Rozdział 14

462 9 4
                                    

Perspektywa kapitana B

Gdy wróciliśmy do bazy nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem. Byłem szczęśliwy, że Luna jest cała, ale jednak smutny, że została super złoczyńcą.

-Luna zeszła na złą drogę..

-Nie, nie wierzę w to że sama to zrobiła! On musiał jej coś zrobić..! To nie była moja Luna..- powiedział smutny

-Ray, też nie wierzę w to że to była ona- odpowiedział Henryk.

Charlotte przygnębiona siedziała przed monitorami i próbowała znaleźć jakiś ślad po Lunie. Jednak przeszkodziło jej w tym kolejne wezwanie. Znowu od Drexa. Szybko zrobiłem balona bo wiedziałem że jest tam moja córka.

Była to ciemna uliczka, zobaczyłem że stoi tylko Luna. Podeszłem do niej powoli myśląc, że jakoś jej pomogę. Jednak ona rzuciła się na mnie i zadała kilka ciosów.

-Uh, nie jestem w stanie jej zrobić krzywdy- mówił krzywiąc się z bólu.

Perspektywa niebezpiecznego

Luna rzuciła nim o ścianę, nie mam pojęcia jak to zrobiła. Kapitan na chwilę stracił swiadomosc. Teraz byłem jej celem. Podchodziła do mnie powoli.

-Ouh, nie chce się z tobą bić- jednak musiałem coś zrobić dla jej dobra i ją nie za mocno uderzyłem w twarz- O boże przepraszam ja nie chciałem!

Ona się odwróciła i rozpłakała.

-O nie! Ja naprawdę nie chciałem.. - dotknąłem jej pleców.

Ona pochlipywała cicho, nagle złapała mnie za rękę pociągnęła i uderzyłem plecami o podłogę.

-Oj jak mi przykro, bo ja akurat chciałam ci to zrobić- uśmiechnęła się do mnie szyderczo

-Nie chce tego robić..- krzywiłem się z bólu- Ale w taki sposób ciebie uratujemy- sięgnąłem do kieszeni, wyciągnąłem laser i strzeliłem w Lunę

Kapitan B się przebudził a ja wstałem z podłogi.

-Co ty jej zrobiłeś?!- krzyknął

-Bardzo nie chciałem, ale tak będzie najlepiej..

Rey wziął ją na ręce i zanieśliśmy ją do bazy. W środku był Schowz i Charlotte. Schowz właśnie kończył tworzyć maszynę która miała uratować Lunę. Była to maszyna przypominająca opaskę na włosy, tylko że bardziej pokręcona. Gdy włączył, czerwone pasemko zaczęło znikać, a Luna powoli otwierała oczy.

-Luna..?- zapytała ostrożnie Charlotte

-Przepraszam was za to co zrobiłam..- odpowiedziała cichutko

Rey tylko ją przytulił. Gdy się odkleił powiedziała.

-Już nigdy nie zrobię wam krzywdy, dlatego..- ściągnęła z głowy "opaskę"- Wyjeżdżam.. Daleko od Swellview..

-Co? Nie! Nie możesz nam tego zrobić! - krzyknąłem

-Nie mam wyjścia..- podeszła do windy i wcisnęła przycisk

-Luna..- podbiegłem do niej i ją głęboko przez łzy pocałowałem- Nie rób tego..

Charlotte podeszła i ją przytuliła.

Perspektywa Luny

Pożegnałam się ze wszystkimi, nie wiedziałam czy będę tam bezpieczna gdzie kolwiek pójdę, ale musiałam chronić osoby które kocham..

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
416 słów

No więc koniec książki.. Ale nie martwcie się bo po głowie mi krążą kolejne pomysły na inną książkę!

Dziękuję wam za ten czas i za bardzo miłe słowa w komentarzach!!

Chciałam być bezpieczna | Niebezpieczny HenrykWhere stories live. Discover now