3

40 2 5
                                    

teenlock
John 18
Sherlock 19

John znał się z Sherlockiem od jakichś 3 lat, od początku liceum. Mieszkali razem w bursie, a nawet w jednym pokoju (221 sektor B). John od pierwszych dni razem zauważył w Sherlocku coś innego, coś czego nigdy u nikogo wcześniej nie widział.

Wtorkowy wieczór, jutro miał odbyć się kolejny sprawdzian z chemii. John jej nienawidził, lecz Sherlock wręcz przeciwnie. Kochał ją, i jako teorie i niestety praktykę. Dziewiętnastolatek był ćpunem; tłumaczył to tym, że nie wystarcza mu normalne życie. On zawsze potrzebował czegoś więcej. Na nieszczęście Johna to on zawsze musiał go doprowadzać do stanu chociażby w miarę możliwości normalnego. Za każdym razem czuwał przy nim i pilnował by ten spał na boku (w razie wymiotów). A rankiem witał go listkiem najmocniejszego Ibupromu i szklanką wody. Za każdym razem zabierał go, czasem wręcz siłą, na posiłki, które podawała przemiła pani Hudson na stołówce. Zawsze uśmiechnięta, kobieta około sześćdziesiątki, gdy widziała chłopców razem patrzyła na nich jakoś inaczej niż na resztę. Dostawali większe porcje posiłków + zagadywała ich do tego stopnia, że osoby w kolejce za nimi były zbulwersowane czekaniem na głupi obiad. Kobieta kiedyś zapytała ich wprost czy są parą, John zareagował śmiechem, a Sherlock standartowo nawet nie drgnął. Rzadko kiedy był w humorze przy kimś innym niż John. Chłopak odpowiedział pani Hudson, że są tylko przyjaciółmi i po prostu bardzo się lubią, a on uśmiechnęła się i puściła Johnowi oczko kiedy dziewiętnastolatek odwrócił się z talerzem.

Nastolatkowie usiedli przy stole i zaczęli jeść.

-Smacznego. - powiedział John z uśmiechem

Sherlock nawet na niego nie spojrzał.

-Smacznego Sherlocku. - powiedział już trochę głośniej

Sherlock spojrzał na niego i podniósł jedną brew w zdziwieniu.

-Dlaczego mówisz smacznego skoro nie wiesz czy to mi naprawdę smakuje? To bez sensu.

-Bo życzę ci tego, aby w końcu coś ci zasmakowało. - odpowiedział John

-Nie musisz tego robić. -powiedział brunet - To jedzenie jest okropne, jestem tu tylko ze względu na Ciebie.

I w tym momencie John poczuł coś nowego, jakby stado motyli w brzuchu. Nowe uczucie, którego trochę się przestraszył, ale bardzo szybko się do niego przyzwyczaił. Szybko wziął się w garść, i spojrzał na przyjaciela z uśmiechem i lekkimi rumieńcami.

-To miłe, dziękuje. - powiedział blondyn z uśmiechem

Brunet w ogóle nie zareagował na to. John powoli przestał się uśmiechać i po prostu zaczął znów jeść warzywa z talerza. Po skończonym posiłku chłopcy odnieśli talerze do okienka i wrócili do pokoju.

-Masz klucz? -zapytał brunet

-Powinienem go mieć w przedniej kieszonce spodni. - odpowiedział blondyn

Sherlock bez dłuższego namysłu sięgnął do spodni Johna i zaczął szukać kluczy w jego ciasnej kieszeni. Mina Johna była bezcenna, nastolatek nie wiedział jak ma się zachować. Stał sztywno na korytarzu, a jego przyjaciel eksplorował jego spodnie.

Po krótkiej chwili brunet wyjął klucze i otworzył pokój, a John dalej stał jak wryty na korytarzu. Jego przyjaciel wrócił na korytarz, aby sprawdzić o co chodzi.

-Wszystko w porządku? - spytał Sherlock

-Yy..tak. Znaczy no, po-poczekaj zaraz przyjdę. W sensie idę do toalety. - wydukał osiemnastolatek

-Napewno wszystko gra? - zapytał trochę zaniepokojony brunet

Lecz blondyn po prostu zniknął za rogiem korytarza. Chciał za wszelką cenę uniknąć niekomfortowej sytuacji, która miałaby miejsce, gdyby brunet zauważył pewien szczegół. Niewielki bo niewielki ale wciąż. Chłopak miał problem, a dokładniej to w spodniach.

One shoty SherlockWhere stories live. Discover now