16.

73 4 4
                                    

Klaudia uspokoiła się dość szybko, a po chwili obok nich pojawił się Mieczyk ciągnąc jakąś skrzynkę.

- Hej, a co tam masz? - zapytała Astrid podchodząc w jego stronę. Szatynka postąpiła jak przyjaciółka.

- Ta-da! Oto lekarstwo na nasze wszystkie bóle. Miecia jest moja, ale resztę możecie brać, poza tym mieczem, dobra? I siekierą. Ciężki wybór, wiem, ta, wcale wam się nie dziwię.

- Mieczyk, to broń do walki wręcz. Wiesz o tym i jeśli do tego dojdzie to... nas jest trójka, czyli po nas. - Bringerhåp miała ochotę przewrócić oczami. Niebieskooka traktowała chłopaka jak dziecko, które nic nie rozumie.

- No, ja to wiem, ale...

- Dobra, dobra, nie ma czasu, mam jedną prośbę. - blondwłosa nie dała mu dokończyć.

- Zgoda, ale...

- Widzisz tę balistę na dachu? Umiesz z niej strzelać. - wszyscy popatrzyli w kierunku pokazanym przez wojowniczkę.

- Ale balista to już poważna broń, co nie? - głos Mieczyka był trochę niepewny.

- Bardzo, dlatego bierz ją sobie i szalej ile wlezie, ale na mój znak, nie wcześniej, jasne? - chłopak zgodził się i poszedł w tamtym kierunku biorąc do ręki Miecię, swoją maczugę. Nastolatki posłały sobie zaniepokojone spojrzenia i popatrzyły na statki znajdujące się coraz bliżej.

Astrid pobiegła gdzieś ze Smoczym Okiem, a Klaudia pilnowała by wszystko wyszło dobrze. Mieczyk stał już na umówionym miejscu by strzelać z balisty. Szatynka dość szybko do nich przyleciała.

- Szykuj się. - powiedziała blondwłosa do blondyna. - Teraz. - po kilku chwilach nakazała, a chłopak wykonał jej polecenie. Mieczyk zaczął śpiewać i wykonywać taniec zwycięstwa, obie podleciały do niego na smokach.

- Dopiero się rozkręcamy Mieczyk. Daj czadu. - zielononiebieskooka uśmiechnęła się do niego w pewny siebie sposób. Potem zjechał po linie na niższy teren wyspy, a następnie użył katapulty i podpalił kolejny statek Łowców.

- Kupa zabawy! Może nie dla wszystkich, ale dla mnie oj tak, to.... - Zmora chwyciła go za ramiona i zaczęli się wznosić całą trójką (Astrid na Wichurze). - A słuchajcie, tak sobie pomyślałem, wiecie co by było super?

- Gdybyśmy się trzymali mojego planu bo działa? - zapytała retorycznie wojowniczka. Właścicielka Nocnej Furii tylko przewróciła oczami na zachowanie przyjaciółki.

- Eee..nie, pudło nad pudłami. Pomyślałem sobie...

- I myśl sobie dalej, ale rób co każe. - blondyn posłał blondynce zdegustowane spojrzenie, potem wystawił do niej język, a druga z dziewczyn westchnęła.

- Poprostu duże dzieci. - mruknęła cicho nastolatka.

Minęło trochę czasu, a Łowcy nie odpuszczali.

- Mam nadzieję, że w końcu dadzą spokój, bo nic więcej nie mamy. - powiedziała Astrid do przyjaciółki. Kilka sekund później jednak przeciwnicy podnieśli się z ziemi.

- No nie. - wzięła oddech przestraszona szatynka.

Wróciły do stajni, a tam zastały Mieczyka.

- O, wreszcie jesteście, pomyślałem sobie, że...

- Przestań już nie ważne. Walczyliśmy, ale jest ich za dużo. Mój plan nie wypalił. - wtedy blondyn wyciągnął Smocze Oko i powiedział, że je znalazł.

- Ktoś je zakopał. - Hofferson wyrwała mu przedmiot przechodząc obok niego.

- Ja zakopałam, żeby Łowcy nie znaleźli.

HTTYD/ Bez pamięciWhere stories live. Discover now