Another love

241 16 4
                                    

Kolejny sierpniowy, gorący poranek. Tego dnia miałam wyjść ze szpitala. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Karla rozmawiającego z lekarzami.
-Vic chodź wychodzimy już! - wykrzyczał podekscytowany Karl, na co wstałam z łóżka i zaczęłam szybko się zbierać. Nie zamierzałam być tutaj ani chwili dłużej. Nie robiłam tam nic, oprócz leżenia i toczenia kolejnych i kolejnych walk z myślami. Karl pomógł mi zabrać swoje rzeczy i raz udaliśmy się do domu. Nie pamiętam kiedy ostatnio widziałam go tak szczęśliwego.
-Właśnie Vic! Nie miałaś okazji poznać Nicka. Chciałabyś go poznać? - zapytał z nadzieją chłopak.
-Jasne, chętnie - odparłam, na co podskoczył z radości.
Umówiliśmy się z Sapnapem, aby przyjechał jutro i został na 2 tygodnie. Nie przeszkadzało mi to, wręcz cieszyłam się że Karlowi polepszy się kontakt z jego przyjacielem.
Razem z brunetem postanowiliśmy przejść się po parku. Tego samego parku, do którego chodziłam by spotkać się z Clay'em. Przechadzaliśmy się i rozmawialiśmy na różne tematy. Dawno nie rozmawiałam z nim tak długo, szczerze tęskniłam za tym. Ostatnio nie mieliśmy najlepszych relacji, ale teraz czuje że jesteśmy w stanie ją naprawić.
Mimo wspaniałego czasu ten wysoki blondyn o zielonych oczach ciągle chodził mi po głowie. Musiałam dzisiaj pójść do naszego miejsca. Nie ważne czy karl się na to zgodzi czy nie. Muszę go dzisiaj zobaczyć.
Wróciliśmy do domu do swoich pokoi. Weszłam do łazienki. Przypomniały mi się wszystkie obrazy ostatniej próby samobójczej. Zaczęłam mieć halucynacje. Widziałam krew rozlewająca się na podłodze oraz żyletki błyszczące się w świetle żarówki. 

Byłam zmęczona. Noce w szpitalu były istnym koszmarem. Słyszałam tylko tykanie starego zegara oraz patrole pielęgniarek. Nie wspominając już nawet o tym, że głowa pęka mi od własnych myśli. Łóżka były niewygodne i miały szorstką pościel. Przebrałam się więc w piżamy i się położyłam. Potrzebowałam snu. Zwykłego, zdrowego, spokojnego snu. Rozluźniłam się i zasnęłam. 

Obudziłam się o 10pm. Usłyszałam kroki po schodach. Spojrzałam na powoli uchylające się drzwi i zobaczyłam Karla. Brunet usiadł na moim łóżku i wziął głęboki wdech. Wiedziałam o co chce zapytać. 

-Vic... Dlaczego? Dlaczego to zrobiłaś, wiesz że mogłaś zginąć?- zaczął smutno.

-To był właśnie cały sens tego, ale Karl nie gadajmy o tym - odparłam starając się być spokojna.

-Dzisiaj dam ci spokój, odpocznij. Wiedz jednak, że ten temat nas nie ominie. Nie miej mi tego za złe, po prostu się o ciebie martwię. Zrobię wszystko, aby ci pomóc.

