-Miriel!- krzyknąłem przerażony. Przyjaciele spojrzeli na mnie przestraszeni.

-Miriel!- zawołał Gimli.

-Miriel!- krzyknął także Aragorn. Wpadłem w dziki szał i nie wiedząc, co robić zacząłem przerzucać ciała leżących dookoła orków. Król Gondoru w tym czasie wypytywał swych żołnierzy, gdzie ostatnio widzieli moją żonę.

-Legolas, ona żyje!- powiedział Gimli, kładąc mi rękę na ramieniu- przecież wiesz, że ją nie tak łatwo pokonać!- nie zważałem na jego pocieszenia. Dalej przerzucałem ciała kolejnych wrogów.

-Przyjacielu- usłyszałem głos Aragorna za sobą. Nie zareagowałem- Legolas!- rzekł ostrzej- uspokój się.

-Ja sobie nie dam rady, jeśli znowu ją stracę- szepnąłem, upadając na kolana- nie dam rady!

-Nie stracisz jej!- warknął krasnolud- znajdziemy ją! Choćbyśmy mieli przeszukać całe Śródziemie!

-Dokładnie!- potwierdził potomek Isildura.

-Dziękuję- odparłem, powoli się uspokajając. Nagle podbiegł do nas zdyszany żołnierz.

-Królu!- krzyknął szybko- musicie to zobaczyć!- nie czekając na nas, pobiegł w stronę wylotu z Shire. Pędem ruszyliśmy za nim. Ujrzeliśmy przed sobą piękną, czarnowłosą kobietę. Ubrana była w długą, czerwoną suknie.

-Szukacie córki Galadrieli?- zapytała z wrednym uśmiechem.

-Gdzie ona jest?- warknąłem.

-W swoim koszmarze- odparła zimno. W jednej chwili wyciągnąłem strzałę, a wszyscy wokół mieli przygotowane miecze.

-Zapytam jeszcze raz- powiedziałem wściekle- gdzie ona jest?

-Jeśli nie powiem, to co?- dziewczyna zmrużyła oczy.

-To stracisz głowę!- warknął Aragorn, zanim zdążyłem odpowiedzieć.

-Nie możecie mnie zabić!- zaśpiewała radośnie- a wiecie czemu? Nie? Bo mnie tu nie ma!- kucnęła, podnosząc z ziemi sztylet. Zamarłem. Należał on do Miriel. Kobieta wbiła go sobie w brzuch, jednak... broń przeszła na wylot, nie czyniąc jej żadnej krzywdy. Otworzyliśmy szeroko oczy ze zdziwienia.

-Jak...?- zaczął Gimli. Kobieta zaśmiała się okrutnie.

-Mówiłam- odparła wrogo- mnie tu nie ma! Jestem tylko iluzją. Przed wami stoi jedynie mój duch, a ciało jest bezpieczne- spojrzała na swoje paznokcie- zużyło to dużo mocy, jednak było warto. Choćby po to, żeby zobaczyć wasze miny.

-Nie obchodzi mnie, to co robisz- powiedziałem zawzięcie- gdzie jest moja żona?

-Nie słuchacie!- ofuknęła nas. Zachowywała się, jak kompletna wariatka- mówiłam! W swoim koszmarze. Twoja żoneczka właśnie dzielnie walczy z moją armią. W umyśle... albo naprawdę!

-Co jej zrobiłaś?- zapytał syn Gloina.

-Och nic!- odparła z uśmiechem- czekałam piętnaście lat, żeby odpłacić się jej za to, co zrobiła! Uwolnię ją. Nie wiem, w jakim stanie, ale na pewno żywą- spojrzała na nas z pogardą- chcę, żeby cierpiała, tak jak ja cierpiałam przez nią!- krzyknęła.

-Jeśli coś jej się stanie- zaczął wściekły Aragorn- znajdę cię i zabiję! Przyrzekam!

-Nie rzucaj słów na wiatr!- szepnęła wściekle. Jej postać zaczęła powoli znikać. Przed samym rozpłynięciem się usłyszeliśmy jej donośny głos- jestem Silmarien... córka Sarumana Białego. Czarodzieja zabitego przez Miriel, córkę Galadrieli!- zniknęła. Byłem przerażony, nie wiedziałem, gdzie jest moja ukochana, ani co się teraz stanie. Spojrzeliśmy na siebie z królem Gondoru. Wściekła córka Sarumana, postanowiła zemścić się, za śmierć ojca. To ona stworzyła orków na nowo i to ona jest odpowiedzialna za wszystko, co się wokół dzieje. Wtedy przed nami pojawiła się świecąca kula wody. Zaczęła się robić się coraz większa i większa. Nagle pękła, wypuszczając ze swych objęć moją ukochaną, która upadła na ziemie.

-Miriel!- krzyknąłem i szybko podbiegłem do żony. Była cała poobijana i podrapana, ale przede wszystkim miała ogromną ranę na brzuchu. Przeraziłem się i zacząłem tamować krwawienie.

-Przynieście królewskie ziele!- krzyknął Aragorn, klękając przy nas. Moja ukochana traciła coraz więcej krwi.

-Nie poddawaj się!- warknąłem- dla mnie! Dla Daenerys!

POV Miriel

Nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje. W jednej chwili walczyła z hordą orków, widziałam umierającego Legolasa i Daenerys, a w drugiej sama czułam ostry ból w brzuchu. Potem nastała ciemność. Czułam, jak moja dusza próbuje opuścić ciało, jednak nie dawałam jej. Nie mogłam na to pozwolić. Wiedziałam, że jest coś, co mnie tu trzyma, lecz nie mogłam sobie przypomnieć co. Traciłam siły. Wiedziałam, że przegrywam to starcie. Nagle usłyszałam donośny głos.

-Nie poddawaj się! Dla mnie! Dla Daenerys!- Legolas... moja córka! Dostałam jakby zastrzyk energii, teraz pamiętałam już wszystko. Muszę przeżyć! Moja rodzina na mnie liczy. Poczułam, jakbym wynurzyła się z powierzchni wody. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Ujrzałam zmartwione oczy Aragorna, Gimliego, stojących wokół żołnierzy, ale przede wszystkim ukochanego.

-Legolas- szepnęłam. Zaczęłam się dusić, z mojego gardła wypłynęła fala krwi. Usłyszałam jeszcze swoje imie, krzyk rozwiany na wietrze, a potem już tylko ciemność.


Wzięłam się za siebie i napisałam rozdział :-D (co tam, że mam ważne testy i rozgardiasz w szkole :P)

Ulotne szczęście- Legolas i Miriel (3)Where stories live. Discover now