Rozdział 13

1.1K 86 44
                                    

Taehyung przez ostatnie lata zapomniał, jak to było nie mieszkać samemu. Tym bardziej jak wyglądało mieszkanie z Jiminem. W ciągu tego tygodnia brutalnie sobie o tym przypomniał. Nie zamierzał narzekać, ponieważ kochał swojego przyjaciela jak brata, a on sam nie był trudną w obyciu osobą. Po prostu Park był i zawsze będzie kimś, kogo wszędzie jest pełno.

Taehyung zaczął obawiać się tego, że niedługo jak będzie mył zęby, to z tubki od pasty wyjdzie mu Jimin. Najbardziej przerażało go to, że nawet nie byłby zdziwionym, gdyby coś takiego miało miejsce.

Doskonale wiedział, dlaczego jego przyjaciel był taki nadgorliwy. Po tym, co przeszedł po rozstaniu z Jungkookiem, Jimin zwyczajnie martwił się o niego. Nie chciał zostawiać go samego z obawy przed tym, co mogłoby mu przyjść na myśl.

Dzisiejszy dzień był ostatnim, który Taehyung miał wolny. Było niedzielne popołudnie, a on, razem ze swoim przyjacielem siedzieli na kanapie. On z tabletem na kolanach szkicując jeden z projektów, a Jimin z Yoongim na kolanach, którego co jakiś czas głaskał, za co zostawał nagradzany przyjemnym mruczeniem.

Taehyung był zaskoczony przyjaznymi kontaktami tej dwójki, ponieważ odkąd kot zagościł w jego życiu, skutecznie uprzykrzał je jego przyjacielowi. Począwszy od narobienia do butów po nieprzyjazne mruczenie w jego stronę czy drapanie, kiedy ten próbował go pogłaskać.

Widocznie dłuższa rozłąka zadziałała na kota w ten sposób, że sam chwilowo zapomniał, że nie lubi Park Jimina, a sam blondyn postanowił zignorować to, że zwierzak jawnie go nie lubił.

— Zajmiesz się Yoongim jutro? — zapytał szatyn, kiedy przyniósł im po kubku kawy, które postawił na stoliku przed nimi.

— Mam z nim iść do weterynarza, tak? — dopytał tylko.

— Tak, zwykła kontrolna wizyta. Sam bym poszedł, ale nie planowałem tego wolnego i zwyczajnie mi głupio wychodzić z pracy szybciej po nieobecności. Zwłaszcza że nie pracuje tam długo.

— Mógłbyś rzucić tę pracę i wrócić ze mną do Seulu.

— Jimin... Rozmawialiśmy już o tym.

— Tak, rozmawialiśmy. Jednak nie rozumiem, co cię tutaj jeszcze trzyma. Jungkook zachował się jak dupek, a ty masz swoje życie w stolicy. Przyjechałeś tutaj wyłącznie dla niego. W Seulu masz chociaż rodzinę, znajomych i... no kurwa, ja też tam mieszkam i tęsknie za tobą — przyznał.

— Ach, bo się jeszcze w tobie zakocham — zaśmiał się Kim, czym wywołał też uśmiech u swojego towarzysza.

— Lepiej nie, bo ja nie lubię kutasów. Znaczy, jestem pewien, że twój jest bardzo ładny i w ogóle, ale zostanę przy kobietach — odpowiedział ze śmiechem. — W sumie, jestem pewien, że podczas naszego wspólnego mieszkania na studiach sprawdzaliśmy kilka spraw.

— Myślałem, że mieliśmy do tego nie wracać — parsknął.

— Sam zacząłeś, Kim — odburknął szybko. — W zasadzie, to były ciekawe doświadczenia, prawda? — kontynuował. — Ty, ja, nasze małe mieszkanie, kilka drinków i pocałunków. Życie wtedy było prostsze. Znaczy, no próbowałeś zapomnieć o Jinhoonie, ja wtedy też przechodziłem rozstanie. Jednak wbrew wszystkim komplikacją, było łatwiej — dodał smutny. — Czasem sobie myślę, że gdybyśmy się w sobie potrafili zakochać, wszystkie nasze problemy by zniknęły.

— Jungkooka bardzo łatwo kochać, wiesz? Jest najwspanialszą osobą i tylko idiota by nie potrafił go pokochać — stwierdził ponuro. — Chciałbym potrafić przestać. To byłoby o wiele prostsze. Odkochać się i zapomnieć, tym bardziej, kiedy jemu to się udało. Tylko to tak bardzo boli Chim.

I'LL WAIT | kth & jjkWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu