Twelve

780 27 6
                                    

- Chodź!- chwycił moją dłoń i zaczął biec po krętych uliczkach klubu. Nie martwiłam się już czy ktoś nas zobaczy, czy będę miała przez to kłopoty. Zahaczając ubraniem o kilka kieliszków wina starałam się przepraszać starsze panie za zniszczone ubrania i plamy ale Cameron ciągnął mnie dalej nie dając okazji by ukłonić się przed rybami. Wybiegliśmy przed wejście do budynku.

- Rafe?- nie odpowiedział tylko nerwowo przeczesywał kieszenie, nie rozumiałam o co mu chodzi- Rafe jesteś pijany.- zaśmiałam się z wzroku który rzucił mi zaraz po tym zdaniu. Zmrużył oczy i udając obrażonego tymi słowami dalej przeszukiwał spodnie.

- Tego szukasz?- dziewczęcy głos odezwał się kilka metrów za moimi plecami. Wystraszona ugięłam się jakby ktoś mnie postrzelił.- Gdzieś jedziesz? Tata będzie zły.- najmłodsza siostra blondyna stała z kluczykami w dłoni, w strasznej sukience którą na pewno wybierała jej macocha.

- Whizz!- chłopak krzyknął kręcąc głową i truchtem podbiegł do brunetki stojącej na werandzie- Skąd je masz?

- Wypadły ci gdy uciekałeś z tą dziewczyną.- podała mu je do ręki a swoje oparła na biodrach.- Rose się wkurzy że znowu zamawiasz prostytutki do domu.- zamurowało mnie, nie wiedziałam czy aktualnie bardziej uraziło mnie to że dziewczyna wzięła mnie za dziwkę czy to że Rafe może mnie tak traktować

- Ej ej nigdy tego nie zrobiłem, im się płaci. Zresztą spadaj młoda.- popchnął ją lekko za głowę i uradowany niczym wrócił do mnie.- Jedziemy?- sięgnął kask i oczywiście wręczył go mnie

- Prostytutka huh?- zaśmiałam się mimo delikatnego zdenerwowania.

- Ale jaka ładna.- puścił mi oczko i wsiadł na pojazd. Byłam pewna że rumieńce pokryły mi już cała twarz. Nie chciałam jednak dzisiaj umierać więc nie pytając o zgodę wbiłam się przed chłopaka.

- Ja prowadzę, za dużo wypiłeś. Chcesz kask maleńka?- nie zdążył odpowiedzieć bo jego uwagę zwrócił szybki start który zmusił go do złapania mnie w talii.
Nasza jazda nie trwała jednak za długo gdyż chłopak zaczął krzyczeć że mam skręcić w stronę jego domu co zrobiłam, a dojazd z klubu do ósemki zajmował około dziecięciu minut.
Brama była już delikatnie otwarta więc płynnie wjechałam na posesję, chłopak lekko oszołomiony stanął patrząc jak wyłączam silnik. Zamierzałam spytać co tutaj robimy, jednak myślałam że pojedziemy gdzieś dalej od snobów a wylądowaliśmy w ich zamku.

- No chodź.- wyciągnął dłoń w moją stronę, którą odruchowo i totalnie beznamysłu chwyciłam

- Właściwie myślałam że pojedziemy na nasze miejsce.- zawachał się na chwilę w swoim pewnym kroku i delikatnie odwrócił głowę w moją stronę ale nie odpowiedział. Po jego wzroku i uśmieszku zrozumiałam co się stało.
Nasze miejsce !? Miałam ochotę walnąć się w twarz, to jest moje miejsce. Pieprzona góra przy plaży, moje miejsce, od zawsze i nie zmiennie moje miejsce. Dlaczego właściwie to powiedziałam, tylko napędziłam sobie wstydu. Po raz kolejny swoją drogą. Za nim zdarzyłam skończyć moje rozmyślanie nad kolejną porażką byłam już w kuchni Cameron'ów. Blondyn puścił mnie i udał się do barku, wyjął wódkę i woreczek z białym proszkiem z kieszeni.

- Panie przodem.- okrążył wyspę ciągnąc obie rzeczy za sobą. Od zawsze byłam pewna że grube ryby coś biorą ale chciałam by to pozostało jako moje domysły. Sięgnęłam po wódkę nie chcąc zaczynać tematu o proszku. Wzięłam porządnego łyka nawet się przy tym nie krzywiąc.- Wszystkie płotki są znieczulone na alkohol?- wskoczył na blat przez co patrzyłam na niego z dołu.

- Jestem wyjątkowa.- uśmiechnęłam się i właściwie nie wiedząc dlaczego wzięłam kolejnego łyka, potem dwa kolejne, aż w końcu została połowa butelki. Rafe śmiał się gdy mówiąc o mojej mocnej głowie do picia prawie zsunełam się na ziemię.- To przez wyspę, jest za daleko.- stanęłam sztywno i wskazałam na blat.

I won't let you fall // Rafe CameronWhere stories live. Discover now