektywa Applejack

Od naszej "walki" z Moon'ami minęło już kilka dni, każdy z nas zachowywał się tak, jakby nic nigdy się nie stało. Spitfire już więcej od nich nie dostała i mam nadzieję, że tak już zostanie.

Zaczął się weekend, ja byłam w domu, a ukochana w pracy, więc stwierdziłam, że posprzątam w domu. Przebrałam się w robocze ubrania i założyłam słuchawki. Kiedy wszystko sobie uszykowałam, puściłam na słuchawkach melodię i zaczęłam śpiewać swoją standardową piosenkę.

- Chcieć, to moc, więc weź się w garść... - i tak sobie śpiewałam cicho, że nawet nie wiedziałam kiedy Rainbow wróciła do domu.

- Och... Długo tu jesteś? - zapytałam zawstydzona.

- Nie, przed chwilą przyszłam... Co to za piosenka? - zapytała.

- To nic takiego, składam ją w głowie za każdym razem jak sprzątam. - wyjaśniłam.

- Może zagramy coś razem?

- Jasne, tylko dokończę myć podłogę. - odparłam i dokończyłam mycie.

Kiedy skończyłam, przebrałam się z powrotem w codzienne ubrania i poszłam do naszego "studia".
Ukochana w tym czasie ogarnęła swoją gitarę, a ja chwyciłam za swój bass. Zaczęłyśmy powoli grać jakąś melodię, gdy miałyśmy już jakiś zarys jak miało by to brzmieć.

- Hmm, może coś z przyjaźnią? - zapytałam.

- Oo, dobry pomysł... Hm, może coś takiego. - zaczęła grać melodię i na bieżąco układać jakieś słowa, z czego złożyliśmy kilka linijek, brzmiało to mniej więcej tak:

"Bo grunt to nadzieja
I mieć przyjaciół swych
Bo grunt to nadzieja
Patrzę w przyszłość z nadzieją, gdy
Ze mną jesteś ty... "

Uznałyśmy to jako refren i więcej dziś nie wymyśliłyśmy. Było coś około 15, postanowiłam zabrać ukochaną do kina i jakieś lody albo kawę.

- Skarbie, zbieraj się, zabieram cię do kina. - oznajmiłam ukochanej i poszłam się ubrać cieplej, ponieważ na dworze robiło się coraz chłodniej.

- Już lecę się ubierać. - pomknęła na górę jak huragan i w mig była gotowa do wyjścia. - Na co idziemy? - zapytała.

- Zobaczymy co grają i wybierzemy na miejscu. - uśmiechnęłam się czule. - Jedziemy moim? - zapytałam chwytając kluczyki.

- Jasne, będę mogła się potulić. - spojrzała mi w oczy, a potem na usta, dając do zrozumienia, że chciałby buziaka. Pocałowałam dziewczynę i po chwili wyszłyśmy z domu.

Ukochana siadła za mną i od razu wtuliła się w moje plecy. Byłam szczęśliwa, kiedy była obok mnie. Nie wyobrażałam sobie świata bez tej różowookiej dziewczyny.

Po kilkunastu minutach zajechałam na miejsce i udałyśmy się w stronę kina. Jak się okazało dziś odbywa się nocny maraton filmowy z marvela, puszczny będzie Spider-Man Homecoming, Far From Home i No way Home. Także wspaniale, razem zadecydowałyśmy się na ten maraton, jest on nocny, ale ani trochę nam to nie przeszkadzało. Zaczyna się o 19, więc w miarę wcześnie jak na takie maratony, ale tym lepiej. W oczekiwaniu poszłyśmy pochodzić po sklepach, aby rozejrzeć się powoli za zimowymi rzeczami.

- Idziemy na kawę? Nudzą mnie te sklepy już. - zapytałam.

-Myślałam, że nigdy nie zapytasz. - zaśmiała się ukochana.

