Rozdział 5

29 2 0
                                    

Nie odpowiedziałam na jego przywitanie. Stałam dalej z uniesioną głową patrząc mu prosto w oczy.

-Co? Już nie jesteś taka wyszczekana jak rano?-spytał

W tle usłyszałam ciche śmiechy dziewczyn które zdążyły wyciągąć telefony by nagrać całe zajście.

-Czego chcesz?-spytałam nad wyraz spokojnie 

-Na początku? Przeprosin-odrzekł

-Niby za co?

-Za to co robisz i jak się do mnie odnosisz.

-Nie zrobiłam nic złego.

-Nie? 

-Nie.

-A co z odrzuceniem mojego zaproszenia?

Nie wiedziałam o co mu chodzi. Wydawało mi się, że ma coś mocno nie tak z głową. Stałam tam ze zmieszana miną dając mu do zrozumienia, że nie mam pojęcia o czym do mnie mów.

-Chyba, że ten pajac go nie dostarczył... No cóż, kolejna osoba na której będzie trzeba się odegrać. Skłamał jebany śmieć. Austin-zwrócił się do chłopaka z tyłu-dopisz go na listę

-Zaraz-przypomniała mi się sytuacja z przed paru lekcji

Zdjęłam plecak z ramienia i odszukałam granatowej koperty

-O to Ci chodzi?-spytałam po czym wrzuciłam ją z powrotem 

-Bingo pseudoodłamie 

I tu coś we mnie zaczynało wybuchać

-Jak ty mnie nazwałeś?-wysyczałam

-Pomimo tego, że jesteś ze Sfery zachowujesz się jak tamci. Wyszczekana, bezczelna i nie wychowana istota. Po prostu wariatka.

Oddychałam głośno i próbowałam się uspokoić. 

Brooke, nie zwracajmy uwagi na takich dupków

-Wyglądasz jakbyś miała zaraz wybuchnąć-zaśmiał się- a teraz podaj mi tą kopertę

-Nie będziesz mi rozkazywał 

Potrząsnął głową przyzywając do siebie dwóch chłopaków z grupy. Po chwili stanęli obok niego.

-Zabierzcie jej ten plecak 

Nie musiał czekać długo. Nawet nie zorientowałam się kiedy jeden z nich już był w drodze do mnie. Oczywiście, szarpałam się i nie chciałam pozwolić żadnemu z nich wziąć mojej własność, ale i to nie pomogło. Momentalnie unieruchomili mnie trzymając z dwóch stron za ramiona. Byli ode mnie silniejszy plus było ich dwóch. Nie puścili nawet, gdy ich "szef" dostał w ręce, to co chciał. Złość się we mnie gotowała.

-Proszę bardzo, co my tu mamy-odezwał się uśmiechnięty

Otworzył z obrzydzeniem plecak i wyrzucił jego całą zawartość na podłogę. Następnie rzucił go w kąt. Próbowałam wyrwać się z uścisku jego przydupasów, ale nieskutecznie.

Ukucnął po czym odszukał koperty. Wstał ponownie po czym oparł się na biurku za nim jak gdyby nigdy nic.

-Nawet nie otworzyłaś? Czuje się podwójnie zignorowany-powiedział po czym zabrał się za otwieranie

W końcu wyciągnął elegancką bordową kartkę z logiem szkoły. Jakby na złość znowu bardzo bardzo powoli wykonywał każdy ruch.

Elita Sfery i "niesforny karaluch"Where stories live. Discover now