Dzień Za Dniem

40 2 0
                                    

Wiele miałam sobie do zarzucenia.

Czasami, wracając myślami do tego, jak wcześniej żyłam, przechodził mnie dreszcz, a mdłości jeszcze bardziej się nasilały.

Imprezy co trzeci dzień, nielegalnie pity alkohol, narkotyki, chłopaki.. Jak mogli chcieć wtedy uprawiać ze mną seks, skoro zapewne wyglądałam, jak bezdomna?

Dziwne. 

Wcześniej nie widziałam w tym nic złego. Przecież na imprezie każdy może czymś się oblać, ubrudzić, lub na kogoś zwymiotować. Ale teraz, na samą tę myśl żołądek podchodził mi do gardła.

Niewiarygodnie, jak człowiek potrafi się do czegoś przyzwyczaić i myśleć później, że jest wszystko dobrze.. Że jest normalny.

Jak można tak bardzo przyzwyczaić się do zimna, żeby później aż nie poznać czym jest ciepło?

Zaczesując włosy w tył, zaczęłam zmywać naczynia, które zostały po obiedzie. Szybkie spagetti było idealnym pomysłem na tak leniwy dzień, jak ten, ale stos garnków i patelni, które po nim zostały, mówił zupełnie co innego. Z chęcią włożyłabym je teraz do zmywarki, jak to zazwyczaj robiłam w Seattle, ale niestety babcia jej nie posiadała.

Myjąc naczynia, skierowałam wzrok na ogród, którego było widać przez okno znajdujące się nad zlewem. Wczoraj nie udało mi się w nim dużo zrobić, ale skoszenie trawy z samego rana, zrobiło robotę. Zajęło mi to ponad godzinę, ale się udało. Nawet zdążyłam jeszcze zrobić obiad. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Od razu po tym, wypuściłam tam Gingera. Dosłownie radość nie do opisania. Widząc przez okno, jak biegał z jednego końca na drugi, starając się złapać przy tym latające obok niego motyle, szczęście ogarniało i mnie.

Praca w ogrodzie jednak się nie skończyła. Pomimo tego, że i tak wyglądał on lepiej, trzeba było jeszcze uporządkować stare drewno, które częściowo udało mi się poskładać, usunąć chwasty, które zaczynały porastać dom, a na końcu pomalować płot i huśtawkę. Jednak, nadawał się on już do spędzania w nim czasu. Ginger był bezpieczny i szczęśliwy, a babcia mogła wreszcie odpocząć na świeżym powietrzu.

I mnie udzielała się ich radość. Sam fakt, że zrobiłam coś, o czym babcia poniekąd marzyła, sprawiał, że czułam dumę. Od samego rana miałam dobry humor. Poniekąd nie mogłam w to uwierzyć, ale dzisiaj, po raz pierwszy od dłuższego czasu, nie miałam mdłości. Rano, gdy tylko obudziłam się przed ósmą, aż wstałam i rozglądnęłam się dookoła, bardzo zdziwiona. Wymioty i złe samopoczucie zniknęły same z siebie. Myślałam nad powodem. Wieczorem nie jadłam niczego nowego, nie wzięłam żadnych nowych leków, nawet nic nowego nie czytałam. Jedyną rzeczą, która się wczoraj wydarzyła, była sytuacja na plaży w La Push. Czy więc morska bryza mogłaby mieć wpływ na mdłości podczas ciąży?

Odkładając ostatni talerz na suszarkę, zakręciłam kurek z wodą. Opierając się o blat, myślałam o tej cudownej zieleni drzew i świeżym, pachnącym lasem powietrzu. Chciałam ponownie znaleźć się na tej plaży i pójść z tam z Gingerem na spacer.

Odwracając się, otworzyłam lodówkę. Powoli musiałam zastanawiać się nad tym, co zrobić na obiad w niedzielę, by odpowiednio wcześniej pojechać na zakupy. Miałam już w głowie pewien przepis na soczystego kurczaka i ciasto marchewkowe mojej mamy, ale chciałam zrobić do tego jeszcze kilka rzeczy, w tym ryby, które przywiózł komendant Swan. Patrząc na półki, skreślałam w głowie rzeczy, które się tam znajdowały i nie musiały znaleźć się na liście zakupów. Kurczak leżał w zamrażarce od dnia, w którym przyjechałam, więc jego z pewnością mogłam skreślić.

Usiadłam przy stole i na małym skrawku papieru zaczęłam pisać listę rzeczy do kupienia. Pomimo tego, że i ja, i babcia zrobiłyśmy duże zakupy, kilku rzeczy nadal brakowało. Były nimi między innymi mąka, herbata, czy sól i pieprz i inne przyprawy.

Nikt Ci Nie Uwierzy Where stories live. Discover now