🥀~Rozdział 9~🥀

257 29 10
                                    

🥀~Prawda~🥀

Perspektywa Connona

  Po warcie musiałem chwilę odpocząć. Niby to zwykle obserwowaniem granic, ale robi swoje. Najgorsze są godziny, gdy się jest zmęczonym po całym dniu i marzy się tylko o ciepłym łóżku.

Gdyby nie to, że musiałem otworzyć drzwi pewnie bym jeszcze spał. A jest już godzina dziesiąta rano.

— Kapitanie? — zapytałem zdziwiony do staruszka. Nigdy jeszcze wcześniej mnie nie odwiedzał, bez zapowiedzi.

— Henryk ki wszystko powiedział, jesteś pewien, że chcesz to zrobić — wyznał, a ja zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi.

— Chodźmy do środka — powiedziałem, po czym zamknąłem drzwi. — Gdyby Pan zobaczył tę dziewczynę. Jest taka sama jak księżniczka. To na pewno nie jest przypadek.
Mój były dowódca usiadł w fotelu, po czym zaczął mi się przyglądać.

— Wiesz, że to będzie trudne i ryzykowne. Te księgi nie są dostępne dla nikogo. Jeśli ktoś by cię znalazł, nie skończy się to dobrze dla ciebie — zaczął, a ja kiwnąłem głową.

— Rozumiem, ale muszę poznać prawdę. Zna mnie Pan. Od samego początku jestem taki.

— Synu, to może być twoja zguba, ale z drugiej strony dobrze, że jesteś taki — powiedział, po czym położył na stole mapę. — Tutaj znajdziesz księgę, która może odpowiedzieć na Twoje pytania. Jest dobrze strzeżona. Musisz zagadać ochroniarza, albo powiedz, że chce go widzieć. Załatwię Ci alibi, ale nie wiem na jak długo.

— Dziękuję, że Pan mi pomogą — prawda była taka, że sam bum nie dał rady.

— Traktowałem cie jak syna, będę Ci pomagać. Ale najpierw się ubierz.

Po tych słowach wyszedł, a ja przebrałem się swój strój i ruszyłem do wyjścia.

Plan mojego byłego dowódcy był naprawdę dobry, jednak nie przewidział tego, że w środku nie będzie ochroniarza, a król. Tak naprawdę mogłem się wycofać, jednak to nie było w mojej naturze.

— Dzień dobry Wasza wysokość — powiedziałem wchodząc do środka.

— O Connon, dobrze, że Cię widzę — wyznał, po czym wyrwał stronę z księgi. — Właśnie robię porządki tutaj i miałem do ciebie iść.

Wzdrygnąłem  się na ton jego głosu. Coś czułem, że mi się to nie spodoba. Jednak nie mogłem się sprzeciwić, byłem tylko żołnierzem.

— Słucham Wasza wysokość — odparłem i śledziłem jego poczynania.

— Pamiętasz naszą rozmowę? Wiem, że jesteś dobrym dowódcą, jednak masz być na każde skinienie mojej córki. Ona jest najważniejsza, jeśli będzie chciała gdzieś jechać masz to wykonać, bez żadnego marudzenia — warknął, a ja kiwnąłem głową.

Już zdążyła się poskarżyć tą małe wredna. Chodziło o to, że odmówiłem jej jechania do miasta po inną sukienkę, bo jej koleżanka ma ładniejszą, przepraszam bardzo, miałem wtedy przerwę obiadową.

— Jak rozkażesz — powiedziałem i skłoniłem się, gdy wychodził.

Spojrzałem przez ramię, po czym ruszyłem do stołu, gdzie leżały książki.

Jak mogłem się domyśleć, jednak strona była wyrwana...

******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐊𝐬𝐢ęż𝐧𝐢𝐜𝐳𝐤𝐚"Where stories live. Discover now