161 15 18
                                    

Szanowny zeszycie...

To brzmi jeszcze gorzej.
Może zostańmy przy klasycznym „drogi pamiętniku".
Przeżyję to, że ma pedalski wydźwięk.


Ostatnio uznałem, że moje poszukiwania tego kolesia są bezsensowne, więc się poddałem i przez kilka dni przestałem za nim łazić.

Co prawda w pierwszy dzień jeszcze próbowałem przypadkiem na niego wpaść, ale niestety nie udało mi się to, więc ostatecznie przestałem.

Szkoda, bo specjalnie ubrałem jedną z moich lepszych koszulek.
Dopiero później zrozumiałem, że to był błąd, bo upaprałem ją końskim łajnem, kiedy musiałem bawić się bawić w przerzucanie widłami.

Ciekawe, czy w ogóle się dopierze.
Przywalę sobie drzwiami od stodoły w głowę jak okaże się, że ją zniszczyłem.


Dobra, ale nie o tym miał być ten wpis.

Chciałem oznajmić, że dzisiaj zdarzył się cud!
Babcia nie dała mi żadnych robót!
A to oznacza, że udało mi się pojeździć na kucyku.

Ten kurdupel zwie się Chmurka i jest najleniwszym kucem, jakiego spotkałem.
(Ale ja tam nie narzekam.)
Chmurka jest znacznie lepsza niż reszta koni, które szarżują jak dzikie.

(Chociaż i tak lubię jeździć konno, ale o tym napiszę może w następnym wpisie.)

Ledwo włożysz nogę w strzemiono i nawet nie zdążysz przełożyć drugiej, a ten już leci nie wiadomo gdzie przy okazji ciągnąć cię po ziemi za sobą.

Miałem takich sytuacji tysiące i wolałbym ich nie powtarzać. Już wystarczająco się najadłem gruzu.


Jeśli myślałeś, że to koniec cudów to uwaga zaskoczę cię.

Kiedy wjechałem z powrotem do stajni po przejażdżce na Chmurce ujrzałem nikogo innego jak rudego kolesia z kotami we własnej osobie.

-O, cześć! – Chłopak uśmiechnął się na mój widok.

-Um, cześć.- Odparłem nieco zmieszanym tonem.

-Widzę, że nareszcie nie jesteś zajęty.- Zaśmiał się rudowłosy. -Jak tam przejażdżka?

-W porządku, całkiem przyjemnie było. A jak tam traktor, działa już? – Serio Hwang Hyunjin? Pytanie o traktor? Lepszego pytania nie mogłeś wymyślić?

-Działa, awaria nie była poważna, więc szybko się z nią uporałem.

-Rozumiem. Czyli kryzys zażegnany?- Odparłem schodząc z kuca.

Pech chciał, że jestem sierotą życiową i wywróciłem się na bruk.
Brawo, Hyunjin. Kolejny raz robisz z siebie debila, oby tak dalej.

-Jezu, żyjesz? – Chłopak podbiegł do mnie sprawdzając czy nic mi się nie stało. – Wszystko okej?

-Tak, nic mi nie jest.- Wstałem chwytając za dłoń rudowłosego, który wystawił ją w moją stronę i otrzepałem się z pyłu. – Dzięki.

Tak bardzo ogarnęło mnie zażenowanie, że wymyśliłem jakąś wymówkę na poczekaniu i pobiegłem do domu tak szybko jak gęsi ze stodoły na sterydach.
Nawet na wuefie tyle nie biegam, co tutaj.

Chyba każdy może się zgodzić, że nagroda główna dla imbecyla roku powinna trafić do nikogo innego niż Hwang Hyunjina.


Coś czuję, że po tym wydarzeniu będę musiał unikać tego typa przez minimum tydzień.

Trudno, idę spać, bo zaraz twarz mi spłonie od zawstydzenia.

Życz mi powodzenia, że nie upokorzę się jutro poraz 10 w tym tygodniu.

-Hyunjin.


─── ・ 。゚☆: .☽ . :☆゚. ───

taka mała prośba ode mnie:
gdybyście mogli zostawić tutaj czasem jakiś komentarz byłxbym bardzo wdzięcznx

komentarze bardzo mnie motywują i robi mi się od razu milej gdy widzę, czy coś się wam podoba

❝𝙤𝙣𝙚 𝙨𝙪𝙢𝙢𝙚𝙧 ❞ || hyunhoWhere stories live. Discover now