Rozdział 35

70 3 0
                                    

               Następnego dnia, zdecydowanie zbyt wcześniej obudzili mnie chodzący po mieszkaniu rodzice. Tata wracając z nocki obudził mamę i prawdopodobnie zasnął. Mama jako, że została obudzona w niedzielny poranek zaczęła krążyć po mieszkaniu i robić swoje rzeczy. 

Niechętnie wstałam, podeszłam do komody i nalałam sobie wody do kubka. Przez całą noc strasznie zaschło mi w ustach. Wzięłam kilka łyków i przepłukałam usta, a następnie połknęłam wodę. Mając szklankę w dłoni usiadłam na skraju łóżka i w drugą dłoń wzięłam telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Była 8:30. 

Po porannej toalecie ubrałam się w pokoju. Przebrałam się w legginsy i bluzkę, założyłam skarpetki na stopy. Kręcąc się bez większego celu po mieszkaniu, jakiś czas później zauważyłam siedzącą mamę przy blacie kuchni. 

- No przyrzekam nie karmią ich na tej komendzie... - mówiła pod nosem, zawzięcie coś pisząc. 

Dopiero jak podeszłam do blatu, zauważyła, że nie jest sama. 

- Stało się coś? - spytałam. 

- Eh... ojciec wrócił z nocki i lodówka pusta. Mrożonek tylko nie zjadł, bo by zęby sobie połamał. No chociaż tyle, bo to dopiero by było. 

Uśmiechnęłam się pod nosem, myśląc o naszej wczorajszej rozmowie. Nigdy nie jest łatwo. 

- To może ja pójdę po zakupy? Ty byłaś wczoraj to ja mogę iść dzisiaj, zrobić większe zakupy, by cokolwiek oprócz mrożonek było w lodówce zanim tata wstanie. 

Mama dopisała kilka rzeczy na kartce i mi ją podała. 

- Przyrzekam, zacznę zamykać tą lodówkę na klucz, albo kupię coś z kodem na nią.... Trzeba skończyć te najazdy na lodówkę o świcie. - parsknęła, ewidentnie śmiejąc się z czegoś o czym pomyślała. Jednak tym nie postanowiła się podzielić. 

- Dobra, to ja idę po rzeczy na górę i pójdę po te zakupy. - powiedziałam. 

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Na górze wzięłam torebkę, telefon, a także jakąś bluzę. Poranki bywają chłodne. Przed samym wyjściem założyłam buty, wzięłam od mamy sporych rozmiarów płócienną torbę i wyszłam na klatkę. Zamknęłam drzwi odwróciłam się i zauważyłam znajomą twarz. 

- Dajan! - odparłam. 

- Co ty tak wcześnie? - zapytał sąsiad poprawiając dużą sportową torbę. 

Pokazałam mu płócienną torbę. Nie musiałam nic dodawać. 

- Poranne zakupy? Ja za to... - dotknął swojej - lecę na trening. - powiedział uśmiechając się, podchodząc do schodków. 

Gdy był cztery schodki dalej ode mnie westchnęłam i dodałam: 

- Dajan... 

- Tak? - spytał chłopak, odwracając się. 

- Nie nic, śpieszysz się. Fajnie było się zobaczyć, leć na trening bo się spóźnisz....

- Taaak, a trener mnie zabije... Paa. Miłego dnia Su. 

Chłopak stawiając olbrzymie kroki mijał kilka schodków, nie zdążyłam już dodać nic więcej, odpowiedzieć. Sama zdecydowanie wolniej zeszłam schodami na sam dół klatki i wyszłam na dwór. 

- Faktycznie chłodno. - pomyślałam. 

Rozwiązałam zawiązaną na talii bluzę, założyłam ją i poprawiłam jej ułożenie. Następnie, ponownie założyłam torbę, którą uprzednio ściągnęłam wkładając bluzę. Zakładając słuchawki na uszy włączyłam audiobooka i zaczęłam iść w stronę sklepu...

Nowa | Słodki Flirt FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz