część 1

51 4 13
                                    

Osiem godzin pracy  jeszcze się nie skończył,  można powiedzieć  że  się dopiero zaczął. Pracuje tu od  dwóch lat. Już wtedy  musiałam sobie radzić  sama. Moja mama powtarzała  " nigdy się nie poddawaj i dąż do upragnionego  celu" tak jej słowa zawsze nie zachwycały.

Jednak w  dniu w którym  zostałam sierotą i pozbawiona  rodzeństwa musiałam stawić czoła  samej sobie. Nie mogłam się wychylać,  co prawda  moja rodzina widziała tylko o moim drugim wcieleniu i zawsze dążyli do tego że musiał się stać jakiś cud. Dlatego że byłam ich córka, i  wieść o tym że  trzymam w  sobie   jakiegoś potwora nie uszczęśliwił mnie. Chociaż niekiedy cieszyłam się z  ogromnej siły oraz  dużo wiedzy, jednak po  całym zdarzeniu  nienawidzę jej jak i  tych kundli którzy  pozbawili mnie rodziny.

Co prawda, sama siebie też  nazywam kundlem. Bo trzymam to coś  w  sobie i po mimo starań nie potrafię się tego pozbyć. Plus  tego że nie umiem się pogodzić z  tym że jestem sama i nie potrafię  zrozumieć  faktu iż nie wrócą  tamte dnia  których ostatni raz widziałam moich rodziców, oraz rodzeństwa.
Gabie najmłodsza  z  mojego rodzeństwa  była taka słodka. Że aż  chciało się ją  schrupać. Jednak ją zabito  pierwszą. Bardzo to przeżyłam bo po mimo mojego wieku.
Traktowałam ją jak córkę której nigdy nie miałam. Nawet pierwszego  razu.

Grzeczna  córeczka mamusi i tatusia. Wzorowe zachowanie oraz  kujon. Połączenie  doskonałe jednak  skończyło się  to dwa lata temu gdy ich straciłam.

Rozumiem być  człowiekiem, ale nie muszą od razu zabijać  z  resztą co kurwa oni się w człowieka nie przemieniają? Czy są jebaną  orką że zamiast  ludzkiej  skóry  i wyglądu wyglądają  tak  zjebanie jak ich kurwa mózgi.

- Véronique  czy wszystko okej?

tak oczywiście, gdyby nie fakt  ze  muszę widzieć  twój ryj z  bliska. nerwowo  przeczesałam swoje  falowane   włosy  i od jechałam na wrotkach  w stronę stolików.

Kawiarnia muzyczna  to całkiem dobry pomysł jak na prace.

Dobre  zarobki  oraz  to że   nauczyłam się  dość  dużo trików, plus  lubię śpiewać  więc  czasem muszę  pośpiewać, pod prysznicem nigdy nie śpiewałam  przed publicznością.

- dzień dobry, witam w   kawiarni pełnej uśmiechu oraz dobrej zabawy w  czym mogę pomóc? -  denerwowała mnie już  ta śpiewka.  Ale uśmiechnęłam się    tak by wyglądał na  szczery.

- dzień dobry, poproszę  kawę czarną oraz  Spaghetti - odpowiada  mężczyzna. Spojrzałam na kobietę która   uśmiechnęłam się do mnie, nie umiałam się fałszywie do niej uśmiechnąć. Więc  z   głębi serca  przekazałam jej taki sam uśmiech co ona mi.

- ja kochanie poproszę  karmelowe latte oraz tortillę. - moja ulubiona, kobieta ma gust.

- dobry wybór, proszę    mi uwierzyć   tortilla  tu jest najlepsza - mówię. Kończąc zapisywać.

- a  kto ją robi? - pyta mężczyzna.

- cóż tortilli nigdy nie było w  Menu, jednak dwa lata temu tak sobie ją  zrobiłam  pracy   i w  tym czasie szef  wszedł na to.   Więc  wygląda na to że to moja zasługa i od tamtej pory ją ją robię.  To moje specjalne danie. - kobieta i mężczyzna  uśmiechnęli się jeszcze  szerzej

- to ją poproszę to samo, zamiast spaghetti.

- to też moje główne danie -  puszczam im oczko.

- dobra  na mówiłaś nas. Niech będzie  tortilla  dwa razy oraz  dwa razy spaghetti, ale spaghetti na wynos  - kiwnęłam  głową.

- będę za  dwadzieścia minut - odjeżdżam. w stronę  kuchni gdzie   dania które  wspomniałam ja robię, szef kuchni  ni to debil ni to idiota.
Więc zamiast się nauczyć jak to się robi, woli idiota  rozmawiać z  barmanką którą najzwyczajnie już dymał.

I faktycznie po dwudziestu minutach podjechałam z   dniami do stolika numer osiem.

Vèronique Where stories live. Discover now