Śmiech Leva był odgłosem z gatunku tych, które przepłynęły przez jego żyły i eksplodowały w jego żołądku.
Lampki choinkowe zostały rozstawione, wisząc wokół i w poprzek ogromnych okien ich mieszkania. Samo miejsce było przestronne i daleko od miasta. W radiu grało coś, co brzmiało jak "Jingle Bells", wokół leżały stosy książek, komiksów, materiałów źródłowych i lektur.
Muzyka była głośna, ale jemu to nie przeszkadzało.
"Nie moge sam ubierać choinki", usłyszał zza siebie, tonem marudzącym, a Yaku zastanawiał się, czy przypadkiem nie wprowadził się do domu i nie umawiał przez lata z pięciolatką. "Pomóż mi."
"Dobrze, dobrze."
Tak też zrobili.
ESTÁS LEYENDO
trading winds at dawn (pl)
Fanfic!Opowiadanie nie jest moje! !Okładka nie jest moja! Życie Yaku z Levem Oryginalny autor :mayuchup (tłumaczone przez sunsphere na angielski) (Archive of Our Own)