Zamówiłyśmy nasze ulubione kawy i czekałyśmy na zamówienie, w miedzy czasie rozmawiałyśmy o graniu i naszej piosence, bo chcemy ją dokończyć.

Po chwili popijałyśmy już ciepły napój i oczekiwałyśmy na wejście do sali kinowej, aż nagle pojawił się Cloud.

- Cześć wam! - podszedł się przywitać.

- Hej... - odparłam, byłam lekko zdziwiona, ponieważ myślałam, że chłopak miał niebieskie oczy.

- Zaraz, masz soczewki? - zapytała Dash.

- Nie, a czemu? - zdziwił się.

- Miałeś niebieskie oczy. - odparłam.

- A teraz są fioletowe. - dodała ukochana.

- Ee... Muszę już iść. - rzucił szybko i odszedł od nas.

Było to dziwne, ale nie wnikałam. Powoli zaczęłam zmierzać z ukochaną w stronę kina. Na sali zasiadłyśmy wygodnie w fotelach, a przed tym oczywiście zakupiłam jakieś przekąski. I seans się zaczął...

Wyszłam z kina cała zapłakana, ponieważ ostatnia część nie należała do najweselszych, nawet Dashie się wzruszyła, nie wiem co bym zrobiła na miejscu Petera, gdyby nikt mnie nie pamiętał, a szczególnie ona... moja ukochana, czułabym się strasznie źle.

Tym razem kierowała Rainbow, a ja wtuliłam się w nią, było już strasznie późno, ale nie żałuję że zabrałam ukochaną na maraton. Po wejściu do domu od razu poszłyśmy pod prysznic i spać, bo byłyśmy padnięte.

Wstałam coś około godziny 9, więc nie tak źle. Postanowiłam zrobić śniadanie, a mianowicie jajecznicę, ostatnio ciągle jemy śniadania na słodko, czas na zmianę. Przygotowałam składniki i zaczęłam smażyć po chwili jajka na patelni. Jakiś czas później dołączyła do mnie narzeczona.

- Zaraz będzie śniadanie. - uśmiechnęłam się do niej i zaczęłam nakładać jedzenie na talerz, który po chwili postawiłam przed ukochaną. Zaraz po tym na stole znalazła się również kawa.

- Ale to pyszne, rób częściej jajecznicę. - powiedziała zadowolona, mam wrażenie, że cokolwiek zrobię smakuje jej to, ale to dobrze... Cieszę się bardzo z tego.

Poszłyśmy dalej oglądać serial, który aktualnie oglądałyśmy. Wtulona w ukochaną ogladałam z zaciekawieniem odcinek, aż zadzwonił dzwonek.

- No serio, w takim momencie ughhh. - wstała naburmuszona i podeszła do drzwi.

Słyszałam cały dialog, ktoś przyszedł do ukochanej z kwiatami? Zdziwiłam się i odwróciłam się w jej stronę, kiedy zamknęła drzwi w jej ręku znajdował się bukiet czerwono pomarańczowych róż.

- To od ciebie? - zapytała.

- Nie... - odpowiedziałam zmieszana.

Usiadła obok mnie i wyciągnęła karteczkę, która znajdowała się między kwiatami. Na niej widniały słowa.

"Będę twoja na zawsze, jeśli tego chcesz... "

- Kurwa, to są jakieś żarty? - zdenerwowałam się.

- Kto mógłby wysłać mi do cholery bukiet róż. - zdziwiła się Dash.

- Na pewno nie wiesz od kogo to? - zapytałam niepewnie.

- Nie wiem mała, na prawdę! - chwyciła mnie za dłonie i spojrzała w oczy.

Kiedy chciałam ponownie się odezwać do naszego domu wparowały dwie osoby, kiedy odwróciłyśmy się w ich stronę, nie wiedziałam co mam myśleć.

- Rainbow, widzisz to co ja? - zapytałam.

- Taa... Chyba tak. - odpowiedziała nadal wpatrując się w osoby w naszym salonie.

AppleDash... wejście w dorosłośćWhere stories live. Discover now