5.

20 2 11
                                    

Minął tydzień od tamtych zdarzeń. Noah już więcej nie nalegał na spotkania z jego przyjaciółmi, Chloe często wychodziła na jakieś spotkania a z Finn'em nie pisałam od czterech dni. A co się stało ze mną? Praktycznie przesiedziałam ten tydzień w domu. Nie mam za dużo znajomych. Nawet nie pisałam z Wyatt'em. Nie miałam na nic siły, byłam cały czas zmęczona. Szczerze nawet nie miałam hobby.  Gdybym była w Londynie zapewne teraz siedziałabym na cmentarzu przy grobie rodziców. Coraz bliżej było do mojego pierwszego dnia w szkole. Był już sierpień, czas szybko mijał. Znając moje szczęście moje życie w nowej szkole będzie wyglądało jak w poprzedniej, nie miałam przyjaciół, z nikim nie rozmawiałam i byłam poniżana przez "szkolne gwiazdy". Vanessa i Tiffany, bo tak nazywały się te dziewczyny, uprzykrzały mi życie na każdym kroku. Raz wlały mi jogurt do plecaka i musiałam odkupywać książki. Oby dwie były pustymi sukami zapatrzonymi w siebie. Nie chciałabym żeby to się powtórzyło. Nauczyciele też byli dla mnie wredni, a zwłaszcza moja wychowawczyni. Nienawidziłam tej szkoły. A teraz na tą chwilę mogę czuć się od niej wolna. Za bardzo nie miałam planów na życie. Za rok miałam kończyć szkołę a nawet nie wiem gdzie chcę pracować.

Nigdy nie byłam na imprezie, po prostu nie miałam z kim, może z czasem się to zmieni. Chloe i Noah chodzili na imprezy co najmniej dwa razy w tygodniu. Zawsze wracali około czwartej rano. Nie rozumiem co jest takiego ciekawego w imprezach. W dzieciństwie zawsze chciałam być piosenkarką ale teraz mnie to nie kręci a dodatkowo mam brzydki głos jak śpiewam. Godziny mijały a ja przeglądałam media społecznościowe podczas gdy bliźniaki wyszli do swoich znajomych. Zastanawia mnie jedno, dlaczego ludzie nie zareagowali na tą sytuację ze sklepem i Finn'em. Cieszyłam się z tego powodu ponieważ nienawidziłam się wyróżniać tłumu, zawsze mnie to krępowało. Zazwyczaj byłam cichą i spokojną osobą. W dzieciństwie praktycznie nie płakałam i nie stwarzałam problemów moim rodzicom. Gdy moja babcia od strony mamy jeszcze żyła to moi rodzice zawsze mnie chwalili że nie stwarzam problemów w wychowaniu. Niestety  moja babcia zmarła na raka pięć lat temu, gdy miałam dwanaście lat. Nie znałam mojej babci od strony taty oraz moich dwóch dziadków. Rodzice mi opowiadali że jeden dziadek przedawkował narkotyki tydzień przed moimi narodzinami a drugiego potrąciło auto pięć miesięcy po osiemnastych urodzinach mojego taty natomiast babcia od strony taty powiesiła się miesiąc po tym jak urodziła mojego tatę, prawdopodobnie miała depresję poporodową, mojego tatę wychowywał mój dziadek. Większość osób z mojej rodziny zmarło bardzo wcześniej. W mojej głowie rodzi się pytanie. Czy ja też umrę młodo?

Poszłam do kuchni zrobić sobie obiad. Dzień wcześniej  znalazłam przepis na internecie na spaghetti bolognese. Wyciągłam z szafki patelnię, później na nią dałam mięso. Znalazłam jakiś garnek żeby ugotować makaron. Zajęłam się robieniem sosu. Gdy zrobiłam sos starałam ser na tarce. Wyciągłam talerz i sztućce następnie na talerz nałożyłam makaron po czym polałam sosem a na koniec posyłałam serem. Wzięłam talerz z spagetti i udałam się w drodze do stołu. Zostawiłam bałagan w kuchni ale zaraz jak zjem to posprzątam. Gdy usiadłam przy stole przyszedł mi SMS od mamy bliźniaków. Z wiadomościami dowiedziałam się że pani Schnapp wyjechała na tydzień z pracy. Nigdy nie miałam ręki do gotowania ale muszę przyznać że to spaghetti wyszło nawet dobre. Oczywiście zrobiłam też trochę dla bliźniaków.
Praktycznie nie widziałam nigdy nie widziałam ojca Noah i Chloe. Pani Schnapp mówiła że przez pracę prawie nigdy nie ma go w domu bo często wyjeżdża gdzieś z pracy. Wzięłam się za sprzątanie kuchni, pozmywałam naczynia, umyłam blat oraz pochowałam wszytko do szafki.

