Back to reality

28 4 0
                                    

Tamto pożegnanie po czasie okazało się być na prawdę tym ostatnim ostatnim. W Denver pozostałam jeszcze tyle czasu ile było konieczne do nadzorowania napraw w ogrodzie i tarasie. Odzyskałam także pełnosprawny samochód od mechanika i o dziwo zapłaciłam mniej niż mogłam się spodziewać. Wszystko powoli wracało do normalności, a wydarzenia z przed dwóch tygodni zdawały się być tylko całkowicie miłym wspomnieniem. Przy okazji stały się także moim małym sukcesem w udowodnieniu przed sobą mojego zdrowia psychicznego. Nie miałam w planach chodzić już po psychologach, a po powrocie do domu zamierzałam usunąć wszystkie znaki obsesyjnych myśli z mojego pokoju. Miałam cel - czerpać szczęście z życia.

Ta mała przygoda nauczyła mnie tego, że czasami rutyna może zabrać nam całą frajdę i zabawę z podstawowych czynności oraz przyjemność i błogość ze spędzania dnia nad jeziorem jak wtedy z Peterem. Małe drobiazgi czynią nasze życie lepszym i piękniejszym, a z racji że mamy je tylko jedno powinniśmy swój cały czas na ziemi wykorzystać w nienaganny sposób, nie zabraniając sobie niczego co może sprawić, że poczujemy się lepiej. Oczywiście nie mówię tu o popadaniu w nałogi od używek, a raczej o nie odmówieniu sobie porannej kawy w ulubionej kawiarni czy pójścia na koncert swojego ulubionego zespołu.

~*~

Wyjmując kluczyki ze stacyjki głęboko odetchnęłam. W każdym bądź razie stałam pod budynkiem, w którym znajdowało się moje lokum. Ciesząc się że znalazłam miejsce parkingowe wysiadłam z auta wyjmując później z niego niewielki bagaż. Bez większych komplikacji udało mi się wjechać windą na odpowiednie piętro, po czym otworzyć kluczem drzwi do mieszkania. Zdziwiłam się trochę bo było dość późno a Marija powinna być już dawno po pracy. Najwyraźniej siedzi u Matta w domu, jeżeli dalej są ze sobą w ogóle razem.

Po szybkim ogarnięciu się po podróży, tak jak wcześniej pomyślałam postanowiłam posprzątać pokój. Sam fakt wyrzucania kiedyś dla mnie bardzo ważnych zapisków z gazet sprawiał że czułam dziwne uczucie w klatce piersiowej. Jakbym wyrzucała kawałek siebie do kosza na śmieci, ale jeżeli miałabym decydować czy zostawić przy sobie całą tą paranoję na punkcie porwań przez UFO, to zdecydowanie na ten moment wybrałabym w zupełności pozbycie się tych feralnych myśli. W oka mgnieniu cały worek na śmieci wypełnił się makulaturą, a gołe ściany mojego pokoju po raz pierwszy od bardzo długiego okresu czasu ujrzały światło dzienne.

- Cóż, będę musiała je pomalować - westchnęłam.

Wcześniej nie byłam nawet pewna jaki posiadają one kolor, ale po zdarciu warstwy papieru jednak stwierdzam że wolałam tego nie wiedzieć. Pudrowy róż całkowicie ujmował aurę tego pomieszczenia.

Marija dalej się nie pojawiła, a mi powoli zaczęła doskwierać nuda, więc postanowiłam przejść się na spacer po drodze wyrzucając śmieci. Na prawdę starałam się wykorzystać każdą minutę mojego życia na coś potrzebnego dla zdrowia fizycznego lub psychicznego, oczywiście w granicach rozsądku. Ze względu na porę dnia, idąc po ulicach napotykam wielu ludzi spieszących się z pracy do domu. Patrząc na nich dziękowałam. Przez ten widok poczułam ulgę z chwilowego nieposiadania przez mnie pracy.

Zabierając papierowy kubek z Matchą postanowiłam, że udam się do pobliskiego parku. Chciałam zadośćuczynić ilość stresu, z którym ostatnimi czasy musiał zmierzyć się mój organizm. Zdawałam sobie też sprawę z tego, że muszę jednak wrócić do rzeczywistości w pełnej krasie i zacząć poszukiwania nowej pracy. Teraz żałuje, że nie postanowiłam przelecieć się z nimi tym statkiem, kto wie może by mi się spodobało i zamiast przymusu pracy za najniższą krajową, mogłabym bez opłatnie jeździć z nimi, wynagradzając się pracą jako pomoc domowa na statku. Niestety na ten moment mogę sobie polatać co najwyżej myślami, dokładnie w taki sposób jak chwilę temu.

~*~

Już usypiałam na kanapie gdy usłyszałam, że ktoś walczy z klamką od drzwi wejściowych. Po chwili usłyszałam huk kłapiących wcześniej wspomnianych drzwi, a w przedpokoju pojawiła się ledwo stojąca na nogach młoda kobieta.

- O hej Al. Aleee się cieszę że cię widzę - ledwo udało się jej skleić zdanie tak aby brzmiało jakkolwiek logicznie - Jakbym nie zapomniała o tym że dziś będziesz to bym była w domu wcześniej - ledwo przewracają językiem Marija bez zbędnych komentarzy weszła do łazienki.

- Fajnie, że jesteś przyjemniej szczera - krzyknęłam żeby usłyszała moje wywody w sąsiednim pomieszczeniu - Jakbyś potrzebowała pomocy to mów.

Nie otrzymując żadnej odpowiedzi wróciłam do oglądania kryminałów posiadając gdzieś w głowie świadomość że dzisiejszą noc spędzę na pootrzymywaniu włosów koleżanki zwisającej nad muszla klozetowa.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 04, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Moonage Daydream ||Strażnicy galaktyki||Where stories live. Discover now