290 19 9
                                    

Drogi pamiętniku...

Nie, chyba jednak nie mogę tak zaczynać wpisów.

Brzmi pedalsko.

Chociaż z drugiej strony nie mam pomysłu na inny wstęp, więc będę zmuszony pisać tak jak teraz.


Zaczęły się wakacje.

Miałem nadzieję, że może chociaż w tym roku uda mi się wyjść gdzieś ze znajomymi, jednak się myliłem.

Już w pierwszy dzień zostałem wysłany przez rodziców na farmę babci, bo jak to mama twierdzi "nie mogę siedzieć bezczynnie w domu".

Wybornie.

Znów całe wakacje będę musiał przebierać w końskim gównie, gonić kury i uciekać za gęsiami.

(Ja nie wiem czym babcia je karmi, ale zachowują się pięć razy agresywniej niż kibole. Wystarczy, że spojrzy się na nie przez ułamek sekundy, a te już na ciebie syczą.)

Jedyną dobrą rzeczą tutaj jest to, że kiedy zbieram truskawki albo inne owoce to mogę je podjadać.

I to w sumie tyle, nawet internet nie działa dobrze.

A jak już zacznie działać to będę zmuszony oglądać zdjęcia z wypadów moich znajomych, na których oczywiście mnie nie było.


Dzisiaj nie było jeszcze aż tak źle.

Chociaż zaraz po tym jak zaliczyłem glebę w przedpokoju próbując wnieść moją stukilogramową torbę,
(serio, mogłem wziąć o połowę mniejszą, ale oczywiście mama dramatyzowała, że lepiej wziąć więcej bo przecież nigdy nie wiadomo) babcia od razu wcisnęła mi kopaczkę do ręki.

Naprawdę, babciu?

Nie dość, że musiałem przesiadać się z pięć razy to jeszcze każdy autobus, którym jechałem był rodem ze średniowiecza.

Zero klimatyzacji, fotele niewygodne, okna otwierane na dwa centymetry i weź tu tak przeżyj w jeżdżącej puszce przez cztery godziny.

(Teraz już się nie dziwię czemu babcia nie wyjeżdżała nigdzie od dziesięciu lat.)

A potem plew grządki w pełnym słońcu.

Nie dzięki.

Już pomijając fakt, że babcia chyba nie była zbyt świadoma ilości ziemniaków kiedy je sadziła.

Ja naprawdę nie wiem kto normalny zjada pięćdziesiąt kilogramów ziemniaków w miesiąc.

Jak tylko pomyślę sobie, że znów będę musiał spędzić tak wakacje to mnie mrozi.
Ja się tutaj zanudzę na śmierć.

A jak nie zanudzę to umrę z przemęczenia i przegrzania.

Kończę już.

Ręka mnie boli od kopania przez cały dzień.

Może stanie się cud i zasięg się złapie. Miałem nadrobić Produce 48, ale z internetem z kamienia chyba nie będzie to możliwe.

Nie wiem co mam napisać teraz, więc napiszę po prostu dobranoc.

-Hyunjin.

─── ・ 。゚☆: .☽ . :☆゚. ───

witam serdecznie w pierwszym rozdziale
(w końcu!!!)

postaram się publikować nowe rozdziały co sobotę
(więc ustawcie sobie przypomnienia żeby nie przegapić żadnego)

widzimy się wkrótce :>

❝𝙤𝙣𝙚 𝙨𝙪𝙢𝙢𝙚𝙧 ❞ || hyunhoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum