Rozdział 11

1.2K 91 31
                                    

Jungkook nawet nie próbował udawać zaskoczonego. Nigdy nie był dobrym kłamcą i wszystko było po nim widać. Dodatkowo Taehyung był osobą, która znała go najlepiej. Zawsze wiedział, co myśli i nie było sensu nawet próbować go oszukiwać.

— Naprawdę tego chcesz? —  Jungkook zapytał po chwili.

Taehyung pokiwał tylko głową. Sam nie wiedział, co tak naprawdę próbuje teraz zrobić.

— Dasz radę? — dopytywał. Musiał mieć absolutną pewność co do tego, że były partner mówi prawdę.

— A ty dasz? — wydusił Taehyung.

— Już ci powiedziałem, że cię nie potrzebuje. Dawno przebolałem ciebie i nasz związek — skłamał Jungkook. Miał ogromną nadzieję na to, że zabrzmiał wystarczająco przekonująco.

— W takim razie, nie widzę problemu — stwierdził starszy.

Ponownie zapadła cisza przerywana tylko pomrukiwaniem Yoongiego i deszczem za oknem. Taehyung nie zauważył nawet tego, że na dworze zrobiła się znowu brzydka pogoda. Z tego, co dostrzegł po tym, jak szybko zrobiło się ciemno, znowu zapowiadało się na burzę. Kim chciał już zaproponować młodszemu, aby został z nim, jeżeli chce. Ten jednak niespodziewanie podniósł się z kanapy i otrzepał kolana z niewidocznego kurzu.

— Będę się zbierał — stwierdził tylko.

— Nie! Zostań jeszcze. Proszę.

— Mówisz to już drugi raz — parsknął.

— I mogę powtórzyć milion razy, jeżeli to sprawi, że zostaniesz ze mną jeszcze przez chwilę — wyszeptał.

Młodszy spojrzał niepewnie na mężczyznę. Zdecydowanie potrzebował ochłonąć. Zostać sam i pomyśleć o tym wszystkim. Nie zamierzał się już wycofywać z tego wszystkiego. Może uda się mu być przyjacielem dla Taehyunga, który, jakby nie patrzeć, był w jego życiu kimś naprawdę ważnym. Jeżeli nie najważniejszym. I pomimo tego, że wszystko się skończyło, Jeon był przy nim bardzo szczęśliwy. Chowając całą dumę do kieszeni, Jungkook wiedział, że w głębi siebie naprawdę za nim tęsknił.

— Tae... to dla mnie za dużo jak na jeden dzień — wyznaje po chwili.

— Wrócisz?

Jungkook nigdy go takiego nie widział. Taehyung zachowywał się jak dziecko, które bało się stracić rodzica i zostać same. Błądził wzrokiem po całym mieszkaniu, denerwował się i był na granicy płaczu. Jungkook w pewnej chwili wystraszył się, że mężczyzna znowu zacznie tracić oddech. Dlatego, kiedy tylko zauważył, że dwudziestodziewięciolatek oddychał coraz szybciej, ponownie chwycił jego ciało w swoje ramiona i przytulił do siebie.

Głowa Taehyunga była przyciśnięta do jego piersi, dzięki temu ten mógł wsłuchiwać się w szybkie bicie serca młodszego. Zamknął oczy, by jak najmocniej cieszyć się tą krótką chwilą i oplótł ramionami jego talię.

Taehyung tak bardzo tęsknił za tym. Zwykłym dotykiem. Kontaktem ciała przy ciele. Jego zapachem, ciepłem bijącym od niego. Znajomym uczuciem szczęścia, które towarzyszyło mu tylko, kiedy był z Jungkookiem.

— Wrócę, Tae. Tym razem wrócę — szeptał cicho. — Potrzebuje to wszystko poukładać sobie w głowie.

Po tych słowach przytulał swojego byłego chłopaka przez następną godzinę, a później, kiedy Taehyung ponownie usnął, wrócił do mieszkania.

Wszystko potoczyło się zupełnie inaczej, niż sobie to zaplanował. Nie chciał wpuszczać tego mężczyzny ponownie do swojego życia, ale nie było już odwrotu. Pozostało mu się tylko modlić o to, by znalazł w sobie siłę na spędzanie czasu z Kim Taehyungiem.

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now