Most w pełni księżyca

538 18 8
                                    

-Okej widzowie to by było na tyle streama na dziś, mam nadzieje że spędziliście miło czas, stay strong stay perfect bye - pożegnałam się i wyłączyłąm komputer. Byłam już trochę zmęczona ciągłym siedzeniem przed ekranem. Sięgnęłam po telefon i położyłam się na łóżko. Włączyłam ulubioną muzykę, zamknęłam oczy i zatopiłam się w własnych myślach.

Z transu wyrwał mnie mój przyjaciel Karl. Karl Jacobs - od zawsze uroczy, miły i troskliwy chłopiec. Znam go od najmłodszych lat. Był ze mną w najgorszych i najlepszych chwilach mojego życia. Mimo, że sam posiadał własne problemy, zawsze mi pomagał. Nie wiem czy byłabym tutaj jeszcze gdyby nie on. Jest moim najlepszym przyjacielem, ale i współlokatorem. Od roku dzielimy razem dom w Orlando. Brunet również jest streamerem, ale dużo bardziej rozpoznawalnym niż ja. Zna Georga, Dreama, Tommiego, Mrbeasta i masę innych rozpoznawalnych streamerów/youtuberów, co wiąże się z faktem że ma również wielu przyjaciół, w przeciwieństwie do mnie.

-Hej Vic, czy może przyjechać do nas na jakiś czas mój przyjaciel Nick? Zawsze ja do niego przyjeżdżam, on jeszcze nigdy u mnie nie był. Z resztą jestem pewny, że chciałby cię poznać, bo dużo mu o tobie opowiadałem - powiedział Karl błagającym głosem. Poczułam się trochę winna, że przeze mnie chłopaki się nie widują tak często, ale z drugiej strony Jacobs nigdy nie pytał mnie o to, czy ktoś może przyjechać. 

-Jasne, że tak - odparłam pogodnie - a teraz chyba przejdę się na nocny spacer, bo musze się odstresować po całym dniu przed kompem.

-Jesteś pewna? Jest 2 w nocy... to trochę niebezpieczne.

-Chill Karl nic  mi nie będzie, wrócę za pół godziny, max godzinę - uśmiechnęłam się słabo i zabrałam ze sobą bluzę z merchu przyjaciela.

Wyszłam z domu i powolnym krokiem udałam się do pobliskiego parku. Miałam dziś ciężki dzień, a właśnie w takie dni lubię tam chodzić szukając idealnego miejsca do siedzenia późnymi wieczorami. Ulice były puste, mimo że szłam przez miasto. Delikatny, ciepły, letni wiatr dotykał moje policzki i rozwiewał moje długie, włosy o kolorze ciemnego blondu. Po chwili stałam już przed wejściem do parku. Kochałam to miejsce. Wszystko wyglądało tu zupełnie jak z bajki. Wielkie, czarne bramy ze złotymi elementami idealnie komponowały się z latarniami znajdującymi się na brzegach każdej z dróżek. Stwierdziłam, że dzisiaj przejdę się inną trasą niż zazwyczaj. Szłam tak dobre 8 minut drogą wśród pięknych, białych róż dopóki nie doszłam do małego stawu z niewielkim, białym mostem. Miejsce to wyglądało bajecznie. Pełno białych róż i brzóz, które razem wyglądały wprost idealnie. Nie mam pojęcia jak to się stało, że nigdy wcześniej nie widziałam tego miejsca. Od razu udałam się na most i usiadłam podziwiając odbicie pełni księżyca w stawie. 

Rozejrzałam się powoli i zorientowałam się, że nie jestem tu sama. Na małej ławeczce, obok jednej z brzóz siedział pewien chłopak również spoglądający na wodę. Nie widziałam dokładnie jak wygląda, gdyż był trochę za daleko oraz było ciemno. Jedyne co byłam w stanie zobaczyć to to, że miał średniej długości ciemne blond włosy oraz był dość wysoki. Blondyn po chwili również mnie zobaczył, na co trochę się speszyłam. Ku mojemu zdziwieniu wstał i zaczął iść w moją stronę. Trochę spanikowałam, była noc, a ja siedzę na moście w parku z jakimś mężczyzną sam na sam. Stwierdziłam, że rozsądnie będzie wstać i pójść już do domu zanim coś złego się stanie, lecz zobaczyłam że tajemniczy chłopak stoi już zaledwie metr ode mnie.

-Hej, nie widziałem cię nigdy tu wcześniej, nie boisz się tak chodzić w nocy sama? Jesteśmy w Orlando, tu się dzieją dziwne rzeczy o takich porach..- zagadał blondyn miłym i trochę nieśmiałym tonem. Jego głos był bardzo uspokajający. Jako iż był teraz bliżej, niż wcześniej mogłam dokładnie stwierdzić jak wygląda. Na pewno miał ponad 190cm wzrostu. Był bardzo przystojny. Miał dość duże, zielone oczy, idealne, gęste brwi i nie za duży nos obsypany uroczymi piegami. Na jego policzkach widniał delikatny rumieniec, a jego kości były bardzo wyraziste. Mimo, że powiedział tylko jedno zdanie sprawiał wrażenie bardzo miłego i troskliwego człowieka, przez co cały stres opuścił moje ciało.

-Um, hej, tak pierwszy raz przyszłam akurat w tutaj, zwykle przebywam w drugiej części parku. Nie wiedziałam, że tutaj jest tak pięknie. A ty co tu robisz?

-Przychodzę tutaj codziennie w nocy, w tym miejscu zapominam o wszystkich problemach, z którymi się borykam. Taka odskocznia od świata rzeczywistego - odparł, już trochę odważniej, po czym dodał - a tak w ogóle jestem Clay.

-Victoria, ale mów mi Vic - odparłam i podaliśmy sobie ręce na przywitanie. Tą chwilę przerwał mój telefon. Dzwonił Karl, pewnie się martwił. 

-Halo Vic gdzie ty jesteś?- zaczął Jacobs opanowanym tonem.

-Przepraszam, straciłam rachubę czasu, zaraz będę - odparłam i zakończyliśmy rozmowę.

-Wybacz  Clay, miło było cię poznać, ale powinnam już wracać do domu.

-Nie ma problemu, cieszę się, że cię poznałem, może kiedyś się jeszcze spotkamy - powiedział blondyn, na co posłaliśmy sobie szerokie uśmiechy.

Droga powrotna minęła mi dużo szybciej. Słuchałam ulubionej muzyki na słuchawkach i nie zwracałam dużej uwagi na otoczenie. W głowie utknął mi jednak ten blondyn o zielonych oczach z uroczymi piegami, którego dziś poznałam. Czułam pragnienie do poznania go bliżej. Był taki komfortowy i opanowany, co bardzo mnie uspakajało. Stwierdziłam jednak, że rozsądnie będzie nie zakrzątać sobie nim głowy, gdyż prawdopodobnie nigdy się już nie spotkamy.

Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak bardzo się myliłam...

.
.
.
.

NASTĘPNY ROZDZIAŁ JEST DŁUŻSZY

Hi guys, mam nadzieję, że nie było dużo błędów i że pierwszy rozdział się podobał 

zostawcie ta gwiazdke pls

have a nice day :]]]]

we met on the bridge | dreamxfem ocWhere stories live. Discover now