IV Coraz więcej niewiadomych

125 7 0
                                    

Naruto bardzo uważnie zdążył się już przyjrzeć [Twoje imię], podczas gdy ta nieustannie zajmowała się jego malutkim mieszkaniem. Minęły trzy dni od kiedy ją spotkał i właśnie od tych trzech dni wciąż nie mógł uwierzyć, że przytrafiło mu się coś tak dziwnego. Nie raz łapał się już na tym, że wmawiał sobie, że dziewczyna jest tylko wytworem jego wyobraźni albo że tkwi w bardzo długim śnie.

— Słuchaj, a ty w ogóle coś jesz? — spytał spokojnie Naruto, przełykając przygotowany przez dziewczynę ryż z warzywami. [Twoje imię] uśmiechnęła się słodko.

— Oczywiście, ale pewnie nie to co ty — powiedziała ciepło, popijając jakieś zioła i robiąc listę rzeczy, które musiała kupić do mieszkania. Naruto tylko wzruszył ramionami.

Naruto nie był szczególnie spostrzegawczy i raczej nie potrafił łączyć ze sobą faktów, ale kilka faktycznie zwróciło jego uwagę. Po pierwsze, tylko ja mogę ją zobaczyć i usłyszeć, ale gdy śpiewa słyszą ją też inni. Po drugie, jej śpiew jest niesamowity, niemal boski, co wzbudziło podejrzenia Shikamaru. Po trzecie, dziewczyna absolutnie nic nie je i pije jedynie zioła. Po czwarte, jest jakby oderwana od rzeczywistości, jest miła i ma wyraźnie jakieś dobre intencje w moim kierunku. Kolejne, biała powłoka dookoła jej ciała, wie o rzeczach o których nigdy jej nie mówiłem. Ostatnia rzecz, ma wspaniały tatuaż na całej długości pleców przedstawiający białego węża. A właśnie...

— Słuchaj, co to za tatuaż na twoich plecach? — spytał spokojnie, starając się ukryć swój nad wyraz ciekawski ton. Dziewczyna spojrzała na niego ciepło.

— To mój przyjaciel — odparła beztrosko, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak abstrakcyjnie brzmiała jej wypowiedź. Naruto zamrugał kilka razy.

— Twój co?

— Pokarzę Ci — wyszeptała radośnie, zdejmując jedwabne kimono i odsłaniając idealne plecy. Naruto poczuł się zawstydzony, bądź co bądź, stała przed nim naga, nie mógł zobaczyć jej piersi, ale była naga. Dziewczyna wyszeptała kilka słów, których kompletnie nie rozumiał i już po chwili zobaczył jak biały wąż na jej plecach porusza się spokojnie, żeby za chwilę wyjść z niej i przybrać postać realnego, białego węża. Naruto odskoczył do tylu. [Twoje imię] zarzuciła kimono i odwracając się w jego stronę uniosła rękę. Wąż jakby pod wpływem dotknięcia czarodziejską różdżką wspiął się po jej nodze, osiadając na ramionach i przesuwając do jej twarzy.

— Jesteś czarownicą? Jak to możliwe? — spytał wciąż odrobinę wystraszony, ale dziewczyna tylko wyciągnęła ku niemu dłoń.

— Chodź, dotknij, nie zrobi Ci krzywdy — powiedziała czule i delikatnie objęła jego dłoń. Naruto poczuł jak dziwny prąd przeszywa jego ciało i niechętnie dotknął węża, który był tak realny jak on sam. Towarzystwo Naruto od razu przypadło mu do gustu, bo swoim małym łebkiem zaczął dosłownie łasić się do jego dłoni.

— Ale dziwne, dattebayo! Dotykam prawdziwego węża! — powiedział rozweselony, coraz bardziej się do niego przyzwyczajając. Dziewczyna wzięła głęboki oddech.

— Gdybym była w niebezpieczeństwie, on jest moją bronią, nie ulegaj jego pierwszemu wrażeniu... To bardzo niebezpieczne zwierzę... — powiedziała spokojnie, znowu odwracając się od Naruto i zdejmując kimono. Chłopak ponownie się zawstydził i odwrócił się gwałtownie a waż wrócił na swoje miejsce. Dziewczyna podeszła do chłopaka i objęła go w radosnym przypływie. — Chodźmy na spacer, powinieneś trenować!

— Słuchaj, a co z tą białą powłoką? — spytał, jakby w ogóle nie słyszał jej propozycji. Dziewczyna zrobiła się tym razem wyjątkowo poważna.

— To tarcza... — powiedziała cicho. — Nie mogę Ci jej pokazać, to zbyt ryzykowne...

— O czym ty mówisz? Przecież ją widzę...

— Widzisz tylko to co pokazuje Ci serce, nie patrzysz głęboko, ponad to, co Cię przeraża... Twoja niewinność jest tak piękna, ale tak zabójcza zarazem... — powiedziała smutno i dotknęła jego policzka. Był to dotyk delikatny, bardzo ciepły, ale nie było w nim żadnego pożądania, jedynie czysta troska. — Obiecaj mi, że będziesz uważał, że bez względu na to, co powie Ci serce, posłuchasz też rozumu...

— Przecież ty nie chcesz mnie skrzywdzić, prawda? — spytał cicho, ale nawet przez chwilę nie zwątpił w to, że jej intencje wobec niego są czyste.

— Nigdy — powiedziała ostro. — Nigdy, nawet pod groźbą śmierci...

***

— Kobieta, którą widzi tylko Naruto, ale jej śpiew może usłyszeć każdy? — spytała poważnie Tsunade, uważnie wpatrując się w, stojącego po środku jej biura, Shikamaru w towarzystwie Kakashiego.

— Podobno dookoła niej swieci jakaś biała powłoka, wpadł na nią podczas spaceru... Umie latać i nie wiem co jeszcze, ale gdybym na własne uszły nie usłyszał jej głosu, nigdy bym mu nie uwierzył... Ponad to, te przedmioty. Nie mogłem jej zobaczyć, ale materialne przedmioty mogła bez problemu przenosić, wyglądały jakby lewitowały... — Tsunade zastanowiła się chwilę.

— Kakashi, porozmawiaj z Naruto i sprawdź to, ja zajrzę do biblioteki, Shikamaru, idziesz ze mną — rozkazała, nawet na chwilę nie tracąc zimnej krwi. Kakashi potarł kark dłonią.

— W co ty się wpakowałeś, Naruto... — wyszeptał bardziej do siebie niż do pozostałych, których już nie było.

Widmo szczęścia |Naruto&Reader|Where stories live. Discover now