XIII-𝓞 𝓫𝓸𝔃̇𝓮! 𝓦𝓲𝓮𝔀𝓲𝓸́𝓻𝓪

660 47 31
                                    


- James mógłbyś podać mi pasztecik dyniowy? - zapytała jeszcze zaspana Victoria.

- a co będę miał za to w zamian?

- Satysfakcję z tego, że zrobiłeś coś dobrego dla swojej cudownej siostry - Victoria obróciła się w stronę Jamesa i poklepała go po policzku.

- zachowujesz się jak nasza mama - powiedział, podając jej dwa paszteciki.

- Dziękuję - odpowiedziała, wkładając jeden z nich do ust - Syri wiesz może, gdzie jest Remus? Miałam pożyczyć od niego notatki z transmutacji, bo nadal jej nie rozumiem - mówiła z pełnymi ustami

- po pierwsze, zanim coś powiesz to przełknij to co masz w buzi prosiaku - Syriusz uśmiechnął się szeroko i podał swoją chusteczkę Vi - a po drugie to nie wiem - dodał, nadal się uśmiechając.

- nie no naprawdę jesteś bardzo pomocny - powiedziała z sarkazmem w głosie Victoria.

- No, a nie? - zapytał Syriusz - Twój brat ci to potwierdzi prawda James? - dokończył z poważną miną.

- Tak, tak oczywiście - dodał zakłopotany James.

- w sumie to nieważne, wezmę je sama, Remi nie będzie się raczej gniewać - Victoria wzięła łyk herbaty, lecz zaraz się nią opluła - o boże...

- O boże? Dlaczego powiedziałaś o boże? - zapytał Syriusz, patrząc w tę samą stronę, w którą patrzyła się Victoria - dobra już wiem, dlaczego się oplułaś...

Właśnie w stronę stołu, przy którym siedzieli, zmierzała ich ukochana ruda koleżanka.

- dlaczego powiedziałaś, a może raczej krzyknęłaś o boże, gdy weszłam do wielkiej sali? - zapytała Lily, siadając obok Jamesa, na co ten wysłał Vic błagające spojrzenie.

- No ten, jakby ci to powiedzieć - zastanawiała się Victoria - już wiem może dlatego, że cię zobaczyłam, jak myślisz?

- jesteś bezczelna - oburzyła się Lily, lecz nie odeszła od stołu, tylko nałożyła sobie na talerz kawałek tosta.

- masz zamiar nadal tutaj tak siedzieć? - zapytała z pogardą w głosie Victoria.

- Tak jak najbardziej, James lubi moje towarzystwo prawda? - Lily posłała Jamesowi pytające spojrzenie.

- Mam być szczery? - zapytał chłopak.

- Dawaj James, powiedz wiewiórce wreszcie co o niej myślisz - powiedziała Vic, prawie dusząc się ze śmiechu.

- Słońce spokojnie twoje pierniczki czekają w dormitorium - Syriusz przytulił Vic do siebie, śmiejąc się razem z nią.

- wy jesteście naprawdę okropni! - krzyknęła dziewczyna, wybierając z wielkiej sali.

- James braciszku jestem z ciebie taka dumna - zaśmiała się Vi - a teraz chodźcie, bo jeszcze zarazimy się czymś od Smarka.

°°°

Victoria w świetnym humorze wbiegła do swojego dormitorium, chciała zabrać z niego tylko swój szkicownik, ponieważ wynegocjowała swoje ulubione pierniczki za kolejny rysunek Syriusza, ale zobaczyła, że na jej łóżku leży list i jakieś zielone zawiniątko szybko wzięła do ręki list i zaczęła go czytać.

Hej Tori.
Nie za bardzo wiem, co mam napisać w tym liście... Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze,
bo u mnie jest ostatnio strasznie nudno, a Delcy nie daje mi spokoju męcząc mnie tym żebym napisał do ciebie wreszcie list..
A i przypomniałem sobie, że ostatnio były walentynki (no może nie tak ostatnio) więc postanowiłem wysłać ci paczkę pierniczków, bo słyszałem, że je uwielbiasz.

Nauczę cię pływać..//Regulus Arcturus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz