Rozdział 6

17 0 0
                                    

- Tatiana! - usłyszałam donośny krzyk za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam Asciana. Zatrzymałam konia i poczekałam aż brunet podjedzie do mnie swoim. - Nie wypytuj o nic damy Eliany.

-Słucham? - zapytałam oburzona, przecież na czymś zupełnie odwrotnym miało polegać moje zadanie.

- Uważaj na to co mówisz. - dodał ciszej - Matka twoich braci może wydawać się niezbyt bystra, ale uwierz mi to tylko gra. Zrobi wszystko dla synów, a tym bardziej jeśli może przy tym utrzeć królowi nosa. - nie patrzał na mnie, jedynie obserwował piasek przesypujący się pod kopytami koni.

Zdecydowanie mógł mieć racje, znał Eliane i całą Jorde dużo lepiej niż ja.

- Lord z pewnością będzie przesadnie miły, darzy twojego ojca wielkim szacunkiem, nie zależnie od tego co zrobił jego córce. - w końcu spojrzał na mnie. - Wiem, że chcesz szperać w bibliotece - uśmiechnął się do mnie uroczo. - uważaj na młodsze rodzeństwo Eliany. Bliźniaki potrafią dobrze węszyć, no i lubią obserwować gości.

- Skąd wiesz? - zapytałam podejrzliwie.

- Nie pytaj i tak ci nie powiem.

- Jakieś jeszcze rady? - dopytałam niezadowolona z jego odpowiedzi.

- Na ten moment nie, jeśli coś jeszcze mi się przypomni to cię poinformuje. Wprowadzę was i przedstawię, w końcu generał i księżniczka nie mogą przedstawiać się sami na dworze. - następnie zawrócił i z powrotem wrócił na swoje miejsce w orszaku.

Przyśpieszyłam i zrównałam się z Damenem. Spojrzał na mnie podejrzliwie, jednak potem wzrok zwrócił w kierunku wielkiego zamku, który już widać było na horyzoncie. W końcu chyba nie wytrzymał i zapytał:

- O co chodziło?

- Pytał jak się czuje. - skłamałam

- Co go to interesuje? - zapytał zjadliwym tonem.

- Znamy się od dawna. - wyjaśniłam, bardzo zadowolona z umiejętnego brnięcia w moje niegroźne kłamstewko. - Powiedział, też że nas przedstawi. - Damen spojrzał na mnie zdziwiony. - Podobno to nie przystoi by generał i księżniczka przedstawiali się sami. On lepiej zna zasady panujące w Jordzie niż my, warto mu zaufać. - starałam się by mój głos brzmiał pewnie, co musiało zadziałać bo blondyn tylko przytaknął i dodał:

- Masz racje, zrobimy tak jak mówisz. - z powrotem odwrócił wzrok, by podziwiać budowlę przed nami.

***

Kiedy zbliżyliśmy się wystarczająco do zamku Ascian nas wyprzedził, a żołnierze podjechali bliżej. Brama była szeroko otwarta, a po jej bokach stało czterech strażników oraz jeszcze kilku, głównie łuczników, na górze bramy i basztach. 

Przekroczyliśmy wrota bramy, zbierając podejrzliwe spojrzenia strażników. Przejechaliśmy przez duży dziedziniec mijając stragany z jedzeniem, ubraniami i bronią, dalej były otwarte mimo, że było już późno. 

Zatrzymaliśmy się przed głównym wejściem do zamku, ja, Damen, Ascian i jeden z żołnierzy zeszliśmy z koni. Ruszyliśmy do schodów, prowadzących do wejścia, na nich stała już gromada elfów. 

Przed nami stała piątka pięknie ubranych elfów, a wokół nich w półkolu groźnie patrzyli na nas kolejni strażnicy. 

Na środku stał wysoki mężczyzna, Lord jak zgadywałam. Ubrany był w błękitną tunikę i białe spodnie do kolan. Jego szerokie ramiona okalało futro w kolorze śniegu. Na nogach miał skurzane oficerki, a przy pasku zwisała długa szabla. Co zaskoczyło mnie uśmiechał się do nas i to szczerze, bo wokół jego oczu tańczyły zmarszczki. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 02, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Szmaragdowe BerłoWhere stories live. Discover now