Rozdział 23

75 4 0
                                    

Pierwszy dzień zdjęć jest zawsze najbardziej gorączkowy dla obsady i ekipy, zwłaszcza w plenerze. To tak, jakby zaczynać nową układankę, a oni tylko układają ze sobą krawędzie. W ekipie szkieletów jest kilka znajomych twarzy i kilka nowych, a TK sprawia, że ​​dopasowanie imion do twarzy tak szybko, jak to możliwe, jest osobistym wyzwaniem.

„TK", asystent reżysera - Carter, jeśli TK dobrze pamięta - woła, gdy idzie do miejsca, w którym siedzi TK. - Dobra robota dziś rano.

"Dzięki. Nie udałoby się tego bez pomocy wszystkich tutaj - odpowiada TK i wstaje ze swojego składanego krzesła.

„Ostrzegali mnie, że jesteś szalenie skromny". Carter przewraca oczami i uśmiecha się.

TK ukrywa zakłopotanie za kaszlem i kręci głową. "Co? Nie nie ma mowy."

Uśmiech Cartera staje się szerszy. "UH Huh. W każdym razie wszystko wygląda fantastycznie, więc trochę wcześnie robimy przerwę na lunch. Może pójdziesz sprawdzić catering? Słyszałem, że jest całkiem nieźle.

"O tak? Jakiś lokal? - pyta TK, zadowolony, że odwrócił rozmowę od siebie.

„Najwyraźniej właściciel Blake Corp zadzwonił do nas i zaoferował swoje usługi z ogromną zniżką". Carter wskazuje ogólny kierunek, w którym serwowana jest obsługa rzemieślnicza i catering.

Oczy TK rozszerzają się, a usta ślinią mu się. „Czekaj, poważnie? Blake Corp z tymi wszystkimi ekskluzywnymi restauracjami, w których prawie niemożliwe jest uzyskanie rezerwacji, chyba że kogoś znasz?

Carter kiwa głową. - Ten właśnie. Wysłali ciężarówkę z jedzeniem, która przyjechała niedawno. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę, co mają w menu.

„I tutaj pomyślałem, że po prostu zdobędę coś szybkiego i prostego".

„Cóż, nie przesadzaj" - dokucza Carter. „Nie możemy pozwolić, aby nasza gwiazda zemdlała w śpiączce pokarmowej pierwszego dnia".

TK śmieje się. „Obiecaj, że pokażę trochę powściągliwości".

Macha, gdy Carter odchodzi, z radiem w dłoni i odpowiada na pytanie, którego TK nie zrozumiał, i sięga do tylnej kieszeni po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Obsługa na miejscu jest niestabilna, ale TK nie spieszy się z sprawdzeniem online po tym, jak jego wywiad wyemitowano wczoraj wieczorem, zaraz po opuszczeniu miasta. Wysłał Mateo wiadomość z motelu dziś rano przed wyjazdem, a wszystko, co otrzymał, to emoji bomby, a następnie emoji ręki OK, a następnie emoji środkowego palca. Więc o tej burzy PR. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechania się, słysząc smsy i nie po raz pierwszy w życiu cieszy się, że ma Mateo w swoim kącie.

TK szybko odświeża się w swojej przyczepie przed wyruszeniem w stronę food trucka, w pełni zamierzając skorzystać z wszelkich wegańskich opcji, jakie mają w menu. Ludzie kręcą się wokół, niektórzy stoją, inni siedzą na składanych krzesłach z talerzami z jedzeniem na kolanach. Słodki i pikantny aromat jest zarówno apetyczny, jak i dziwnie znajomy, przypominając TK coś, co Carlos zrobił w chacie. Jego klatka piersiowa się ściska, a jego kroki słabną, a niewielka część niego przeklina fakt, że nie może uciec od Carlosa, nawet gdy jest na odległej sesji zdjęciowej.

Przełyka ślinę i bierze głęboki oddech, po czym kieruje się do ciężarówki zaparkowanej za namiotem obsługi rzemieślniczej. Menu przypięte z boku ciężarówki jest proste i ku zaskoczeniu TK wszystko w ofercie jest wegańskie. Zastanawia się między misą smoka a grillowanym tempehem, kiedy znajomy głos woła jego imię. Zastyga, oddech urywa mu się w gardle, serce bije mu w piersi i odwraca się.

Carlos opiera się o bok ciężarówki z olśniewającym uśmiechem na twarzy.

TK otwiera usta, ale szybko je zamyka i mruga, żeby upewnić się, że nic nie widzi. Że jego niekończące się tęsknoty nie wywołały jakiejś halucynacji. Jakby czytając myśli TK, Carlos chichocze, odpycha sie od ciężarówki i idzie w jego stronę łatwymi krokami.

When Snow Falls, We Listen (Tłumaczenie) **TARLOS Where stories live. Discover now