Ucieczka

50 8 15
                                    


~~~



Q stracił poczucie czasu w garażu MI6, prawie każdy samochód wymagał zamontowania nowego, ulepszonego systemu śledzącego.
Jak zwykle najwięcej pracy wymagał Aston Martin DB5, którym poruszał się agent 007. Po raz kolejny w jego srebrnym lakierze znajdowały się dziury po kulach i należało wymienić kuloodporne szyby, układ hamulcowy też zaczął zawodzić po ekstremalnej trasie, jaką zafundował mu ostatnio agent.
Na szczęście z naprawami zbliżał się ku końcowi i już za kilka dni DB5 znów wyruszy w teren.
To piękny samochód, kompletnie niedoceniony i nie szanowany przez Bonda. Praca przy nim to czysta przyjemność, już nie mógł doczekać się nocnej jazdy testowej po Londyńskich ulicach.

Pochylony nad maską dokręcał ostatnie śrubki, gdy usłyszał kroki. Spodziewał się, że Moneypenny lub Tanner przyszli wyciągnąć go na obiad, jednak to nie ich głos usłyszał za plecami.
- Czym sobie zasłużyłem na takie widoki? Powiedział James patrząc na sylwetkę mężczyzny, pochyloną nad maską samochodu. Skupiając szczególnie swój wzrok na jego zgrabnych pośladkach.
Słysząc rozbawienie w głosie mężczyzny, kwatermistrz przewrócił tylko oczami i dalej kontynuował swoją pracę.
- Czego chcesz Bond? Jestem zajęty, a twoja kolejna misja odbędzie się dopiero za 3 dni, więc mamy jeszcze czas na przygotowania. Mógłbyś zająć się czymś pożytecznym i pozwolić mi, pracować w spokoju. Przez Ciebie Aston Martin po raz kolejny wymaga wielu napraw i muszę to zrobić jak najszybciej ... Westchnął zrezygnowany.
- Chciałem się pożegnać ... Wyjeżdżam Q.
- O czym ty mówisz 007? To nie czas na żarty, Mallory ma dla ciebie nową ważną misję. Później zrobisz sobie wakacje.
- Nie rozumiesz ... Postanowiłem ... zaczął ostrożnie, po chwili kontynuując.
Nadszedł najwyższy czas, abym zostawił ten etap życia za sobą.
Jego ton głosu stał się zimny i poważny. Słysząc to Q przerwał swoją pracę i skupił swój wzrok na niebieskookim agencie.

James nadal robił na nim ogromne wrażenie, cała ta jego groźna i mroczna postawa. Roztaczał wokół siebie aurę tajemniczości i niepokoju, jego nadmierna pewność siebie wielu wpędziła w zakłopotanie.
Zawsze elegancki, ubrany w drogi garnitur szyty na miarę, doskonale znał swoją wartość.
Jego obecność za każdym razem utrudniała mu logiczne myślenie i czuł jak jego serce gwałtownie przyspiesza.

Podczas misji w Bukareszcie ponad dwa miesiące temu, spędzili razem namiętną noc.
Od tamtej pory wiedział, że plotki o łóżkowych talentach Bonda nie są przesadzone, był doskonałym kochankiem.
Ta noc wywołała zamęt w jego sercu i umyśle.
Jego marzenia i tak głęboko skrywane pragnienia stały się nagle rzeczywistością.
Był tchórzem wolał udawać, że nic się pomiędzy nimi nie stało. Odizolować się od Bonda jak tylko to możliwe, a ich interakcję sprowadzić tylko i wyłącznie do kontaktów służbowych.

Poczuł nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej ...

James odchodził, a on nic nie mógł zrobić ... Czy mógłby walczyć o swoje szczęście? Czy ma jaką kolwiek szansę w starciu z piękną blondynką?

Wybrał doktor Madeleine Swann kobietę, o której tak naprawdę nic nie wiedział.
Jednak przekupiła go złudną nadzieją na wolność. Pochodzili z dwóch różnych światów, jednak James postanowił dać temu szansę.
W całym MI6 wciąż krążyły plotki o ich romansie, lecz starał się o tym nie myśleć. Nie mógł znieść, że teraz ona znajduje się w jego ramionach.

Miłość czyni z nas głupców, pozwala wierzyć i mieć nadzieję,
na to, co złudne i nieosiągalne.

- Odchodzisz? Przez chwilę obaj patrzyli na siebie w skupieniu, starając się jak najlepiej zapamiętać każdy szczegół.
- Tak ... Odparł po chwili.
- Z nią? z doktor Madeleine Swann? Sprecyzował, choć to imię z trudem przeszło mu teraz przez gardło, musiał stawić czoło rzeczywistości. To nie był czas na zazdrość, po za tym tak naprawdę nie miał do tego prawa.
Modlił się aby Bond nie usłyszał delikatnego drżenia jego głosu, nie mógł się teraz tak po prostu załamać. Później w ciszy swojego mieszkania będzie mógł pozwolić sobie na łzy i smutek.
- Tak.
Po raz kolejny odparł krótko, nadal świdrując go wzrokiem.
- Dlaczego?
- Nic mnie tu nie trzyma ... Odparł zrezygnowany.
A gdyby tak było?
James skupił na nim swoje spojrzenie, przez chwilę na jego twarzy pojawiły się niezrozumiałe emocje, które po chwili starannie ukrył.
- Ostatnia misja ... Tym razem było zbyt blisko. Jestem tym wszystkim cholernie zmęczony Q, już nie chcę tak żyć.
- Kochasz ją? Zapytał cicho, jednocześnie bojąc się poznać odpowiedź na to pytanie.
W pomieszczeniu po raz kolejny zapanowała martwa cisza. Obaj patrzyli na siebie intensywnie. Brak odpowiedzi ze strony Jamesa sprawił, że Q przez chwilę odzyskał nadzieję.
- Dlaczego wtedy odszedłeś? Dlaczego zostawiłeś mnie samego w pokoju hotelowym? Tym razem to James postanowił zadawać pytania, unikając tym samym swojej odpowiedzi.
Najlepszą obroną jest atak, wiedział o tym doskonale.
- Nie mogłem tam zostać.
Ja ... Ja ... Nie chciałem być kolejnym numerem na twojej długiej liście podbojów Bond.
- A gdyby to nie była tylko jednorazowa przygoda? Dlaczego postanowiłeś zdecydować za mnie? Poprzez swoją ucieczkę przekreśliłeś nas, nie dałeś nam szansy nawet spróbować ...
Jesteś zwykłym tchórzem kwatermistrzu ...
Na twarzy czarnowłosego pojawił się szok i niedowierzanie, szukał na twarzy Bonda oznak kłamstwa, jednak niczego takiego nie dostrzegł.

James Bond & QWhere stories live. Discover now