- Szukam mojej siostry, a nikt mi nie odpowiadał. Wystraszyłem się, że coś się stało.

- Wydaje mi się, że Ada jest dorosła i nie potrzebuje opiekunki. - odpowiedziałam kpiąco, a twarz Thomasa zmarszczyła się lekko.

- Jest naszą siostrą, więc owszem, powiedziałbym, że trochę potrzebuje. Wiesz gdzie jest w takim razie?

- Pojechała odwieźć Carla i coś załatwić, potem będzie w sklepie. Potrzebujesz czegoś?

- Właściwie to tak. Mogłabyś przekazać jej to? - mężczyzna podał mi jakiś list. Ewidentnie gapił się na mnie, a ja bardzo tego nie lubiłam.

- Oczywiście, przekażę. Czy mógłbyś przestać się we mnie wpatrywać? Jest to bardzo denerwujące. - powiedziałam wprost.

- Tak, przepraszam. - zarumienił się lekko i szybko odwrócił wzrok, po czym podrapał się po karku. - Ja już pójdę. Gdybyś ją spotkała, proszę powiedz jej, żeby przyjechała do domu na rodzinne spotkanie. Dziś o dziewiętnastej. - dodał zmieszany.

- Powiem jej. - odparłam pewnie, mimo swojego dość żałosnego ubioru. - I proszę, przestań mnie nachodzić.

- Dopóki przyjaźnisz się z Adą to raczej nieuniknione. - odpowiedział cicho się śmiejąc.

- W takim razie, panie Shelby, załatw nam kogoś innego do ochrony. - odparłam.

- Niegłupi pomysł szczerze powiedziawszy. - odpowiedział. - Tommy. - poprawił mnie po chwili, po czym wyszedł.

Zostałam sama. W końcu. Miałam już dość oglądania tego człowieka, naprawdę. Zawsze nie wtedy, kiedy trzeba pojawiał się on. Irytujące. Psuł każdy szczęśliwy moment. Poza dziś, dziś tylko jadłam śniadanie - chociaż to też można było uznać za szczęśliwy moment.

Zjadłam w spokoju, po czym przyszykowałam się z zamiarem otwarcia sklepu. Ubrałam dziś luźną, długą, ciemnobrązową spódnicę i białą koszulę, a włosy upięłam w koczek. Przy ciepłej temperaturze i słonecznej pogodzie nic innego nie wchodziło w grę, zwłaszcza przy moich kręconych włosach. Nie przepadałam za makijażem na codzień, więc pominęłam ten punkt. Miałam już wychodzić, jednak po drodze do drzwi wzięłam ze sobą list dla Ady. Zamknęłam dom i wyszłam z mieszkania.

Do sklepu dotarłam w tym samym momencie co moja przyjaciółka. Przywitałyśmy się przytuleniem, po czym otworzyłam sklep. Cały dzień minął nam spokojnie, gości było trochę mniej, więc mogłyśmy pogadać, same popijając winko. Dałam jej także list od jej brata. Na samą myśl o nim robiło jej się niedobrze. Słyszałam o nim i tej rodzinie wiele historii, które faktycznie są dość mrożące krew w żyłach, a także dowiedziałam się, skąd pochodzi nazwa ich "gangu". Otóż w kaszkietach wszyte od spodu mieli żyletki, którymi okaleczali, często pozbawiając wzroku ludzi bijących się z nimi. Wiele to wyjaśniało. Peaky Blinders. Na szczęście ja nie czułam się zagrożona, mimo gróźb Thomasa. Były dla mnie dość zabawne. Ada wyjaśniła mi też, że są wnukami króla, lecz ich matka była cyganką, więc zostali potraktowani bardzo nie w porządku po jego śmierci - gdy byli mało zostali wyrzuceni z niedużej posesji królewskiej, możnaby powiedzieć na zbity pysk. Poza tym poprosiła, abym była dość delikatna przy Polly, bo ostatnio odnalazła swojego syna i sytuacja była napięta. Rozmawiałyśmy tak cały dzień, aż minęła siedemnasta. Dzień jak codzień. Mimo to czułam, że rutyna mi służyła.

Razem z dziewczyną pojechałyśmy do domu uprzednio odbierając Carla. Dobiegała już prawie dziewiętnasta, więc Ada szybko pojechała do rodziny a ja zajęłam się w tym czasie Carlem. Miała rację, jest bardzo grzecznym dzieckiem, które mimo wszystko wykazuje się ogromną energią. Na moje szczęście szybko się też męczy, więc nakarmiłam go i ani się obejrzałam, a on już spał. Chwilę po tym, gdy ułożyłam go do snu wróciła do domu bardzo wkurwiona Ada. Klnęła jak szewc i prawie rzucała przedmiotami.

- Ja już dłużej tego nie wytrzymam Vivienne. Błagam nalej mi wina. Muszę to jakoś odreagować. - powiedziała bardzo zdenerwowana.

- Co się stało słońce? - zapytałam zmierzając w kierunku salonu za nią.

- Moi durni bracia się stali. Znowu pakują w kłopoty i siebie i mnie. Czuję, że coś się świeci. Czuję to. - odpowiedziała siadając bez sił na kanapie.

- O co chodzi? - dopytywałam nalewając nam wina, po czym usiadłam obok niej. Dziewczyna wypiła cały kieliszek trunku na raz i zaczęła się we mnie dziwnie wpatrywać.

- Ym. Ada, co się dzieje? - zapytałam znowu, a po chwili kobieta pocałowała mnie.

************************
Heja, przepraszam was bardzo za lekkie opóźnienie, miałam ostatnio osiemnastkę i nie było czasu na pisanie. Dziękuję wam ślicznie za gwiazdki i za to, że jest was tyle ❤️❤️

AND THEY WERE ROOMMATES.

Catherine's WinesWhere stories live. Discover now