Hermiona
Znowu obudził ją hałas.
Przeklęła pod nosem, odwracając się na drugi bok i przykrywając szczelniej kołdrą.
Wczoraj sowa, dzisiaj pukanie...
Pukanie!
Zerwała się szybko do pozycji siedzącej i od razu spojrzała na jednoosobowe łóżko, które zajmował Malfoy. Mężczyzna spał w najlepsze, nie reagując nawet pomrukiem na dźwięk dobijania się do drzwi.
- Dzień dobry, kochani! Obsługa pokojowa! - Dobiegł do niej radosny głos Narcyzy.
- Draco - rzuciła do śpiącego jeszcze narzeczonego niezbyt głośno, aby jego matka nie usłyszała słów. - Draco! - powiedziała głośniej, on jednak nadal nie reagował.
- Śniadanko dla szczęśliwej pary! - Kolejne zdanie skierowane do nich, z ust stojącej przed wejściem pani Malfoy.
- Draco!!
- Mrhmr - wydobyło się tylko z gardła mężczyzny, co zmusiło ją do sięgnięcia po cięższe działa, aby go obudzić.
Chwyciła za jedną z poduszek za jej plecami i biorąc spory zamach, rzuciła nią prosto w śpiącego Draco. Trafiła idealnie w jego głowę, przez co Malfoy zerwał się jak oparzony, z grymasem niezadowolenia wypisanym na zaspanej jeszcze twarzy.
- Co do Merlina? - huknął na nią, patrząc z mordem w jasnych oczach.
- Mama stoi pod drzwiami! - odpowiedziała mu od razu, wskazując wejście do pokoju, skąd po raz kolejny dobiegł ich odgłos pukania. - Chodź tu! Rzuć rzeczy - nakazała i widziała, jak Draco szybko zrywa się ze swojego posłania i chwytając leżącą na stoliku obok różdżkę, lewituje na łóżko pościel i koc, a kolejnym zaklęciem zmienia materac z powrotem w fotel.
- Kochani?!
- Jeszcze chwilkę! - odkrzyknęła i szybko zaczęła układać poduszkę Malfoya, tak jakby faktycznie spędził on noc w łóżku razem z nią. - Tylko nie dzieciorób, uciekaj, uciekaj - mruknęła zniesmaczona, odrzucając koc na podłogę, podczas gdy Draco wchodził pod kołdrę.
- Zaczekaj - rzuciła jeszcze, poprawiając roztrzepane podczas nocy włosy. - Kładź się - mruknęła do mężczyzny.
- Co?
- Na łyżeczkę - powiedziała do Draco, układając się też na boku. - Merlinie! - zbulwersowała się, gdy poczuła pewną część ciała mężczyzny tuż przy swoich pośladkach. - Co to?
- Wybacz, jest ranek - wytłumaczył się od razu Malfoy, rozkładając ręce i unosząc sugestywnie brwi.
- No i co z tego? - zapytała jeszcze. Nie uzyskała jednak odpowiedzi, bo znów zza drzwi usłyszeli Narcyzę:
- Wszystko dobrze?!
- Tak! Sekundę - odpowiedział Draco, podnosząc się i opierając o zagłówek, jednocześnie przyciągając ją i obejmując ramionami. - Możesz wejść, mamo!
Poprawiła się jeszcze w objęciu mężczyzny, który jedną dłoń trzymał na jej brzuchu, drugą głaskał po włosach. Wtuliła się w jego ciepłe ciało i musiała przyznać przed sobą, że gdyby nie nerwowość, spowodowana pośpiechem i poranną wizytą matki Malfoya, to byłoby to całkiem miłe doświadczenie.
Drzwi komnaty uchyliły się z cichym skrzypnięciem i przeszła przez nie uśmiechnięta od ucha do ucha pani Malfoy oraz mała skrzatka niosąca tacę wypełnioną talerzykami z potrawami i dzbankiem świeżo parzonej kawy.
- Och, co za zapachy! - powiedziała, autentycznie doceniając przyniesione jedzenie.
- Świeże bułeczki cynamonowe - mruknął Draco, tuż przy jej uchu. - Pięknie pachną. Dziękujemy.
YOU ARE READING
Narzeczony mimo woli - Dramione
FanfictionOna - Naczelny Mag Wizengamotu. Zdeterminowana, bezkompromisowa, nieugięta. Już dawno porzuciła to, kim kiedyś była. On - arystokrata skupiony na osiągnięciu tego, o czym marzy. Jej asystent, który latami ją przeklinał. Ona szantażem zmusza go do...