-Su'cuy Mar'buir – krzyknął, ciągle będąc w wodzie.

-Su'cuy Ne'ika. No tak, bo gdzie indziej mógłbyś być, jak nie tu ?

- Ipotrzebowałeś aż Kocziego, żeby mnie znaleźć – wyszedł nabrzeg i pogłaskał ogara.

- Zależało mi na czasieoraz potrzebowałem jakiegoś źródła twojego zapachu – wyjął irzucił miecz synowi – Przepraszam za bałagan, który tamzostawiłem.

- Nie szkodzi, pewnie itak nie zauważę – schował broń głęboko do plecaka, któryleżał w krzakach obok – Mówiłeś, że zależało ci na czasie.Dlaczego ?

- A, tak, prawda –wziął głęboki wdech, gdy Neyo wyciągał deskę na brzeg – Radajedi ...

- Co ? Rada ?Kontaktowała się z wami ? Coś się stało ? – spojrzał w oczyojca.

- Spokojnie, nie panikuj,ad'ika. Agnes nie wraca do zakonu, jeśli o to Ci chodzi. I tak,kontaktowała się z nami.

- No i ? Co mówili ? –chłopak pytał zaniepokojony.

- Lepiej żebyś sam icho to zapytał. Zbieraj graty i pędem do domu.

- Koczi ! – pogłaskałogara i wyszeptał mu stanowczo do ucha – Do domu – zwierzaknatychmiast pobiegł w stronę miasta.

- Pewien jesteś, że onmoże tak sam wracać do miasta ?

- To dziko urodzony,prawie dwustukilogramowy – chłopak założył plecak na ramiona iwziął deskę pod pachę – uzbrojony w ostre zęby, pazury itwarde poroże ogar Kath. Jakoś się o niego nie boję. Ruchy !

Ruszyli w stronę miasta.

Później tego samegodnia

Ojcieci syn powoli docierają do Venoram – miasta, które chłopak nazywa... domem. Idąc w stronę bramy miejskiej Neyo opowiada Martinowijak po wypiciu jednego Tarisiańskiego Ale, próbował poderwaćdziewczynę.

- Ikiedy leżałem u jej nóg na plecach, po tym jak mnie powaliła,nastąpiła mi na krocze i wiesz co powiedziała ?

- Co ? – spytałśmiejąc się.

- Powiedziała: Następnymrazem poczekaj, aż ja też się upiję i potem macaj mnie po moim,jak to będzie po twojemu, „sheb'ika" – oboje wybuchnęliśmiechem.

- Czekaj ... haha ...czekaj, mówiłeś, że co wypiłeś ?

- Tarisiańskie Ale.

- To jakim cudem topamiętasz ?

- Jak Stee ze mniezeszła, Fir i Hush pozbierali mnie z podłogi, cali roześmiani izawlekli mnie do domu. Następnego dnia wszystko mi opowiedzieli.

- O wilku mowa, właśnieidą – wskazał na idących w ich stronę człowieka i rodianina.

- Fir, Hush co u wassłychać – Neyo przywitał się z przyjaciółmi.

- Cześć Neyo. PanieImper – Martin uścisnął dłonie chłopcom.

- Hej, Hush mój śmigaczjuż działa ? – spytał rodianina.

- Wybacz stary, to owiele bardziej złożona usterka niż sądziłem. Potrzebny jestzamiennik, już go zamówiłem, przyjdzie z następną dostawą.

- Haar'chak, późniejoddam ci za tę część.

- Jasne. Dobra lecę poStee – Hush oddalił się w stronę domu dziewczyny.

- Będziemy musieli iśćna pieszo. A wy, co tam kombinujecie ? – spytał Neyomar.

- Czekamy na Stee iidziemy na plażę – Fir pośpieszył z odpowiedzią – Ty chybawracasz z wody, ale nie będziesz musiał iść po sprzęt. Pójdzieszz nami ?

Star Wars Saga Mando: Wyjście z cieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz