- kazałem otworzyć im kawiarnię , o tej samej godzinie co zawsze - mówi szef.
- czyli spóźnimy się dwie godziny do pracy.
- nie, to ty się spóźnisz - zaśmiał się.
Godzinę Później byliśmy już koło kawiarni. Auto zostawiłam na parkingu kawiarni więc był bezpieczny wzięłam torby po czym z jednego samochodu, włożyłam do drugiego bym nie zapomniała ich..
Po wszystkim pobiegłam do pomieszczenia pełnego ludzi, wszyscy jak tylko mnie zobaczyli aż się ucieszyli. Aż tak jestem popularna.
Pobiegłam do gabinetu szefa gdzie go nie zostałam.. Obróciłam się by odejść ale przeszkodziła mi pewna osoba. To ta osobą którą szukałam.
- boże Vèronique. Coś ty taka agresywna. - zaśmiał się.
- Aajjj idź, szukałam szefa.
- przecież spędziliśmy tydzień na wakacjach , nie. Masz mnie dość? .
- Scott? Ogarnij się - próbowałam być agresywna jednak nie wyszło mi to
- słodki marszczysz nosek, ale teraz. Idź zakładać wrotki i śmigaj do pracy.
- ty raz załóż je i pojeździ.
- a założymy się że założę?
- okej, zakład że nie wytrzymasz dnia na wrotkach rozdawając posiłki plus przy kasie czasami oraz ugotować.
- nie, znaczy tak wytrzymam.
- moje wrotki są koło twoich więc jak możesz otwórz drzwi a ja odbiorę moje wrotki - mówię na co przytakuje .
Wyjechałam z gabinetu Scotta po dwudziestu minutach.
Razem z nim na czele.
No żeby wy pierdzielić się prostu na twarz przy wyjściu z gabinetu to. Trza mieć szczęście.
Wybuchłam śmiechem na widok jego miny. Pomogłam mu wstać po czym skierowaliśmy się prosto do lady.
Mijaliśmy roześmiane twarze klientów.
- dobra, wygrałaś - spojrzałam na Scotta który ściągał swoje wrotki. - nie wytrzyma. Nagroda będzie czekać w gabinecie - powiedział.
- a co to będzie? - pytam na co kiwa głową na znak że nie mam pytać bo i tak nie powie.
Skierował się do gabinetu, a ja za nim.
- zostań! - zaśmiał się - pracuj. Od maszerować - dodał na co cofnęłam się i od jechałam z uśmiechem na twarzy.
- ajj ty..
- co ja? - pyta obracając się
- kochany szefuncio - uśmiechnęłam się promiennie i od jechałam z dala od niego.
- kochanie - przejeżdżając koło stołków poczułam delikatny dotyk spojrzałam się w stronę osoby.
- tak? - pytam kobiety
- czy mogła bym te popisowe danie? Twoje?
- które by panią interesowały mam trzy rodzaje.
- a co pani ma?
- Spaghetti, tortilla oraz zupa ala kapuśniak - mówię
- poproszę siedem razy na wynos po każdym - uśmiechnęłam się
- dobrze, za godzinkę będzie.
- nie spieszy mi się kochanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/315204098-288-k758770.jpg)
YOU ARE READING
Vèronique
Werewolf- Véronique czy wszystko okej? tak oczywiście, gdyby nie fakt ze muszę widzieć twój ryj z bliska. nerwowo przeczesałam swoje falowane włosy i od jechałam na wrotkach w stronę stolików.