Zielony raj i kebaby

320 14 67
                                    

Z samego ranka, Jack który wybudzony był przez wpadające przez dziurawe rolety światło, które jak zwykle akurat waliło nie gdzieś indziej jak po oczach.

-Japierdoleeee.-wyjęczał odwracając się na drugi bok by schować twarz od strumienia światła ale wtedy też położył głowę na ramieniu Dave'a, który leżał obok i kątem oka na niego patrzył.

-No cześć, stary druhu.-przywitał się kiedy to Kennedy odskoczył od niego bo pamiętamy - no homo.

-Cześć Dave...-wyziewał lustrując mężczyznę wzrokiem, na co tamten tylko podniósł blanta z szafki, którego skręcił przed spaniem i podstawił go bliżej partnera.

-Palisz na dobre rozpoczęcie dnia, kolego?-zapytał z uśmiechem a kiedy to wciąż zaspany nie kontaktujący Jack uchylił wargi, Miller wsadził mu skręta do ust i drugą reką nastawił zapalniczkę, którą mu odpalił.

-Co ja bym bez Ciebie zrobił, Dave.-zaśmiał się Jack przykaszlując trochę przy pierwszym buchu, ale nawet i to go nie odrzuciło więc palił dalej, po chwili podając używkę towarzyszowi, który zareagował podobnie.

-To było gejowe, stary druhu.-zarzucił w odpowiedzi, wpatrując się w palącego się skręta bez namysłu kiepując na ziemię.

Potem się to posprząta czy coś...chyba, że prędzej zgubi się to w tym gorszym syfie, który już zastali.

-Jak ty.-wzruszył Jack ramionami podnosząc się bardziej do siadu i ponownie przejmując pałeczkę z rąk Millera.

-Chciałbyś. Przystojniejszego mężczyzny w swoim życiu nie spotkasz. Widziałeś te mięśnie, kolego?-Dave podczas mówienia tego naprężył muskuły jednej ręki już czując powoli jak marihuana zaczęła działać.

Po Kennedy'm było widać to jeszcze bardziej.

-Jaaa nieźle.-zaśmiał się głupio z typowym dla zjarańca 'zmęczonym' wyrazem twarzy znów wymieniając się z Dave'm.

-No, co nie?-Miller w międzyczasie zaciągnął się dość mocno i popatrzył chwilę to na Jack'a, chwilę to na końcówkę blanta.
-Zrobić Ci shota?-zaproponował rozbawiony, na co Kennedy oczywiście przystał.

-Czytasz mi w myślach. A ty chcesz?-zapytał jeszcze, przybliżając się do wyższego mężczyzny zaciagając też kołdrę na nogi oczywiście tym samym zabierając ją całą Dave'owi.

-Ba.-mruknął krótko i przybliżył się jeszcze bliżej by włożyć sobie skręta palącą się stroną do ust a filter zostawić rudowłosemu, ale gdy już miał dmuchać by wywołać więcej dymu to zaczął się śmiać.

-Kurwa nie śmiej się, idioto!-Jack pacnął go w ramię i sam padł śmiechem nawet trochę się przy tym dusząc.

Z racji tego jednak, że Dave w ciągu dalszym trzymał kiepa między zębami to nawet nie miał jak odpowiedzieć, a po prostu gdy już sam uznał, że go to nie bawi to ujął twarz wciąż podśmiechującego Jacka i zamknął oczy by na niego nie patrzeć, bo jego widok właśnie go tak rozbawiał.

-To. To dopiero było gejowe, Davey.-oznajmił młodszy kaszląc po shocie i machając dłonią by jakoś rozproszyć dym.

-Co ty gadasz...-jęknął Dave znów podając partnerowi skręta.

-Dobra, chodź tu.-prychnął Kennedy tworząc z dłoni ścianki po dwóch stronach by dym nie uciekał na boki gdy walił Millerowi shota.

Skończonego niedopałka Kennedy położył na szafce nocnej i totalnie wychillowany rozłożył się na łóżku.

-Dave? Mogę Cię w sumie o coś zapytać?-zaczął z szerokim usmiechem z przymrużoną powieką patrząc się na niego.

-Wal.-odpowiedział mu krótko wyjmując spod łóżka butelkę wody, bo już zaczęło go porządnie suszyć.

DSaF ale to ✨opowieści z Vegas✨ aka. Tales From VegasWhere stories live. Discover now