005

243 17 1
                                    

Sukuna Ryomen zawsze odczuwał przyjemność z dostawania tego czego chce wtedy kiedy chce i gdzie chce.

To było właśnie pięknem potęgi i siły bycia królem wszystkich yokai.

Lubił przejmować kontrolę nad sytuacjami i sadystycznie krzywdzić innych, by osiągnąć swoje cele nie dbając o konsekwencje swoich czynów.

Dlaczego więc teraz znajdował się tu z kapłanką, wchodząc do jakiejś obmierzłej brudnej jaskini, w której śmierdziało zwłokami, podczas gdy dziewczyna starała się znaleźć potwora, który tu mieszka?

- To dla mieszkańców wsi – powiedziała.

Ach tak, Sukuna Ryomen wchodził do jakiejś durnej cuchnącej jaskini w poszukiwaniu demona, ponieważ wścibska kapłanka zadecydowała pomóc ludziom w sprawie ich zaginionych dzieci.

Król demonów nie rozumiał, dlaczego Kiyo nie mogła po prostu odejść lub zastraszyć wieśniaków, by dali im miejsce na spoczynek.

Jakie to jest męczące.

Wszystko sprawiało, że yokai się nudził, podczas gdy Kiyo nie wydawała się ani trochę przestraszona czy spanikowana. Sprawiło to Sukunę w zadumę, czy każda ludzka dziewczyna taka jest: spokojna i opanowana podczas wchodzenia na ciemny i nieznany obszar.

Nie, definitywnie nie. Sukuna spotkał – w sumie to pieprzył – mnóstwo kobiet, które krzyczały na widok małego karalucha, więc zdecydowanie nie była to cecha powszechna.

Zastanawiał się, czy twarz Kiyo kiedykolwiek wyraża coś innego niż spokój, opanowanie i mały uśmiech, który pojawiał się w chwili gdy zauważała coś nic nieznaczącego jak czysta woda w rzece.

- Możesz tu zostać jeśli chcesz – powiedziała kapłanka, na co Sukuna tylko uniósł jedną brew.

I przegapić całą frajdę? Nie ma takiej opcji!

- Idę z tobą – oświadczył mężczyzna będąc niewzruszonym.

Kiyo obdarzyła Sukunę małym uśmiechem i kiwnięciem głowy.

- W takim razie chodźmy.

Sukuna tylko ziewnął i podrapał się w tył głowy, obserwując coraz to więcej piętrzących się kości. W pewnym momencie tworzyły one kolumny, przypominając mu o jego własnej domenie.

Kiyo nagle się zatrzymała, na co mężczyzna znalazł sobie niedaleko siedzisko na jednej z ludzkich czaszek, bo zabawa miała się już niebawem zacząć.

- P-pomóż...p-proszę... - przypominający dziecko głos wyszeptał, a Kiyo była w stanie zobaczyć mały cień przemykający w jej stronę.

Kuśtykający chłopiec z przerażeniem na twarzy i łzami nieustannie cieknącymi z jego oczu na jego czerwone policzki i nosek wywrócił się na ziemię, na co Sukuna tylko prychnął jak bardzo żałosne było to dziecko.

Kiyo podbiegła do rannego dziecka i klęcząc koło niego, sprawdziła jego puls ściskając w swojej ręce jego chudziutki nadgarstek tak by poczuć żyły.

- Proszę...p-pani...pomocy...

- Nie martw się malutki – wyszeptała Kiyo podnosząc chłopca i usadawiając go na ziemi obok Sukuny.

Kapłanka westchnęła i zamknęła oczy, czując nagle ogromną żałość w brzuchu, dokładnie tak jakby jakiś yokai płakał.

Kobieta z długimi, czarnymi włosami, nosząca proste, białe kimono wyszła powoli z cienia. Jej krok był powolny, chwiejny i niezdecydowany.

Małym chłopcem wstrząsnął dreszcz strachu powodując, że zwinął się on w ciasną kulkę, wstrzymując swój oddech, na co kobieta tylko się zaśmiała.

𝙎𝙀𝘼𝙇𝙀𝘿 {𝙧. 𝙨𝙪𝙠𝙪𝙣𝙖} TŁUMACZENIE PLWhere stories live. Discover now