obiecuje

207 14 21
                                    

Było dość wcześnie. Leżałam z Clay'em na kanapie znudzeni i oglądaliśmy tiktoki. Kiedy wybiła godzina 9am, my siedzieliśmy już w aucie, gotowi by wyruszyć na lotnisko. Oboje byliśmy bardzo podekscytowani.
Lotnisko było ogromne, ale nie jest to zaskoczeniem. O 11am mieliśmy samolot, więc nie mogliśmy się doczekać. Kocham takie spontaniczne wypady. O wiele bardziej mnie ekscytują niż takie zaplanowane dużo wcześniej.

Lot minął nam spokojnie i szybko. Byliśmy bardzo podekscytowani zwiedzaniem Nowego Yorku. Zawsze marzyłam aby zwiedzić to miasto, szczególnie w nocy. Wysokie, oświetlone budynki dodawały takiego nierealnego nastroju. Zamówiliśmy taxi, która podwiozła nas pod sam hotel. Wyglądał przepięknie. Był to wysoki budynek o głównie białym wnętrzu. Dodatki były w kolorach brązu i ciemnej zieleni. Od razu wiedziałam że pokocham to miejsce i będę chciała jak najszybciej je odwiedzić. Chwilkę siedzieliśmy w pokoju, aby się przebrać i umyć. Specjalnie wzięliśmy ze sobą podobne ubrania. Ja miałam na sobie ciemnozielone spodnie cargo z niskim stanem i brązowy top z długimi rękawami. Clay miał szerokie jeansowe spodnie i zieloną bluzę. Na sobie mieliśmy takie same buty - wysokie, brązowe Conversy. Postanowiliśmy, aby dopełnić nasze outfity, że założymy okulary przeciwsłoneczne. Moim skromnym zdaniem wyglądaliśmy zajebiście. Gdy przechodziliśmy przez jedną z tłoczniejszych ulic, postanowiliśmy dodać nasze wspólne zdjęcie na relacje na ig. Jesczze nie wiedziałam jak duży błąd wtedy popełniłam.

Po godzinie od dodania naszego zdjęcia na relacje, tłum na ulicy stał się jesczze większy. Wszyscy ludzie biegli akurat na nas. Chciałam złapać Clay'a za rękę, ale nie udało mi się, gdyż już go zgubiłam. Kurwa.
Czym prędzej wyjęłam telefon z torebki i zadzwoniłam do chłopaka. Tłum ludzi, biegnących w moją stronę, popchnęli mnie. Mój telefon spadł prosto na ziemię, cały się rozbijając. No to zajebiście. Próbując wstać, usłyszałam nagle strzały.
Jeden.
Drugi.
Kurwa kurwa gdzie jest Clay?
Przepchnęłam się przez tłum, nie zwracając uwagi na to, że ofiarą ciosu mogę zaraz być ja. Serce biło mi jak popierdolone, nogi załamywały się, a powietrze jakby nie wchodziło do płuc.
Znalazłam Clay'a. Stał pewny siebie przed jakąś kobietą, około 30 letnią. Aby zrozumieć całą sytuację, potrzebowałam kilku sekund.
Clay stał pewny siebie przed facetem, który wymierzał do niego bronią. Kobieta stała za blondynem przerażona.
-Słuchaj chłopaczku, radzę ci się odsunąć, bo inaczej źle się to dla ciebie skończy - powiedział jeden z uzbrojonych mężczyzn, po czym dodał - ta dziwka zdradzała mnie, więc musi zapłacić za swoje. Dream nie odsunął się.
Próbowałam poprosić ludzi o telefon, aby zadzwonić na policję, ale nikt mnie nie słuchał.
-Nie będę się powtarzał - dodał mężczyzna, a Clay jak stał, tak stoi. Pewnie myślał że blefuje.
Niestety facet nie blefował, padł strzał. Nie mogłam już ustać dłużej z boku i mimo zagrożenia, pobiegłam do blondyna, który padł na kolana od ciosu w nogę.
-Clay! Daj mi telefon! Zadzwonię po karetkę - krzyczałam z toną łez w oczach. Clay nie reagował, był w szoku. Sama cudem znalazłam telefon i zaczęłam wybierać numer. W tym momencie blondyn dostał kolejny strzał, tym razem pod brzuch.
Nie nie nie, to się kurwa nie dzieje.
- To za cwaniakowanie - dodał mężczyzna, wsiadł na swój motor i pojechał.