Gdy ogarnęłam kuchnię poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przeglądałam Instagrama. Na swojego konto nie wrzucałam swoich zdjęć, miałam konto po to żeby zobaczyć co się dzieje na świecie, pomimo tego praktycznie zawsze byłam niedoinformowana. Większość rzeczy poznałam dopiero gdy zamieszkałam tutaj. Nagle zobaczyłam powiadomienie.

Finn Wolfhard:
Hej, coś się stało że nie pisałaś przez te cztery dni?

Na początku nie wiedziałam co odpisać.

Claudia Rees:
Zawsze mogłeś ty pierwszy
Nie jestem zła na ciebie

Finn Wolfhard:
Masz jakieś plany na dzisiaj?

Claudia Rees:
Nie mam

Finn Wolfhard:
Chcesz się spotkać?

Claudia Rees:
Tak szczerze to mogę się spotkać

Finn Wolfhard:
To za dwadzieścia minut koło tego sklepu do którego ciebie zaprowadziłem

Trochę obawiałam się tego spotkania. Poszłam do mojego pokoju, pomyślałam że zdążę się przebrać. Wybrałam jasnoniebieską sukienkę z wzorkami w małe białe kwiatki oraz z bufiastymi rękawami. Raz w życiu miałam ją na sobie, w dniu moich 17 urodzin. Moją szyję przyozdobił skromny naszyjnik natomiast uszy małe kolczyki. Praktycznie byłam gotowa do wyjścia, zostały cztery minuty do spotkania. Wyszłam z domu, udałam się do małego sklepu. Szłam małą uliczką, przeważnie na tej ulicy były małe domki z pięknym dużym ogrodem i basenem. Kiedy doszłam do końca uliczki zauważyłam sklep i stojącego przy nim chłopaka. Finn był ubrany w przewiewną koszulę oraz w czarne szorty. Na głowie miał czapką typu bucket.

- Cześć.- przywitał się.

- Hejka.

- Ślicznie dziś wyglądasz.- powiedział chłopak.

- Dziękuję, ty też wyglądasz olśniewająco.

- Dzięki, może kupimy jakieś lody i coś do picia?- zaproponował chłopak.

- No dobra, czemu nie.- zgodziłam się.

Zawsze mam pieniądze pod etui mojego telefonu. Nie chcę mi się brać torebki ponieważ jest niewygodna a telefon zawsze mogę schować do kieszeni albo stanika. Kupiliśmy colę, ja kupiłam loda wodnego o smaku pomarańczowym natomiast Finn jakiegoś śmietankowego. Udaliśmy się w kierunku lasu.

- Kocham wodniste lody.- powiedziałam zachwycając się lodami.

- Nie wiedziałem.

- Tylko ty o tym wiesz. Od ponad roku mam na nie fazę. Nawet moi rodzice nie wiedzieli, nie pozwalali mi za bardzo jeść lodów.

- Czuję się zaszczycony faktem że jedyny o tym wiem.

- Zdradzę ci sekret, jak byłam mniejsza, miałam około 10/11 lat to wzięłam przenośną lodówkę którą tata zabierał na wakacje, i zaniosłam do mojego pokoju poczym schowałam ją w szafie.   Wzięłam papierek po chipsach i poszłam do sklepu po lody, i te lody schowałam do papierka po chipsach i tłumaczyłam rodzicą że to chipsy. Poszłam wtedy do pokoju i przełożyłam te lody do tej lodówki w szafie a w nocy jak wszyscy spali to je zjadłam.- zaczęłam się śmiać razem z chłopakiem.

———————————————————

1018 słów
Przepraszam za błędy jeżeli by były

𝑰 𝒘𝒊𝒍𝒍 𝒏𝒆𝒗𝒆𝒓 𝒇𝒐𝒓𝒈𝒆𝒕 𝒚𝒐𝒖 Où les histoires vivent. Découvrez maintenant