*******

942 55 49
                                    

Hermiona

Dokładnie tak jak powiedział Percy, Gilbertson dał jej dwadzieścia cztery godziny na załatwienie swoich spraw i poinformował, że samolot będzie na nią czekał punktualnie o siedemnastej kolejnego dnia.

Jasno i klarownie wytłumaczył, że jeśli nie zobaczy jej tam o czasie, rozpocznie postępowanie przeciwko Malfoyowi i zagwarantuje, aby niedoszły mąż wylądował w więzieniu, na co najmniej dziesięciolecie, a następnie musiał odpracować karę w wysokości dwustu tysięcy funtów.

Przeszło jej przez myśl, że najchętniej potraktowałaby Gilbertsona zaklęciem Obliviate. Zbyt wiele jednak własnych zasad by tym złamała.

Złożyła samej sobie przysięgę, że nigdy więcej nie użyje tej klątwy.

***

Wchodząc o poranku do gmachu Ministerstwa Magii, jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem pracy przez czarodziejów i czarownice, miała nadzieję rozejrzeć się ostatni raz po budynku.

Patrzyła na wznoszący się pomnik i fontannę.

Westchnęła.

Chciałaby zatrzymać ten widok na zawsze.

Lubiła swoją pracę. Dążyła do poprawy w magicznej społeczności. Była twarda i wytrwała w swoich postanowieniach, wyrokach i poparciu dla ustaw.

Tutaj czuła się na swoim miejscu.

Stojąc sama w pustym Atrium, zastanawiała się, kiedy zaczęła myśleć tylko o pracy, tracąc praktycznie kontakt z Harrym i Ronem.

Poprzedniego wieczora odwiedziła przyjaciół.

Powiedziała im prawdę i odkryła przed nimi plan, jaki gotowa była zrealizować, aby nie opuszczać Anglii.

Na początku byli w szoku, ale gdy dotarło do nich, że wyjeżdża...

Płakała wraz z nimi.

Mimo że nie spotykali się tak często jak przed laty, nadal się kochali..

Harry i Ron byli jej rodziną. Braćmi.

Przeżyła z nimi dziesiątki przygód, uratowała magiczny świat, pomagając pokonać Voldemorta.

Teraz Harry ścigał czarnoksiężników, ona wydawała na nich wyroki, a Ron podróżował, aby opisać dla przyszłych pokoleń magię świata, w którym żyli.

Żałowała trochę, że poświęciła to co najlepsze miała dla pracy. Skupiła się jednak na osiągnięciu sukcesu.

Rozstała się z nimi niedługo przed północą, tłumacząc potrzebą spakowania.

Nie zmrużyła oka tej nocy i większość swojego życia zamykała własnymi dłońmi w kartonach, które towarzyszyć miały jej w podróży do nowego życia w Australii.

Nie miała pojęcia co ją tam czeka. Obawiała się niepewnej przyszłości. Kochała bycie sędzią, jednak zagadką było dla niej, czy będzie mogła wykonywać ten zawód w magicznej społeczności kraju, w którym miała spędzić resztę życia.

Nienawidziła być nieprzygotowaną i niezorganizowaną. Bez żadnego planu.

Była wyczerpana, ale zbyt wiele chciała jeszcze zrobić, więc o świcie pojawiła się w Ministerstwie. Musiała przygotować wszystko na zmianę Naczelnego Maga Wizengamotu.

Ruszyła w stronę windy, którą podążyła na drugie piętro.

***

Nim się obejrzała, przed dziewiątą pojawili się pierwsi prawnicy i czarownice pracujący w Wizengamocie.

Narzeczony mimo woli - DramioneWhere stories live. Discover now