Prolog

130 8 7
                                    


Nieprzyjemny metaliczny posmak w buzi zaczął doprowadzać mnie do wariactwa. Dopiero po chwili spostrzegłam się, że mam na twarzy worek. Ręce zakute w kajdanki, przykute w górę zaczęły mi powoli już drentwieć i nie miło piec. Czułam, że mam całe ciało posiniaczone, a najmniejszy ruch sprawia mi ogromny ból.
Nagle ktoś mnie rozpiął i moje ręce bezwładnie opadły w dół. Siłą zmuszono mnie do wstania i ledwo podnosząc nogi szłam tam gdzie mnie ciągnięto. Mentalnie zaczełam przygotowywać się do śmierci.

W końcu worek został ściągnięty z mojej twarzy. Spanikowana rozejrzałam się dookoła. Jestem gdzieś w środku lasu i nawet nie mam pojęcia kto mnie tu wyprowadził. Ignorując ogromy ból, zaczełam iść przed siebie, co jakis czas potykając się o każdy wystający konar i kamień. Nie mam pojęcia jak długo zajęła mi droga, ale w końcu znalazłam się pod ogromna rezydencją. Oparłam się plecami o zimny kamienny mur i po prostu zemdlałam nie mając siły dłużej stać o własnych siłach. Jestem zmęczona

~~

Let's gooo

Thx zlotolitalolita za korektę

—Kurwixon

The nights begins to shine |Dick Grayson|Where stories live. Discover now