- To się nie dzieje, prawda? - powtarzałam sobie w myślach. Blondyn leżał na moich kolanach, a na uciekałam mu ranę, trzymając telefon przy uchu.
-Jebany zasięg! kurwa odbierzcie proszę!
Clay leżał i wpatrywał się tylko we mnie swoimi słodkimi oczkami. Tym samym wzrokiem, kiedy poraz pierwszy wyznał mi miłość i gdy po raz pierwszy mnie spotkał.
Skoro los dał mi taka wspaniałą, idealną dla mnie osobę, to dlaczego teraz mi ją odbiera?!
Krzyczałam do ludzi o pomoc, jednak ci mnie ignorowali.
- Proszę, niech to się nie dzieje na prawdę, nie przeżyje bez ciebie.

Zadzwoniłam jesczze raz na pogotowie, jednak blondyn mnie powstrzymał. Ostatnimi siłami wyrwał mi telefon i wyrzucił. Czy on właśnie godzinie z porażka?
-Vic, jestem gotowy. Dzięki tobie zaznałem największego szczęścia, o jakim mogłem zapragnąć, dziękuję ci za to. Teraz obiecaj mi, że zrobisz wszystko, aby spędzić resztę życia szczęśliwie - powiedział półgłosem Clay.
-Nie, Clay. Ty przeżyjesz! Musisz przeżyć! To nie miało się kończyć w taki sposób, to moja wina.
-Vic, to nie twoja wina. Pogodziłem się z tym, jestem szczęśliwy, że doznałem szczęścia dzięki tobie i jestem niezmiernie wdzięczny że cię poznałem. Od zawsze bałem się, że nie zaznam miłości przed śmiercią, a teraz umieram w jej ramionach. A teraz obiecaj mi.
-Nie Clay, jesczze nie umierasz!
-Obiecaj mi to Vic, proszę.
-Dobrze Clay, obiecuje że zrobię wszystko, aby spędzić resztę życia szczęśliwa. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało - powiedziałam, dławiąc się przy okazji łzami.
-Bede nad tobą czuwał, Kocham cię Vic - powiedział i zamknął oczy.
-Clay nie! obudź się Clay! Clay wstawaj! To jesczze nie czas! - krzyczałam, płakałam i próbowałam wezwać pomoc - wszystko na nic. Clay odszedł. Moja największa miłość właśnie opuściła ten świat. Czułam pustkę w moim sercu. Chociaż teraz nie jestem w stanie stwierdzić czy była to pustka, czy uczucie braku serca. Braku duszy. W tamtym momencie czułam się nierealnie. Zupełnie jakbym była sama. Ironiczne, gdyż tysiące ludzi przechodziło właśnie obok, a mimo to czułam się tak sama.
Dlaczego wszechświat odebrał mi akurat jego? Nawet nie zdążyłam się nacieszyć.
Zmieniłam się dzięki nie mu, on sprawiał uśmiech na mojej twarzy.
Odkąd go poznałam, w głębi duszy miałam nadzieję, że jeśli kiedyś umrzemy, ja muszę być pierwsza. Nie pogodziłabym się ze stratą. Jak mam teraz spokojnie zasnąć, kiedy nie ma go obok? To on był osobą, dla której mogłabym być na tym świecie na zawsze. Na świecie, którego zwykle nienawidziłam. Jak znowu mam dostrzec jego piękno i barwy, skoro tylko Clay potrafił mi je pokazać? Jak to możliwe że ten chłopak ma w sobie tyle mocy, żeby mi to pokazać. Zupełnie jakby nauczył niewidomego widzieć. Nierealne, co?
Może wszechświat chciał dać mnie ja próbę? Po wrzuceniu mnie na zielonookiego blondyna o złotej duszy i sercu, chciał mi go odebrać j zobaczyć jak poradzę sobie bez niego? Ale czym on zawinił? Ma tak dobre serce, że mimo zagrożenia postanowił obronić tą biedną kobietę.

Kochałam go i pewnie zawsze będę kochać, lecz tak jak obiecałam, zrobię wszystko by spełnić jego ostatnie życzenie.




......
Hej kochani, myślę że to koniec tej książki. Przepraszam, za wszystkie błędy i że tak długo ją pisałam. Ale przede wszystkim mam nadzieję, że wam się podobała. Mam nadzieję, że znajdę motywację, do napisania kolejne książki, nawet mam pomysł pewien. Piszcie o kim byście chcieli to może się pojawi. Dziękuję za to że przeczytaliście tą książkę do końca i za wszystkie gwiazdki itp. Widzimy się wkrótce, kocham was <3

we met on the bridge | dreamxfem ocWhere stories live. Discover now