P. XXXVI / PRZYZNANIE I ODEBRANIE DOSTĘPU

Start from the beginning
                                    

- Tak. Dziękuję, że porozmawiałaś z Adsy. To bardzo pomogło - przyznał cicho rudzielec uśmiechając się krótko, ale zadziwiająco szczerze.

- Nie powiedziałam jej niczego wielkiego. Dałam jej tylko twój adres praktycznie. Przysięgam na bogów, że ten dzieciak ma upór po tobie i Osamu - odpowiedziała równie lekkim tonem Herszt, odsuwając się wreszcie od Nakahary i wypuszczając go z ramion. - Pół dnia za mną łaziła żebym dała jej jakikolwiek skrawek informacji o miejscu twojego pobytu, bo musiała z tobą porozmawiać.

- Przedstawiła to zupełnie inaczej - zaśmiał się krótko Chuuya, po czym spoważniał, gdy zorientował się, że wszyscy z Cuppoli stawili się już na piętrze. Wszyscy, łącznie z Akiko. Nakahara wziął głębszy oddech nim z całym spokojem, jaki potrafił w sobie zebrać, zaczął mówić. - Ostatnie parę tygodni było dość niestabilne dla całej tej organizacji i biorę za to winę całkowicie na siebie. Wiem, że zaufaliście mi, że dam radę poprowadzić tę organizację w kierunku lepszego jutra. Dlatego przepraszam za zamieszanie, które wprowadziłem niedawno. Mógłbym też przepraszać za całe swoje zachowanie, ale jestem tylko człowiekiem, o czym każdemu z nas zdarza się czasem zapominać. Chaos zaczął się tak naprawdę w momencie kiedy Akiko zobaczyła Dazaia na ulicach Kobe. Próbowaliśmy go wtedy bezskutecznie znaleźć, a ostatecznie uznałem, że należy zaprzestać poszukiwań w ogóle, bo za bardzo nas to destabilizuje. Dazai się jednak odnalazł. Nie taki Dazai jakiego pamiętacie. Jeszcze nie wiemy, co dokładnie mu się stało, ale śmiało możemy zakładać, że więcej złego, niż dobrego. Jego stan nie jest krytyczny, ale w każdej chwili może mieć zapaść. Dlatego próbujemy ograniczyć ilość bodźców, które do niego docierają. Jest pod stałą opieką lekarską. Jeśli mam być szczery to nie powiedziałem wam o całej tej sytuacji nie ze względu na was, ale ze względu na niego. To, co zobaczycie, może być dla was szokujące, na razie też będziecie mogli go tylko zobaczyć przez pryzmat ekranów, bo nie chciałbym żebyście spotkali się z nim na razie twarzą w twarz. Liczyłem, że uda się go wyprowadzić trochę na prostą, trochę wybrnąć z jego uzależnienia zanim go zobaczycie. Tak zwyczajnie żeby był w lepszym stanie widząc was. Ze względu na pewne okoliczności zadziało się inaczej. Z wyżej wymienionymi okolicznościami będę musiał zmierzyć się w najbliższej wolnej chwili i niestety nie będzie to nic przyjemnego. Dla żadnej strony, która była w to zamieszana - dodał spokojnie rudzielec, chłodnym wzrokiem patrząc przez chwilę na Yosano, która nagle uznała własne obuwie za niezwykle interesujący punkt, w który mogła wbić spojrzenie.

- Czy to ma cokolwiek wspólnego z Dostojewskim odwiedzającym nasze progi tak często w ostatnich dniach? - spytał spokojnie Harada, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że nie ma prawa kwestionować decyzji Nakahary. Widział chłopaka w akcji, widział, jak bardzo rudzielec kochał Portową Mafię i zawsze robił tylko to, co było dla niej najlepsze. Dokładając do tego ogromny poziom zaufania, który wyrobili sobie przez lata współpracy Herszt miał jasny pogląd na sytuację. Najwidoczniej naprawdę byłoby lepiej, gdyby nie dowiedzieli się o tym tak szybko.

- Tak - odpowiedział szczerze Nakahara. - Dostojewski i jego Szczury zdecydowali się nam pomóc. Narażali się żeby zdobyć dla nas możliwie szczegółowe informacje dotyczące poczynań i stanu Dazaia z lat jego pracy dla Zakonu. Jego wizyty w Biurowcu są niefortunne ze względu na jego Zdolność, niestety są konieczne dla powodzenia dalszej współpracy.

- Poczekaj, sekunda. Dwa kroki wstecz - oznajmiła Shizuki podnosząc w górę rękę jak uczennica w klasie, nim zaczęła delikatnie gestykulować. - Szef pracował dla Zakonu?

- Najprostsza odpowiedź brzmi tak - odparł Chuuya po dłuższej chwili ciszy, gdy wszyscy patrzyli na niego jak na kosmitę. - Ze skrawków, które rzucił nam Dostojewski wiemy, że nie robił tego z własnej, nieprzymuszonej woli. Prawdopodobnie przeszedł przez rząd tortur, które zepchnęły go do tak skrajnej sytuacji, że zaczął polegać na narkotykach tylko po to by przeżyć kolejny dzień. Dlatego jego stan obecnie jest ciężki.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now