On jest taki kochany. Jestem tak wdzięczna, że mam taką osobę jak Karl i każdemu życzę kogoś takiego.
-Wiem Karl, dziękuję - powiedziałam posyłając mu ciepły uśmiech.
-Zrobić ci herbatę? Potrzebujesz czegoś? - zmienił temat.
-Właściwie to nie, wiesz Karl ja chyba pójdę się przejść. Muszę się przewietrzyć i przemyśleć wszystko. Wezmę telefon, więc jak coś to dzwoń - musiałam iść zobaczyć do mojej miejscówki. Bardzo chciałabym zobaczyć tam blondyna.
-Vic, dopiero wróciłaś ze szpitala, nie jestem pewien czy to dobry pomysł....
-Karl nic mi nie będzie, podgłośnie dźwięk w telefonie, wszystko będzie dobrze.
Mimo niezadowolenia chłopak w końcu się zgodził. Sam był zmęczony, w końcu większość czasu spędzał ze mną w szpitalu. Ja w tej chwili potrzebowałam tylko Clay'a. Nie widziałam się z nim tak długo, a on nic nie wiedział. Nie widział że byłam w szpitalu, że miałam próbę samobójczą, nic. Czułam się źle, że tak zostawiłam go bez wiedzy. Mam nadzieję że jeszxze się spotkamy...
Wąskie ulice tego miasta miały niesamowity klimat. Tona ludzi przechadzała się spokojnie po szarych chodnikach. Wysokie, czarne latarnie oświecały każdą, pięknie udekorowaną kwiatami ławkę. Idąc czułam zapach różnorodnego jedzenia. To wypieki, to fast-foody. Z daleka widziałam już park. Mój ukochany park. Wbiegłam do środka tak jak za pierwszym razem. Słuchawki na uszach, rozwiązane sznurówki i zakłopotany wyraz twarzy. Weszłam na mostek. Nie było nikogo. Rozejrzałam się powoli. Nie byłam w stanie dostrzec żadnej żywej duszy.
Stwierdziłam, że chwilę poczekam.
Mijały długie minuty. Jego dalej nie było.
Położyłam się na mostku. Zupełnie tak jak kiedyś. Razem oglądaliśmy gwiazdy.
Minęła godzina. Karl dzwoni.
-Hej Vic, może już wracaj co? Powinnaś odpocząć.
-Jasne Karl, już idę - odparłam smutnym głosem, po czym się rozłączyłam. Kurwa.
Może to przez to że nie było mnie przez ponad tydzień? Na pewno przez to.
Wracałam do domu w dużo gorszym nastroju. Żadna ekscytacja już mi nie towarzyszyła. Zawaliłam, wiedziałam o tym doskonale. Tylko jak miałam to teraz naprawić? Nie mam do niego numeru, nie wiem gdzie mieszka. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak mało nam było potrzeba. Byłam zupełnie bezradna.
-Will you... talk to me again? - pomyślałam i wzdychnęłam ze smutkiem. Nie wiedziałam, że blondyn do którego kierowałam te słowa myślał w tym momencie dokładnie to samo o mnie. Był zły, lecz był w stanie mi wybaczyć. Potrzebował tylko czasu.

Wróciłam do domu. Poczułam zapach jajecznicy dochodzący z kuchni.
-O! super że wrociłaś. Pomyślałem, że zrobię ci jajecznicę - zaczął Karl.
Podziękowałam i wzięłam od niego talerz z przygotowanym przez niego daniem. Była na prawdę dobra.
Resztę wieczora spędziliśmy na wspólnym jedzeniu i śmianiu się. Brunet z podekscytowaniem opowiadał mi o Nicku, który już jutro miał nas zagościć. Nie mogłam się napatrzeć jak bardzo szczęśliwy jest mówiąc mi o ich historiach, które przydarzyły się podczas różnych streamów, wycieczek czy nocowań.
Nie mogłam się doczekać jutrzejszego dnia.

Godzina 2 w nocy. Położyłam się do łóżka i odpaliłam swoją ulubioną playlistę.
Another love. Piosenka, która wzbudza we mnie największe emocje.
"And i wanna cry, I wanna fall in love
But all my tears have been used up..."
Miłość... Uczucie, o którym opowiadał mi chłopak. Właśnie ten piegowaty blondyn o zielonych oczach, który utknął mi w myślach. Nie znaliśmy się długo, lecz czułam że to niezwykle uczucie zwane właśnie miłością powoli zaczynam darzyć do niego.
Nie poddam się. Codziennie będę odwiedzać nasze magiczne miejsce, dopóki go nie spotkam.
W końcu musi się tam pojawić.

.
.
.
.
.
.

KOLEJNY ROZDZIAŁ!! sorki że tak późno, widzimy się w środę po egz  z matmy💀💀💀

we met on the bridge | dreamxfem ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz