15

232 20 3
                                    

Stoick pochował listy tam, gdzie pierwotnie były, bo mimo wszystko nie były skierowane do niego, tylko to prawdziwego gospodarza tego ciała nieważne jak dziwnie to brzmiało. Ten świat tak bardzo się różnił... Ciekaw był czy wódz miał takie same problemy co on. Bo mimo wszystko nie wiedział, jakie zasady panowały w tej wersji, w końcu tutaj człowiek latał na smoku, co u niego byłoby nie do pomyślenia. Budziło to w nim wiele pytań.  Może zima nie trwała tak długo jak u nich? Może lepiej im się żyło? I ostanie, którego najmniej się spodziewał: może smoki nie były takie złe? Ale co jeśli były w porządku tylko w tej wersji świata? U niego były to żądne krwi, okrutne bestie. Jak ktokolwiek miałby się z nimi dogadać?

- Wiesz taki Czkawka na przykład...

- A daj spokój.

- Jakie daj spokój!? To ty jesteś ślepym głupcem!

- Nie masz prawa tak do mnie mówić! W mojej oryginalnej wersji jestem wodzem!

- Będę mówić, jak chce. Jestem boginią!

To na chwilę uciszyło Stoicka, mimo wszystko nie mógł mierzyć się z siłą boską, był tylko człowiekiem, którego Nile z łatwością mogłaby się pozbyć.
Na samą myśl przeszły go ciarki.

Zagryzając zęby, by nie powiedzieć, czegoś, czego mógłby żałować, wstał z podłogi i nie wiedział, co zrobić dalej. Gdzie miał teraz iść? Z kim porozmawiać? Bogowie dali im kare, ale co poza tym? Jak mieli przez to przejść, nie wiedząc, co robić?

- Z jednej strony możesz mieć rację, ale z drugiej... Czkawka też nie wiedział.

- Dlaczego na każdy mój wywód przywołujesz jako przykład Czkawkę?

- Żebyś w końcu idioto zrozumiał. Twój syn nie jest i nie będzie kolejnym worem mięśni jak większość wikingów. On buduje swoją własną drogę, czyli coś, czego ty zrobić nie mogłeś, bałeś się lub nie chciałeś.

- Jasne, że nie chciałem! Chciałem być jak mój ojciec!

- A twój syn nie chce być tobą! Jasne chciał być wikingiem przez presję społeczeństwa, ale to mu minęło! Jak myślisz, co by powiedziała twoja żona, jakby dowiedziała się, jak go traktowałeś!?

Tutaj Ważki cały się napiął i głosem, który w jego dorosłej postaci mógł sprawić, że wszyscy się boją i uciekają z obawy, o swoje życie powiedział:

- Nigdy więcej o niej nie mów.

Nie zrobiło to na niej żadnego wrażenia.

-No co!? Byłaby zadowolona!?

- Ani słowa więcej!

- Nie mów mi co mam robić! Mogę w każdej chwili zabrać ci na przykład głos, bym w końcu nie musiała słuchać twojego idiotyzmu!

Nie mogła tego zrobić tak naprawdę, bo byłby problem. Jej moc działała na chmury, które były jej atutem, nie była pewna, jakby poradziła sobie z takim zadaniem, ale on o tym wiedzieć nie musiał.

Sam Stoick zaś zbladł i zaczął powtórnie przeklinać  wszystko w tym swój długi jęzor.

Kiedy tak mówił sam do siebie, obok Nile pojawił się kawałek pergaminu otoczony srebrną poświatą. Słowa napisane były złotym kolorem, co od razu dawało znać, że to wiadomość od Odyna. Ten rodzaj kontaktu był jednym z jego ulubionych, Za co ona była wdzięczna.

"Niech idzie na arenę. Tam zacznie się smocze szkolenie.
Pamiętaj, czego masz nie zdradzać i pilnuj, by twoja osoba przedwcześnie nie zmarła.

Odyn"

- Szkolenie co?

Mruknęła niezbyt cicho, bo aż Stoick przestał obrażać cały świat.

- Jakie szkolenie?

- U ciebie na Berk smocze szkolenie polegało na nauce zabicia smoka tak?

- No a jakże by inaczej?

Gdyby była przed nim spojrzałby na nią jak na głupka, ale że nie stała przed nim, patrzył jak na głupka na ścianę.

- To tutaj jest na odwrót.

- Na odwrót? Na Thora... I ja mam na to iść?

- Tak.

- O Odynie...

- Nie mam pojęcia, dlaczego używacie boskich imion kiedy wam coś nie pasuje, ale w sumie nie chce wiedzieć... Nie ważne. Kieruj się tam.

- Ale ja nie chce, te smoki prędzej mi rękę odgryzą, niż pozwolą się ujeżdżać.

- Czy ty się przypadkiem nie boisz?

- Ja? Bać się? Też coś! Ja się nie boję! Niczego się nie boję!

- W takim razie idź.

Jasne, że się bał, ale oczywiście wielki Stoick się do tego nie przyzna. On cały w środku był przerażony. Co było zabawne.

Zamiana Ról   |Jws| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz