Rozdział 3

299 18 7
                                    

To był ten dzień kiedy jego życie ( nieznacznie ) miało się zmienić. A mianowicie miał obejrzeć resztę kawalerki. Dabi miał go oprowadzić żeby jakby co coś wytłumaczyć jednak blondyn wiedział, że chce po prostu obserwować jego reakcje. Nie protestował więc. Miał też na sobie nowe ciuchy. Trochę przysługą białą bluzkę i dżinsy. Co prawda Dabi je kiedyś nosił jednak w porównaniu z tymi które dawali mu rodzice to były praktycznie nie używane. Wszedł do korytarza i zaczął się kiwać to do przodu to do tyłu na piętach. Po kilku minutach przyszedł również i
,, porywacz."

- Chodź. - Powiedział po czym przeszedł do jakiegoś pomieszczenia za czarnymi drzwiami.

Chłopak patrzył chwilę na nie podejrzliwie jakby zamierzały go zjeść po czym niepewnie nacisnął klamkę i je popchnął. Podłoga była wyłożona kafelkami. Ściany miały odcień wiśni. Po jednej stronie pomieszczenia stały drewniane szafki, a po drugiej sprzęty kuchenne. Po środka kuchni stał średnich rozmiarów okrągły drewniany stół. Siedział przy nim Dabi we własnej osobie i go obserwował. Katsuki kucnął koło piekarnika zafascynowany. Po chwili wgapiał się w niego pusto. Dabi zaskoczony jego reakcją podszedł i kucnął koło niego. Nic jednak szczególnego nie widział. Sięgnął ręką do drugiego cchac zwrócić na siebie jego uwagę i zapytać co się dzieje. Czarnowłosy poczuł jak czerwonooki odpycha go na podłogę i upada. Zamknął pod nosem i sfrustrowany na niego spojrzał. Jego zdenerwowanie jednak szybko gdzieś uleciało. Blondyn siedział na podłodze zasłaniając się rękami. Kiedy cios nie nastąpił opuścił je niepewnie.

- Jesteś zły, prawda? - Spytał cicho, a niebieskooki zdał sobie sprawę, że jego twarz nadal wykrzywiają resztki złości. - Przeprasza. Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...

Powtarzał to jedno słowo jak mantrę.
Niebieskooki patrzył na niego zaskoczony. I nagle sobie przypomniał. Przecież on kojarzył dotyk z bólem. Wstał i podszedł do niego. To był ten pusty wyraz twarzy który uwielbiał. Delikatne rysy, duże puste tenczówki, blady odcień skóry. Przysiadł koło niego po czym podniósł otwartą rękę. Uderzy mnie, pomyślał panicznie i zacisnął mocno oczy. Otworzył je jednak zaskoczony czując, że Dabi głaszcze go delikatnie po głowie. To było... Przyjemne.

- No już. Wcale się nie gniewam. - Mówił tskim tonem którym zawsze uspokajał JEGO.

Uspokajał go jeszcze trochę po czym wyszedł zastawiając go sam na sam ze swoimi myślami. Zawołał go po chwili z pokoju obok. Niepewnie się podniósł po czym na miękkich nogach ruszył do źródła hałasu. Pokój nie był ani za duży ani za mały. W dwóch kątach stały łóżka, a przed jednym stała niska gablota z telewizorem stojącym na niej. Podłogę pokrywała stara wykładzina, a ściany były fioletowe. Dabi siedział na jednym z laptopem na kolanach. Gestem nakazał mu podejść bliżej co też wykonał. Poklepał miejsce koło siebie. Usiadł.

- Kiedy mnie nie ma lub się nudzisz możesz korzystać z telewizji lub internetu bez mojej zgody. - Poinformował go jednocześnie pokazując różne popularne strony. - I tak na marginesie. Jeśli chcesz zamiast na materacu spać na tym łóżku to droga wolna.

- Mogę?

Dabi spojrzał na niego z pół przymkniętych powiek. Bezwiednie się uśmiechnął.

- Możesz. - Potwierdził po czym wstał i jeszcze raz pogłaskał go po włosach.

Wyszedł zostawiając go samego. Znów przeszedł do kuchni i kucnął przed jednym urządzeniem. Co on widział w piekarniku?

**************************************

Część i witam. Dobrze się wam wiedzie? Tak? To dobrze. Bo ja dzisiaj znowu połamał na poł okulary i skleiłam je klejem. Trzymajcie kciuki, że rodzice się nie dowiedzą.

Gwiazdka ?

Komentarz ?

,, Szczęście." II Bakudabi IIWhere stories live. Discover now