Rozdział 4 - Wspomnienia sprzed roku

325 23 33
                                    

   Zaczepiłam sznurek o kolejne okno wyżej. Zauważyłam, że to przed-ostatnie piętro. Na szczęście będę miała szansę uciec. Zawiązałam sznurek aby mieć miejsce by wsadzić nogę. Rozejrzałam się po wszystkich. Byli zaskoczeni, że postanawiam ich zostawić. Moje kąciki ust uniosły się delikatnie ku górze.

  Spojrzałam na nich wszystkich. Rzeczywiście postanowiłam ich zostawić. Nikt nie raczył mi pomóc, oprócz Jun'a. To było miłe z jego strony, doceniam to, ale powinnam sama siebie ratować. Nikomu już nie ufam, i nie mam zamiaru.

Wszyscy z tego pomieszczenia irytowali mnie bardziej, niż mój starszy brat. A, właśnie... Co z nim..? Mam nadzieję, że on żyje..! Nie mogłabym dopuścić do jego śmierci!!

Wyszłam przez okno. Było już ciemno, ale widziałam, ponieważ włączyłam na chwilę flesha w telefonie. Wiedziałam, gdzie pójść. Na dole słyszałam hałas. Napewno ktoś tam jest, słyszałam odgłos grupy ludzi. Może oni nie będą takimi chamami?

Zeszłam na dół. Starałam się to robić ostrożnie. Bo na dole roiło się od tych zombie.

Zauważyłam, że obok, nad szkołą, przeleciał helikopter. Nawet nie raczyli się zatrzymać! To chyba jasne, że chociaż te parę osób jeszcze żyje. Nie umarliby wszyscy w tak krótkim czasie! A mimo to, widząc, jak krew się leje na dole, nic nie poradzili.

Rozmyślając tak, nie zauważyłam, że byłam już na dole. Weszłam przez rozbite okno. Zadrasnęłam się. Krew zaczęła mi cieknąć z ramienia.

Akurat wtedy obok okna stał chłopak, który wyglądał, jakby miał się rozpłakać.

— Z-Zombie! — Krzyknął chłopak, siedzący na krześle. Nosił okulary.

— To nie żaden zombie, to Kim Song-i. Co się dzieje, Song-i? — Rzekła pani. Była tam również nauczycielka! Ucieszyłam się. Uśmiechnęłam się z radości.  Podbiegłam do pani. Przytuliłam ją.

— Czemu to się dzieje, proszę panią? — Odwzajemniła uścisk.

— Kiedy klasa miała ze mną lekcję, do klasy wparowała zaginiona uczennica. Została podobno przetrzymywana przez pana od biologii, Byeong-chan'a. — Mimo usłyszenia tych słów pani, nie bałam się, bo wiedziałam, że skoro są tutaj tyle czasu, to nic nam nie grozi.

Miałam z nim dopiero co lekcje! Chwilę przed tą tragedią... Przyjaźniłam się z jego synem! On nigdy by nie zrobił czegoś takiego... Miał zawsze dobre serce i chciał dla mnie i Byeong-chan'a jak najlepiej.. No a przynajmniej tak mi się wydawało..

— Hej! Nie zamyślaj się tak! Przerażasz mnie...! — Zaśmiałam się, gdy tylko usłyszałam jego słowa.

— Myśleć mi zabraniasz...?

— Po prostu to nie wygląda normalnie! — Na ziemi zauważyłam, że leży dziewczyna z różowym swetrem.

Chciałam pomóc jej wstać, ale odepchnęła dłoń. Wyszła z sali, zamykając drzwi. Usłyszałam, jak płacze. Chciałam ją zatrzymać, ale pani mnie dotknęła w ramię.

— Song-i... Nie.. Ja pójdę.. Może mnie wysłucha.. — Popatrzyła na klasę.

Weszłam do drugiego pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Nie miałam zamiaru już słuchać pani. Ona zapewne umrze.. Tak samo, jak wszyscy. Zostanę sama... Bez niczego. Nie mam bladego pojęcia, gdzie się podziewa mój starszy brat, i czy w ogóle żyje... Chodził na studia, niedaleko stąd. Poszedł na studia policyjskie. Wierzę, że on przeżyje.. Seo-Jun, mój brat, potrafi przecież strzelać z pistoletu! A co z Ga-Rin?! Przypomniały mi się nasze wspólne wspomnienia...

* Rok temu *

   Usiedliśmy przy stole, z uśmiechem na twarzy. Mama jak zwykle w humorze... Tata również... Mój starszy brat objął ramieniem swoją dziewczynę, aby nie czuła się nieswojo.

Kiedy zjedliśmy obiad, mama zaproponowała nam lody. Podczas jedzenia zimnego deseru, zapoznałam się bardziej z jego dziewczyną.

— Cześć, Kim, jestem Ga-Rin, miło mi cię poznać.

— Hej..

— Coś ty taka ponura? Lubisz filmy?

— Niezbyt.

— Aha... — Odparła pod nosem. Seo-Jun się zaśmiał.

— Ale potrafisz się dogadać...! — Mówił to z bezczelnym sarkazmem, co i mnie rozbawiło. Zaczęłam się śmiać. Mama i tata również..

* Teraźniejszość *

Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą szybko starłam, kiedy usłyszałam stukanie w drzwi. Szybko zerwałam się na równe nogi.

— P-Przepraszam, że zajęłam wam miejsce.

— Musimy zrobić łazienkę, odejdź na chwilę i nic nie rób. — Powiedziała On-jo, z tego, co wiem. Prychnęłam z niezadowoleniem pod nosem. Napewno bym się przydała! Ale jakoś odechciało mi się z nimi rozmawiać... Wydawali się być dziwni. Usiadłam na parapecie. Oparłam się o ścianę. Moje oczy się delikatnie zamknęły. Nie zauważyłam nawet, jak szybko zasnęłam.

-------------------------------------------

Do zobaczyska! <333'

Każdego dnia, myśląc, że... | Gwi-Nam x Female OCOnde histórias criam vida. Descubra agora