12

188 16 8
                                    

No ja już chyba na prawdę nie żyję

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień festiwalu.
Ten dzień zaczął się leniwie, tym bardziej przez myśl o wczesnym wstaniu. Słysząc już wołanie dziadka, nie mogłam już protestować. Wstająć powoli oraz podchodząc do lustra, które stało w kącie pokoju, przyglądałam się zaspanej twarzy.
Podszedłem do szafy. Wzięłam randomową bluzkę z krótkim rękawem oraz jakieś luźne spodnie. Włosy upiełam w luźny kok.
- Śniadanie!- usłyszałam głośnie wołanie dziadka. Podeszłam do stołu.
- Dzień dobry dziadziusiu. - odpowiedziałam cichym głosem.
Po zjedzeniu śniadania, oczywiście podziękowałam mu. Padłam leniwie na łóżko. Z nudów przeglądałam wiadomości i odpisywałam. Nagle pojawiła mi się wiadomość od Hiny.

Hincia: Hejka, słyszałam że coś się wydarzyło pomiędzy tobą a Mikeyem (^^)

Ja: hejka :)
Ja: ...

Przecież nic się nie stało. Mówiłam sobie w myśli przypominając sobie lekki i malutki pocałunek Mikeya w moje czoło.

Hincia: No weź powiec, nikomu nie wygadam (^^)

Ja: Cmoknął mnie tylko w czoło, a tak w ogóle było czuć od niego alkoholem.

Skłamałam, będąc cała czerwona na twarzy. Ciekawe czy to było na poważnie....

Pisząc z Hiną, przypomniała mi że dzisiaj festiwal o 16. Dobijała już 14. Postanowiłam już ubierać kimono, lecz nie byłam przekonana do noszenia go. Musiałam przecież, Hina i Mikey mi nie wybaczą jeśli mnie tam nie zobaczą. Zaczęłam się śmiać pod nosem. Gdy założyłam Kimono, zaczęłam się niepewnie przyglądać w lustrze. Niespokojne myśli mnie atakowały typu "brzydko wyglądasz" lub "nie powinnaś się w tym pokazywać". Ale próbowałam odepchnąć te myśli. Włosy postanowiłam rozprostować.
Wzięłam w razie w jakiś mały plecaczek. Spakowałam najważniejsze rzeczy.
Ubrałam jeszcze japonki na trochę wyższej podstawie.
- Wychodzę! - oznajmiłam Dziadkowi. On tylko podszedł do mnie z wyrytym pytaniem na twarzy.
- Idziesz gdzieś z swoim chłopakiem?- zapytał trochę się uśmiechając.
- Dziadku - powiedziałam stanowczo - nie mam żadnego chłopaka.
- Dobra, dobra. Leć już bo się gdzieś tam śpóznisz- powiedział rozbawiony.
Biegłam szybko jak tylko mogłam, na szczęście zdążyłam złapać tramwaj który jechał w stronę, na której miał się odbywać festiwal. Wyszłam trochę czując niezręczność, przez to że czułam na sobie wypalający wzrok ludzi. Idąc, widziałam już migające światełka. " W takim razie festiwal jest już blisko" pomyślałam z szczerym uśmiechem na twarzy.
Szłam już szybszym krokiem, przypominając sobie o festiwalu w dzieciństwie. Oglądałam się na boki, podziwiając przepiękne tabliczki z rysunkami. Tracąc orientację, potknęłam się i poleciałam na inną osobą. W ostatniej chwili poczułam  dłoń chłopaka na mojej ręce i na plecach.
- Huh? - zdziwił się blondyn. Ale po chwili się uśmiechnął. - Ładnie Ci w tym stroju. - powiedział kącząc zdanie głębokim głosem. Ściągnął kapelusz.
Poczułam narastające ciepło na twarzy.
- Mikey? - spytałam się, nie wiedząc co zrobić.
- We własnej osobie!
Zaczął się chihrać z mojej zdeterminowanej miny. W końcu póścił mnie.
- To co idziemy? Zapytał

~~~~~~~~~~~~~
Ja tu nie żyje
RIP


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 18, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

bez sens Mikey x y/nWhere stories live. Discover now