rozdział 5

139 10 2
                                    

Avia kucała koło Druiga, nieustannie patrząc przed siebie. Słuchała, o czym rozmawiała cała reszta, ale nie odezwała się ani słowem, od kiedy się tam znaleźli. Widziała to bezlitosne spojrzenie Theny, która próbowała ich wszystkich zabić. Nie miała jej tego za złe, ale w końcu zrozumiała, co miał na myśli Druig, kiedy mówił, że przerażają go jej czerwone oczy. Ona czuła to samo, kiedy tylko widziała białe oczy przyjaciółki.

Dziewczyna uniosła głowę po raz pierwszy, kiedy Thena w końcu się ocknęła. Podniosła się na równe nogi, ale nie podeszła do niej. Nie potrafiła. Zamiast tego spojrzała na chłopaka koło siebie i uśmiechnęła się słabo, pozwalając sobie na oparcie głowy na jego ramieniu.

- Co się stało? - spytała Thena, rozglądając się na boki.

- Sporo. - odparła od razu Ajak, stając przy niej, jak najbliżej. - Próbowałaś nas wykończyć. - oznajmiła, rozglądając się po reszcie. - Raniłaś Sersi, Phastosa. I prawie zabiłaś Makkari. Nie wspominając już nawet o Avii, którą też chciałaś przepołowić na pół.

Blondynka podniosła się do siadu, patrząc po wszystkich zgromadzonych z przerażeniem. Nie chciała robić im krzywdy, nie panowała nad tym.

- Nic nie pamiętam. - powiedziała, kręcąc głową, jakby chcąc odrzucić od siebie myśl, o tym, co się wydarzyło.

- Cierpisz na Maduiri*. - wyjaśniła Ajak pokrótce. - Twój umysł nie radzi sobie z natłokiem straszliwych wspomnień.

Wzrok Druiga mówił Avii wszystko. Złapała go za dłoń i ścisnęła lekko, chcąc pokazać mu, że tam z nim była. Wiedziała, że nie do końca radził sobie z tym wszystkim, że pozwalał, by masa ludzi ginęła na jego oczach.

- Mogę je co najwyżej usunąć, żebyś zaczęła żyć od nowa. - ciągnęła dalej Ajak, nie przejmując się praktycznie niczym. - Ale muszę powiadomić Ariszema i zabrać cię na statek, bo tylko tam mamy warunki i niezbędny sprzęt.

- Po tym nie będzie tą samą Theną. - oznajmiła Makkari, a Avia w myśli od razu przyznała jej rację. Gdyby wymazali wspomnienia Thenie...

- A jak to się powtórzy? - spytał Kingo z lekkim przerażeniem. Nie chciał dopuścić po raz kolejny do tamtej sytuacji, bo po prostu bał się, że źle się to skończy. - Mogła cię zabić. Mogła wykończyć nas wszystkich.

- Proszę. - powiedziała Thena ze łzami w oczach. Avia spojrzała na nią, lecz prędko odwróciła wzrok, nie będąc w stanie patrzeć na załamaną przyjaciółkę. - Proszę cię. Nie, nie chcę tracić wspomnień. Chcę pamiętać moje życie.

- Wiesz, że bardzo cię kocham. - oznajmiła Ajak, jakby to miał być jakiś argument w tamtej sprawie. - I że chcę dobrze. - kontynuowała, choć Druig i Avia przestawali w to pomału wierzyć. - Nie ma znaczenia, czy będziesz pamiętać, czy nie. - ciągnęła dalej, kładąc dłoń na klatce piersiowej blondynki, tam, gdzie znajdowało się serce. - To, co w środku się nie zmieni. W głębi dalej będziesz dawną Theną. Zaufaj mi.

Druig po prostu nie wytrzymał już tego wszystkiego. Nie pomogła nawet dłoń Avii trzymająca tą jego. Nie wystarczyło spojrzenie...

- A właściwie to dlaczego? - odezwał się nagle chłopak, zwracając tym uwagę wszystkich zgromadzonych. - Ma ufać komuś, kto chce odebrać jej wszystko, co ma?

