2

210 19 40
                                    

Była już noc, ciemna tak bardzo że wzbudzała strach. Niebo było przysłonięte ciemnymi chmurami. Było to rzadko spotykane zjawisko w tej wiosce. Jednak nie poddałem się i nawet taka myśl nie przeszła mi przez głowę. Wszyscy w zamku już spali, więc to była moja szansa.

Przebrałem się w czarne jeansy i tego samego koloru bluzę, abym nie był taki widoczny i rozpoznawalny. Wyszedłem przez okno a następnie wdrapałem się na mur, tak jak planowałem.

Już po chwili niezauważony znalazłem się po drugiej stronie muru. I byłem wolny. Mogłem iść sobie gdzie chce. Ruszyłem więc w kierunku wioski.

Spacerowałem sobie spokojnie. Wioska wyglądała przepięknie i była pięknie oświetlona. Podziwiałem to piękno póki mogłem, aż nagle ktoś przyłożył nieznany mi materiał do moich ust i nosa zamykając moją możliwość oddychania, przez co zemdlałem.

***

Obudziłem się w dość niewygodnej pozycji, ponieważ siedziałem na krześle. Chciałem wstać, jednak okazało się, że jestem przywiązany do siedzenia i przewróciłem się wraz z krzesłem.

Kiedy już tak leżałem obolały na drewnianej podłodze, postanowiłem się trochę rozejrzeć. Nie pamiętałem co się stało po tym jak zrobiło mi się ciemno przed oczami. Zauważyłem że jestem w chatce. Widziałem przed sobą drzwi i jedno okno. Nie widziałem za dużo przez to okno, jedynie widziałem drzewo. Spojrzałem za siebie tyle ile dałem rade i zobaczyłem coś w stylu łóżka, jednak bardziej można było powiedzieć że to po prostu materac.

Z jednej mojej strony była drewniana ściana, a z drugiej było wejście do kolejnego pomieszczenia.

Próbowałam przez chwilę jeszcze wstać, ale widząc że nic z tego postanowiłem jednak oszczędzać swoją energię jakbym miał walczyć z potencjalnym porywaczem mimo że walczyć nie umiem.

Nagle usłyszałem otwieranie i zamykanie drzwi, a później cichy chichot. Podniosłem głowę a nade mną zobaczyłem jakiegoś blondyna w zielonej bluzie z kapturem. Miał na sobie białą maskę z czarnym uśmiechem, więc nawet gdybym chciał nie jestem w stanie go rozpoznać.

- ki- kim ty jesteś?- zapytałem przestraszony i zdezorientowany.

- możesz mnie nazywać Dream. Mojego prawdziwego imienia ci nie powiem, ponieważ nie ma takiej potrzeby.

- to w takim razie jak ty nie podajesz mi swojego imienia, to ja nie podam ci swojego.

Chłopak kucnął, chwycił mnie za podbródek i przyparł moją głowę jeszcze bardziej do podłogi.

- nie ośmieszaj się George.

- skąd ty znasz moje imię?

- jeszcze się zastanawiasz? Jesteś troche głupi. Jesteś księciem i myślisz że ktoś nie będzie znał twojego imienia?

- ugh, faktycznie.

Dream póścił mnie i zaczął chodzić po pokoju.

- Em eee Dream? Mógłbyś mnie proszę podnieść?

- hm, no nie wiem. Nie widzę takiej potrzeby.

- Proszę. Bardzo nie wygodnie tutaj.

- i co do tego, herbatkę?

- a masz?

- nie. A nawet jakbym miał to bym ci nie dał.

Zakazana miłość [dreamnotfound] Where stories live. Discover now