P. XXIII / NIE WIEM JAK DUŻO MOGĘ JEJ POWIEDZIEĆ

248 39 23
                                    

Małe uwagi buby! Wyjątkowo długie informacyjne, możecie przescrollować od razu do rozdziału ♥
1. Rozdział zgodnie z obietnicą dedykuję @_deadname_, który zmotywował moją dupę do napisania go jednym, prostym komentarzem ♥
2. Mam nadzieję, że początek roku szkolnego nie dał Wam za bardzo po dupach ♥ Dacie radę, wierzę w Was. A co do studentów - jak tam ostatnie tygodnie wolności? xD Też powoli zaczyna Was przerażać to, jak blisko jest nowy semestr?


Nakahara włączył z powrotem wszystkie urządzenia monitorujące zachowanie Dazaia i pieczołowicie sprawdził, czy żadne z nich nie zarejestrowało przypadkiem czegoś, co mogłoby go pogrążyć. Nie mógł pozwolić sobie na taką wpadkę. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Akiko tylko czekała na jakikolwiek znak, na najdrobniejszą przesłankę, która mogłaby jej posłużyć za powód i wymówkę do odsunięcia Nakahary od sprawy Osamu. I jasne, Chuuya absolutnie rozumiał, że dziewczyna mimo wszystko miała na uwadze jego dobro i pomimo ich ostatnich niesnasek, wciąż ceniła ich przyjaźń. Po prostu mógł okazać się tym słabym ogniwem, które dałoby radę pogrążyć całą Portową Mafię. I może starali się odejść od podejścia, że "sercem i istotą mafii jest i zawsze będzie jej szef", bo patrząc przez pryzmat poprzedników Dazaia i Nakahary to naprawdę do przywódców szczęścia nie mieli, ale Akiko miała to w głębokim poważaniu. Dla niej mafia była ludźmi. Dlatego z jednej strony nie mogła pozwolić na narażenie najbliższych sobie osób, a z drugiej musiała stać na baczności logiki. Nie wspominając już o tym, że to przecież lekarka była przy Nakaharze w najgorszych chwilach. A do takich z pewnością zaliczałoby się jego następne załamanie psychiczne wywołane przez Dazaia.

A mimo tego Chuuya uśmiechnął się nieznacznie, gdy obserwując chwilę chłopaka na kamerze dostrzegł, że ten nieznacznie macha mu po czym robi niewinną minkę i przewraca się na drugi bok, jakby przez cały ten czas naprawdę spał. Nie chcąc zostać przyłapanym na obserwowaniu byłego narzeczonego, Nakahara chwycił telefon, przez chwilę szukając odpowiedniej piosenki, nim ostatecznie usiadł w wybitnie dziwnej pozie na krześle, zgarnął ręką poprawioną przez Akiko wersję umowy Kato i zaczął przeglądać jej uwagi, notując od razu, czy jest się w stanie na coś zgodzić, czy coś wymaga dalszych ustaleń a wreszcie czy coś jest zahaczające o granicę absurdu. Nakahara oddałby życie, bo w to, że mógłby posiadać duszę, już nie za bardzo wierzył, byleby tylko móc znowu dzielić takie momenty z Dazaiem. Siedzieć razem do idiotycznie późnych, czy też może wczesnych patrząc z pryzmatu dnia następnego, godzin. Pracować razem. Widział to wszystko tak żywe w swojej wyobraźni, gdy tylko zamykał oczy.

Siedział sam w fotelu w salonie. Dazai poddał się kilka godzin wcześniej, jęcząc jak małe, rozczarowane dziecko i uznając, że literki tańczą mu przed oczami i że ma dość wczytywania się w kolejne bezsensowne raporty. Zażartował, że są przecież lepsze rzeczy, które mogliby robić razem w nocy. Nakahara próbował się bronić, obiecywać, że zaraz dołączy, że chce tylko skończyć czytać tamtej jeden, konkretny dokument. I przez chwilę naprawdę sam wierzył we własne słowa. Przez tę krótką chwilę, którą Dazaiowi zajęło opuszczenie kanapy i stanięcie za jego plecami, by delikatnie łapiąc palcami za podbródek rudzielca, minimalnie przekręcić jego głowę i zacząć składać powolne pocałunki na jego szyi. Już przy pierwszym pocałunku Nakahara wiedział, że czeka go sromotna porażka, ale mimo tego nie ruszał się z miejsca będąc zbyt zajętym wystawianiem się na dotyk ukochanego. Dazai miał swoje sposoby na zawładnięcie uwagą Chuuyi w absolutnej całości. 

Tyle, że tamtej nocy rudzielec nie mógł za bardzo spać. Delikatnie wyplątał się więc z ramion śpiącego ukochanego, zarzucił na siebie czyste dresy i luźny podkoszulek i na boso, najciszej jak tylko mógł, wrócił do miejsca swojej pracy. Przygryzając długopis między zębami i wertując kolejne linijki tekstu nie zauważył nawet upływu czasu, który tak uporczywie próbowało pokazywać mu wdzierające się pierwszymi promieniami do mieszkania słońce. A tym bardziej nie zauważył wstającego ukochanego, którego obecność zarejestrował dopiero w momencie, gdy ten pochylił się żeby pocałować go krótko w policzek, uśmiechnąć się z tym absolutnym ciepłem, wcisnąć mu do ręki parujący kubek gorącej herbaty i z teatralnie udawanym oburzeniem ukrywającym ten szeroki, zwalający z nóg uśmiech spytać.

Bungou Stray Dogs II - Miłość silniejsza niż czasWhere stories live. Discover now