- Czekaj. Ja rozumiem, że masz żal. - zaczęła Ajak, ale zamiast go uspokoić, tylko pogorszyło tamtą sytuację. Złość Druiga była wielka, a on sam nie potrafił już udawać, że wszystko było w porządku.

- Mam żal?! - wrzasnął, a kilka osób podskoczyło w miejscu, tak samo, jak Avia, która po raz pierwszy słyszała, żeby Druig podniósł aż tak głos. - Ufamy ci dobre siedem tysięcy lat i co nam z tego przyszło? - spytał, patrząc na Ajak. Jej oczy zaszkliły się lekko, a on ostatnimi siłami powstrzymywał się od płaczu. - Od wieków patrzę, jak ludzie się wyrzynają. A mógłbym zakończyć to w kilka sekund. - ciągnął, a z jego oczu pociekło kilka samotnych łez, co łamało Avii serce. Chciała tam do niego podejść i przytulił, ale nie ruszyła się nawet z miejsca, wiedząc, że musi mu dać się wypowiedzieć. - Nie pomyślałaś, jak coś takiego rozwala psychikę? - spytał ponownie, ale nie odezwał się nikt. Jedynie Avia przybliżyła się do niego o krok. - A może ta cała misja to pomyłka? Czy my na pewno pomagamy tej rasie tworzyć lepszy świat? - zapytał, zerkając na Ikarisa, ale prędko znów wrócił wzrokiem do Ajak. Patrzył na nią przez chwilę, po czym odwrócił się od wszystkich i spojrzał na ludzi z góry.

Avia nawet nie oglądała się po reszcie... Ruszyła przed siebie, tuż za Druigiem, stając metr za nim. Wtedy to on był dla niej najważniejszy.

- Jesteśmy, jak ci żołnierze na dole. Pionki w grze, której nie rozumiemy. Ślepo posłuszni w imię czego? - powiedział znowu, już znacznie spokojniej, niż wcześniej. - Pora z tym skończyć.

Jego oczy zaświeciły na biało. A chwilę później rozgrywająca się na dole rzeź została przerwana. Nie słychać już było uderzania metal o metal, nie było słychać odgłosów walki. Wszystko ucichło.

I nagle Avia poczuła mocny uścisk na ramieniu, po czym została odepchnięta do tyłu. Makkari natychmiast uchroniła ją od upadku, za co cicho jej podziękowała.

Ale to nie do niej Ikaris miał problem, tylko do Druiga, którego plecy zderzyły się z zimną ścianą.

- Cofnij to. - rozkazał, ale Druig nie zamierzał wykonywać jego polecenia. Miał dość posłuszeństwa i tego, że przez tyle tak słuchał, żeby się nie wtrącać.

- Jakoś nie mam ochoty.

Oboje mierzyli się przez chwilę wzrokiem, aż wreszcie Ajak wtrąciła się do zaistniałej sytuacji, nie chcąc rękoczynów.

- Dosyć. - nakazała, podchodząc do nich obu. Spojrzała na Ikarisa, który także spojrzał na nią. Druig jednak nieustannie wpatrywał się w jego twarz.

Ikaris zmierzył Druiga wzrokiem, po czym odszedł od niego, pod czujnym okiem zarówno Sersi, jak i Avii, a także i całej reszty.

- Chcecie mnie powstrzymać... - mruknął Druig, po czym spojrzał prosto w twarz Ajak, kiedy Avia stanęła tuż za nią. - To musicie mnie zabić.

Jedno spojrzenie na stojącą dalej dziewczynę wystarczyło, by ta ruszyła się z miejsca i dołączyła do ukochanego. Wyminęła Ikarisa i Ajak, a następnie zrównała kroku z Druigiem, którego złapała za dłoń. Spojrzał na nią, a delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Miał ją po swojej stronie, a oboje mogli sprawić, by na ziemi zapanował w końcu spokój.

Bo właśnie tego od początku chcieli.

Spokoju.

immortalsWhere stories live. Discover now