Meliny w Vegas

488 17 24
                                    

Jack i Dave tuż po swojej pierwszej akcji w  pizzerii Fazbender'a według składanych sobie obietnic wybrali się do Vegas by tam wspólnie jeść kebaby, ćpać bez granic i dobrze się bawić.

Przez całą drogę Jack właściwie spał, za to Dave prowadził skradziony samochód ich szefa, chociaż czy skradziony kiedy to kluczyki leżały sobie ot tak na jego biurku? Chociaż mniejsza o to, przecież odda jak wrócą...nawet jeśli nie w jednym kawałku.

No ale tak czy inaczej chłopcy po długiej i żmudnej podróży w końcu dotarli przed słynną tablicę z napisem Welcome to Fabolous LAS VEGAS Nevada, gdzie Miller zaparkował przy najbliższym poboczu i wyciągnął jakoś umierającego z nudności Kennedy'ego z auta. Cóż, przynajmniej się starał.

-Dave, jak wstanę to zwymiotuję. Mówiłem Ci, że ten kebab był jakiś dziwny.-wyjęczał jedną ręką ściskając się za brzuch, drugą natomiast walcząc z fioletowowłosym próbując go odepchnąć.

-Co ty mówisz, stary druhu? Przecież ja czuję się dobrze.-zmarszczył powieki podtrzymując ręce na talii z rezygnacją. Tak, bo na pewno budka z kebabem obok jakiegoś lasu na zadupiu oferowała dobre, niepodejrzane żarcie.

Kennedy nie odpowiedział, a tylko zlustrował przyjaciela wzrokiem od dołu do góry z wyraźnym niezadowoleniem i sam w końcu się podniósł, ale rzeczywiście jak mówił przed chwilą tak też się stało, bo dosłownie po wyjściu z auta podbiegł do pobliskich krzaków by to wszystko zwrócić, przy okazji po drodze trącając biednego Dave'a na bok.

-Potrzymać ci włosy?-jęknął nieco zakłopotany z nerwowym uśmiechem, wzruszając ramionami, ale kiedy nie dostał odpowiedzi po raz kolejny, to namyślił się chwilę i wyciągnął swój aparat, którym to cyknął sobie fotkę z wymiotującym w krzakach Jackiem szeroko się uśmiechając by zaraz po tym sprawdzić jak zdjęcie wyszło.

-Usuń to.-zarządał nagle Jack, który to pojawił się tuż za Dave'm unosząc na niego wzrok, przecierając jeszcze usta wierzchem dłoni by po tym wytrzeć to w spodnie.

-No co ty, wspomnienia kolego.-odpowiedział mu zadowolony Miller bliżej pokazując mu zdjęcie.
-To tylko dla mnie, nie martw się.-dodał jeszcze zanim to ten wyrwałby mu aparat i własnoręcznie skasował zdjęcie.

Jack jednak nie zamierzał się kłócić i fakt faktem, kiedyś będą mogli się z tego wspólnie pośmiać.

-Dobra, niech Ci będzie...ale w zasadzie po co żeś się zatrzymał? Nie dojechaliśmy nawet na główną.-zapytał podejrzliwie, na co Dave nagle pewnym, gwałtownym ruchem objął go za talię i wskazał wolną ręką na ogromny znak.

-Tworzymy wspomnienia, stary druhu! Zrobimy sobie zdjęcie. Nigdy nie chciałeś strzelić sobie foty na tle tego?-zaśmiał się zagryzając dolną wargę, na co w odpowiedzi dostał tylko potakiwanie partnera i równie ciepły uśmiech, przez który mógł dostrzec tą uroczą jego zdaniem szparę między jedynkami.

Przez dłuższą chwilę nawet stał tak wpatrzony z maślanymi oczami, ale Jack wyrwał go z transu gdy się odsunął w poszukiwaniu kogoś kto mógłby strzelić im te zdjęcie.
No i znalazł - jakąś prostytutkę, która to wystawiała rękę aby jakieś auto się zatrzymało.

-Cześć piękna.-zaczął Jack dość szarmancko pocierając swoją brodę dłonią.-Masz chwilę?-podpytał i od razu stanął za nim Dave.

Kobieta krzywo się spojrzała na mężczyzn i zarzuciła włosy za ramię by tą rękę przenieść na biodro.
-Zależy ile płacicie.-odpowiedziała z pewnym uśmiechem skacząc wzrokiem to po niższym, to po wyższym.

-My nie o to...-burknął Kennedy ale wtrącił mu się Dave.

-Skarbie, czy my ci wyglądamy na biednych? Jesteśmy biznesmenami wprost z Kolorado. Hajs nam wypada z każdej strony. Widziałaś ty moje auto?-zabajerował od razu Miller podbijając do kobiety poprzez objęcie jej ramieniem.

DSaF ale to ✨opowieści z Vegas✨ aka. Tales From VegasOnde histórias criam vida. Descubra agora