2.

130 7 0
                                    

Nastał nowy dzień, a szatynka wstała przez ból jaki ją nawiedził. Praktycznie co chwilę w nocy budziła się z jego powodu. Usiadła na łóżku i przeciągnęła się patrząc na sąsiednie posłanie. Astrid dalej spała na co nastolatka zaśmiała się cicho. Podeszła do kufra z rzeczami niebieskookiej.

"Jeśli będziesz chciała możesz wziąć kilka moich ubrań. Za dwa dni polecimy na targ i tam kupimy dla ciebie wszystko."

Przypomniała sobie słowa Hofferson i zrobiło jej się ciepło na sercu. Wyciągnęła z jej kufra koszulkę w morskim kolorze, czarne legginsy i bieliznę, którą też pozwoliła jej wziąć. Obok jej łóżka stała para butów które dostała od Czkawki, niestety miała większą nogę od większości dziewczyn, w tym między innymi od Astrid. Sama nie wiedziała czyje to buty, bo szatyn nie posiadał jednej nogi. Poszła do łazienki się umyć i przebrać. Kiedy zdjęła ze swojego brzucha bandaż zobaczyła obrzydliwą ranę po której napewno zostanie blizna. Szybko załatwiła to co chciała, związała włosy w warkocza i wróciła do domku niebieskookiej. Okazało się, że już nie spała.

- Hej, byłaś się przebrać? - blondynka zapytała ciekawa. Na początku miała co do dziewczyny negatywną opinię, ale po kilku godzinach spędzonych na rozmowie przekonała się do niej.

- Tak, wiesz do kogo tak właściwie należą te buty? - pokazała na obuwie, a druga nastolatka pokręciła głową na nie. Westchnęła cicho.

- Chodźmy lepiej na śniadanie. - rozmawiając wyszły z domku i szły do kuchniojadalni. Astrid wiernie towarzyszyła Wichura, a Klaudia uśmiechnęła się. Na miejscu szybko zjadły śniadanie, bo blondynka chciała zabrać nową koleżankę na lot. Od razu po posiłku wsiadły na Śmiertnika Zębacza. Smok poderwał się gwałtownie, przez co przestraszona szatynka przytuliła się do pleców niebieskookiej i zamknęła oczy. Gdy wszystko uspokoiło się, a ona poczuła wiatr na twarzy uchyliła powieki, a widok przed nią zaparł jej dech w piersiach. Znajdowały się ponad chmurami i słońce świeciło. Nagle o mało co nie uderzyły w Chakokła, smoka Sączysmarka. - Smark! Uważaj jak latasz! To pierwszy lot Klaudii, a ty chciałeś ją zabić?! - blondwłosa wkurzyła się nie na żarty.

- Spokojnie, może skoro to dla ciebie taki problem to ja z nią polatam? - na słowa chłopaka wzdrygnęła się, choć go nie znała, miała wrażenie, że nie polubi go zbytnio.

- As, możemy wrócić na ziemię? - już chwilę później stały na stałym lądzie. Szatynka zeskoczyła z siodła i pożegnała się z wojowniczką. Chciała zwiedzić wyspę, choć wiedziała, że nie powinna dużo chodzić.

Od dobrej godziny chodziła po lesie i podziwiała naturę. W pewnym momencie znalazła się na polanie pełnej kwiatów. Usiadła między roślinami i popatrzyła na chmury. Zaczęła zrywać kwiatki i jakby bez panowania nad swoimi dłońmi, zaczęła pleść wianek. Tak samo było poprzedniego dnia, kiedy młody Haddock zapytał ją o imię. Nie panując nad sobą spojrzała na naszyjnik. Plotła wianek z czerwonych, białych i fioletowych kwiatów, były drobne i naprawdę przepiękne. Myślała o tym co działo się przez ostatnie dwa dni, chciała wiedzieć kim jest, jakie życie miała, ale przecież chęci nie wystarczą. Wianek był gotowy po 15 minutach, potem zabrała się za kolejny zakładając pierwszy na głowie. Skończyła pleść kolejny, a na ziemi zobaczyła cień. Po kilku sekundach przed nią wylądował znany jej chłopak bez nogi na swoim wiernym towarzyszu.

- Cześć Czkawka. - uśmiechnęła się do bruneta. Zsiadł ze smoka z wyraźną ulgą na twarzy i podszedł do dziewczyny.

- Gdzie ty byłaś, powinnaś odpoczywać, a gdyby tak zaatakowali nas Łowcy z Dagurem i Ryker'em? - zasypywał dziewczynę pytaniami, nie rozumiał jak mogła być tak lekkomyślna.

- Jaki Dagur? Ryker? Łowcy, ale, że smoków? Jak ludzie mogą być tak podli? Przecież to piękne i szlachetne zwierzęta. - wstała oburzona z plecionkami w dłoniach. Chłopak popatrzył na to co ma w rękach.

- Potrafisz robić wianki? - nie wiedział jak to możliwe, przecież nic nie pamięta.

- Też byłam zdziwiona, zrobiłam to jakby instynktownie, moje ciało samo pracowało. - wzruszyła ramionami, a zielonooki uśmiechnął się. - A właśnie, to dla ciebie. - założyła mu na głowie wianek, a on popatrzył na nią zaskoczony.

- Wiesz, że to nie męskie? - mruknął cicho mimo wszystko poprawiając ozdobę na głowie.

- I co z tego. Wyglądasz w nim uroczo. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podeszła do Szczerbatka. Zaczęła go drapać, a syn wodza Berk patrzył na tą scenę z radością. Miał wrażenie, że ta dziewczyna może wiele zmienić. 

HTTYD/ Bez pamięciWhere stories live. Discover now