Rozdział 2 „Nie brzmi to jak komplement"

4.1K 129 151
                                    

Między nami zapanowała cisza, która wcale mi nie przeszkadzała. Już dawno sie do niej przyzwyczaiłam, gdy miałam okazje poznawać ludzi z branży, z którymi rozmowa mi sie nie kleiła.

- Pare razy sie spotkaliśmy - odpowiedział na moją zaczepkę, a ja pokiwałam głową. Nie raz widzieliśmy sie na wspólnych imprezach, eventach czy koncertach, jednak nie mielismy okazji porozmawiać - I z tego co zauważyłem nie zachowujesz sie jak typowa influencerka- dodał gasząc papierosa.

Nie wiedziałam co ma na celu ta rozmowa i dlaczego blondyn jeszcze ją kontynuuje. On jednak nie miał zamiaru po prostu odejść, jakbyśmy sie nie znali. Wciąż obserwował mnie swoimi karmelowymi tęczówkami, którymi chciał mnie chyba zatrzymać.

- Z twoich ust nie brzmi to jak komplement - odparłam bezuczuciowo, łapiąc z nim kontakt wzrokowy. Szybko jednak pożałowałam, bo z jego oczu nie potrafiłam nic wyczytać - Co tu robisz?- spytałam wprost, nie owijając bawełnę - Impreza z okazji nowej marki ciuchów to chyba nie jest miejsce dla Ciebie.

O ile obecność Bedoesa nie byla dls mnie czymś zaskakującym, biorąc pod uwagę karierę jego dziewczyny, to zjawienie sie na niej największego polskiego rapera było czymś dziwnym.

-Moj przyjaciel, Szczepan dziś gra na djce- odpowiedział mi opierając sie o ścianę. Zdałam sobie sprawę, że nie ma już w dłoni papierosa, jednak to samo mogłam powiedzieć o sobie. Nie mogłam przypomnieć sobie kiedy rzuciłam go na chodnik i przydeptałam butem- A poza tym, darmowy alkohol mnie zachęcił. No i pare ładnych kobiet.

Miałam ochotę prychnąć pod nosem, jednak odpuściłam. Nie chciałam mieszać sie w jego prywatne sprawy, chociaż troche o nim wiedziałam.

Jeszcze na paru wcześniejszych imprezach był w obecności ładnej blondynki, której teraz przy nim nie było. Nie słyszałam nic o ich zerwaniu, a mogłam przysiąc, że byłby to jeden z głośniejszych tematów wśród ludzi z branży.

Rozstali sie więc bez szumu, czy może jednak raper nie był jej wierny?

- Te ładne kobiety mogą Cie kiedyś zgubić - chlopak szeroko sie uśmiechnął, jakby moje słowa wcale go nie obchodziły. Był naprawdę pewny siebie i chyba wydawało mu sie, że ma nad wszystkim kontrole - Uważaj, bo mogą nieźle namieszać.

*******

Impreza nabierała większego tępa, dlatego planowałam wrócić niedługo do domu. Miałam lepsze zajecia niż oglądanie pijanych i obmacujacych sie ludzi.

- Patrz - wskazał brunet na pare, która niemal zjadała sie na parkiecie - To chyba czas spierdalać- zaśmiał sie Tadeo i objął mnie ramieniem.

Nie wiem co miał w sobie chłopak, ale od razu skradł moje serce. Był przeuroczy, a jego śmiech był zaraźliwy.

-A robimy coś? - zaproponowałam i chociaż nie robiłam tego często, tym razem miałam ochotę spędzić czas z tym chłopakiem. Dodatkowo wypity alkohol potęgował moją pewność siebie - Jakaś Wisełka albo Pola Mokotowskie?

- Jeden drink i spadamy Marti?- spytał, a bardziej orzekł na co ja głośno sie zaśmiałam. Nie miałam serca mu odmówić - Albo dwa.

********

Nasz „jeden albo dwa drinki" przerodziły sie w kilkanaście shotów. Nie mogłam narzekać, bo alkohol mieliśmy darmowy i był to chyba jeden z niewielu plusów tej imprezy. Robiło sie coraz bardziej grubo, dlatego musiałam sie upić, by wytrzymać w towarzystwie „gwiazdeczek".

Razem z Tadeo byliśmy na świeczniku i czułam ciągłe spojrzenia pozostałych osób. W tym momencie jednak kompletnie sie tym nie przejmowałam i nie interesowały mnie tiktoki, które zapewne pojawią sie jutrzejszego, a w zasadzie dzisiejszego poranka.

- Mata mnie zajebie jak sie dowie, że z Tobą gadamy - zaśmiał sie już lekko pijany Tadeo, na co jego przyjaciel walnął go w ramie - Kurwa, Szczepan to boli.

- On zawsze tak pierdoli- wytłumaczył chłopak i lekko sie spiął. Widocznie zrobiło mu sie głupio za słowa przyjaciela. Wbił spojrzenie w ziemie, zastanawiając sie co dalej powiedzieć, by mnie nie urazić - Czasami nie warto go słuchać Marti.

Wtedy wszystko zaczęło do mnie docierać. Połączyłam kropki i zdałam sobie sprawę, że to właśnie o tym Krzyśku mówił Mata oraz, że to z jego przyjaciółmi spędziłam połowe wieczoru. Lekko sie zirytowałam i chłopaki od razu to zauważyli.

Nie wiedziałam co miał na myśli Tadek, ale już wcześniej raper wydawał sie być podejrzany. Dziwnie zachowywał sie w stosunku do mnie i ewidetnie coś nu we mnie nie pasowało.

*****

- Nie odbiera telefonu - rzuciłam bezradnie do chłopaków, gdy od półgodziny szukaliśmy mojej przyjaciółki.

Martwiłam sie o nią, bo grono z którymi sie dziś bawiliśmy nie było na tyle zaufane. Nie wiedziałam z kim jest i obawiałam sie najgorszego.

- Michała też nie ma - wtrącił Krzysiek, który wraz z Tadkiem zaoferowali sie, by pomóc mi w odnalezieniu zguby - Może poszli gdzies razem?

-Mata!!- krzyknął głośno Tadek, gdy na horyzoncie ujrzeliśmy naszych przyjaciół.

Miałam ochotę ich zabić za ilość kłopotów jakie mi dziś przysporzyli. Zuzia była dorosła, lecz nie lubiłam gdy wychodziła bez słowa. Jej rozpoznawalność nie pomagała, ponieważ psychopatów nie brakowało.

-Zajebie was kiedyś- rzuciłam do dwójki, która nic nie robiła sobie z mojego wywodu- Przysięgam.

Michał był w dobrym stanie, jednak tego samego nie mogłam powiedzieć o brunetce. Chwiała sie na nogach, co było powodem spalonych wcześniej blantów z raperem.

- Siedziała z jakimś youtuberem w garniaku na dworzu, więc ją zgarnąłem - przybliżył sie do mnie farbowany blondyn, na co mnie przyszedł dreszcz. Uśmiechnęłam sie miło, bo może chłopak nie był wcale aż tak zły jak myślałam - Należą sie podziękowania, chiquita.

*******

Nie spodziewaliście sie aż tak szybko rozdziału? To zaskoczę was, bo jeszcze dziś pojawi sie następny:) Akcja rozgrywa sie powoli, jednak chyba na tym najbardziej mi zależało. Obiecuje, że w następnych rozdziałach pojawi sie więcej Michała. Standardowo zapraszam do gwiazdek oraz komentowania 💙 Buziaki

Szukałem Cię wszędzie | MataWhere stories live. Discover now