VII

925 104 43
                                    

Bardzo podobał mi się vibe tego rozdziału tbh

W ogóle mam wrażenie ze powinnam przystopować z tymi rozdziałami, bo od kiedy zaczęłam je wstawiać prawie nic nie napisałam XD i boje się że dotrzemy do 28, i nagle będzie ✨nic✨. Miałam wstawić 7 i 8 razem, ale z tego powodu będą osobno.

Art od teachild (udajmy że tamten Dorian nie istnieje i jest to idk Carbonara XDD)

Edited by alemqa <3

Miłego czytania!

~~~~

Pogoda była paskudna, zupełnie niepasująca do obecnej pory roku na tych szerokościach geograficznych. Chłodne powietrze i jeszcze zimniejszy deszcz powodowały nieprzyjemne dreszcze u przechodniów. Nikt nie cieszył się naturą, czy przebywaniem na dworze, ludzie woleli jak najszybciej trafić do miejsca docelowego, które w odróżnieniu od obecnego otoczenia, byłoby ciepłe i suche.

Pochmurne niebo nadawało ponury nastrój. Ciche krople deszczu pięknie komponowały się z miarowym stukaniem niewysokich obcasów drogich butów. Ich właściciel szedł dość szybkim krokiem, przeklinając pod nosem brak samochodu. Oczywiście, że ktoś w tym mieście musiał je ukraść. Nawet jeśli lubił deszcz i zachmurzone niebo, to i tak nie przepadał za moknięciem, a już na pewno nie wtedy, gdy temperatura wynosiła poniżej dziesięciu stopni. Na ogół, większość osób lubi deszcz, ale mimo wszystko, raczej woli go oglądać zza szybki. I to jest niby lipiec pomyślał zdenerwowany. Od celu dzieliło go jeszcze dobre dziesięć minut drogi, a mężczyzna wolał się nie spóźnić. Sam za tym nie przepadał, więc nie chciał dawać złego przykładu innym. Przynajmniej nie dziś.

Powieki przykryły złote tęczówki, gdy usłyszał zbyt dobrze znany mu dzwonek telefonu. Nie był teraz w nastroju na rozmowę. Był już wystarczająco zdenerwowany potrzebą zjawienia się na komendzie, by odebrać swoje rzeczy. Nie otrzymał ich wszystkich w więzieniu, między innymi wytrychu. Po pół godzinnej nudnej kłótni, wreszcie mógł opuścić budynek, kiedy został powitany ulewą. Po kolejnych 30 minutach, deszcz uspokoił się na tyle, że wyjście na dwór nie równało się z wzięciem wyjątkowo nieprzyjemnego prysznica, lecz zły humor Erwina pozostał. Zirytowany, odebrał połączenie i przez następne pięć minut, wysłuchiwał jak jego ministrant bez przerwy czy zająknięcia się, trajkocze o zaistniałej sprawie.

— Dia, ja o tym wiem, San mi o tym mówił. Dokładnie w tym celu zwołałem to spotkanie na siedemnastą — wycedził Knuckles, siląc się na spokój.

Garcon zaczął przepraszać, a szarowłosy rzucił krótkim pożegnaniem i się rozłączył. Wreszcie zobaczył zarys zakonu, do którego się kierował. Parę chwil później, pchnął ciężko chodzące wrota, które uchyliły się z piskiem, po czym przeszedł przez próg. Odłożył przemoknięty płaszcz na wieszak i przywitał się skinieniem głowy z resztą zebranych. Brakowało jeszcze Dii i Davida. Niedługo potem, ten pierwszy wszedł do środka, mamrocząc ciche przeprosiny, na które Erwin przewrócił oczami. Łatwo było go dzisiaj zirytować, a Garcon swym ciągłym gadaniem działał mu na nerwy.

Szarowłosy zasiadł za biurkiem, gdzie znajdował się odpalony laptop. Eva, która stała w obcisłej czarnej sukience, podała swojemu chłopakowi małą szklaneczkę whiskey, którą on odłożył pospiesznie na stół. Nie był w nastroju na alkohol. Rozejrzał się po pokoju i cicho odchrząknął, skupiając na sobie uwagę zebranych.

— Najmocniej przepraszam, lecz czy mógłbym poprosić waszą dwójkę o opuszczenie zakrystii? Dzisiejsze spotkanie musi odbyć się w dość ścisłym gronie... — zaczął niezręcznie, zwracając się do dwóch kobiet w pomieszczeniu.

Sky Hope, dziewczyna Sana, dopiero niedawno dołączyła do Zakonu, więc pokiwała ze zrozumieniem głową i oddaliła się w kierunku wyjścia. Zatrzymała się w progu, wymownie spoglądając na McCarrot. Blondynka spojrzała na pastora z widocznym żalem w oczach, lecz tylko zacisnęła usta w cienką linię i wyszła z pomieszczenia za różowowłosą, praktycznie mijając się z Davidem w wrotach kościółka. Wszyscy w pomieszczeniu usłyszeli głośne trzaśnięcie drzwi, na które szarowłosy nieco się wzdrygnął. Erwin poczuł, że zrobił przykrość dziewczynie, ale też wiedział, że tak będzie lepiej dla niego i jego grupy, więc odsunął na bok poczucie winy. Czuł, że czeka go długa i nieprzyjemna rozmowa.

Undercover (Morwin) !CHWILOWO ZAWIESZONE! (będzie kontynuowane, nie wiem kiedy)Where stories live. Discover now