.......

Byliśmy już pod domem. Zastanawiałam się jeszcze czy to na pewno dobry pomysł. Ale próbowałam o tym nie myśleć, co będzie to będzie. Weszliśmy do środka i od razu ruszyliśmy w stronę jadalni. Camilo nadal nie puszczał mojej ręki, trochę się zarumieniłam. Zobaczyłam Mirabel schodzącą ze schodów. Od razu do niej podeszłam.

-Cześć Mirabel-powiedziałam. Była chyba zdziwiona że mnie widzi.

-Cześć, co tu robisz?-spytała.

-Miałam ci pomóc z sukienka, ale cię nie było. Więc Camilo dotrzymał mi towarzystwa-odpowiedziałam.

-Ale czemu jesteś tu teraz?-zapytała

-Zaprosił mnie na obiad-odpowiedziałam z uśmiechem. Wyglądała na jeszcze bardziej zdziwioną. Ale się uśmiechnęła.

-To wspaniale-powiedziała. Złapałam mnie z rękę i pociągnęła w stronę jadalni. Weszliśmy do środka.

-Czy moja przyjaciółka może zostać na obiad?-zapytała. Wszyscy popatrzyli w naszą stronę, a później spojrzeli na mnie. Zgodzili się. Usiadłam obok Mirabel i Isabeli. Naprzeciwko siedział Camilo, uśmiechną się do mnie a ja do niego. Okazał się że na dzisiejszym obiedzie Mariano, chłopak który siedzi obok Isabeli ma jej się oświadczyć. Przez to czułam się jeszcze nie pewniej, czy na pewno powinnam tu być.

-Woda-powiedziała do mnie Isabela. Uśmiechnęłam się i podałam ją Mirabel. Nagle Camilo zaczął zmieniać postacie, aż stał się sobą ale miał zeza. Zaśmiałam się cicho.

-Camilo, ogarnij twarz-powiedział Felix, jego tata. Camilo pomachał twarzą i już miał normalną. Popatrzył na mnie, i się uśmiechną. Teraz spojrzał na Mirabel ze zdziwieniem. Też na nią spojrzałam, a ona odwróciła wzrok. 

-Mirabel-powiedziała Abuela.

-Tak?-zapytała Mirabel.

-Sałatkę, poproszę-powiedziała skrępowana jej zachowaniem.

-Już daje-powiedziała podając mi sałatkę, a ja podałam ją Isabeli. Nagle Felix wypluł wodę którą miał w buzi. Wszyscy na niego spojrzeli. Kaszlną i wrócił do jedzenia. Też wróciłam ale usłyszałam grzmot, spojrzałam w górę i zobaczyłam chmurę. Teraz spojrzałam na Pepe, mamę Camilo. Felix coś jej szeptał do ucha. A ona miała otwarta buzie i patrzyła na Mirabel.

-Pepa, chmura-powiedziała Abuela pokazując w górę. Wróciłam do jedzenia i spojrzałam na Camilo, który już na mnie patrzył. Zarumieniłam się.

-Mirabel, wszystko dobrze?-zapytał Mariano. Mirabel miał głowę pod stołem, ale jak usłyszała swoje imię uderzyła głową.

-Tak, tylko Mirabel nie może się doczekać  aż się oświadczysz Isabeli-odpowiedział za nią tata, a Mirabel pokiwała głowa potwierdzając.

-Właśnie miał-

-Najlepiej jak zrobisz to teraz-powiedziała Mirabel przerywając mu, i przekręcając Isabelę w jego stronę. Jakoś dziwnie się zachowywała, znaczy bardziej dziwnie.

-Właściwie mój syn napisał piosenkę na dzisiejszy dzień, niech jeszcze przed zaręczynami ją zaśpiewa. Luisa możesz przynieść pianino-powiedziała mama Mariano.

 -Dobrze-powiedziała rozpaczliwie i poszła. Dziwne.

-Uh, tak właściwie mamy taka rodzinną tradycję że śpiewamy po zaręczynach-powiedziała Mirabel wstając z krzesła i ustawiając Mariano na jedno kolanko. Nagle coś za mną pękło, ale jak się odwróciłam Mirabel tam leżała. Weszła Luisa ciągnąca pianino i zaczęła płakać. Błyskawice zaczęły się robić większe, a ptaki zaczęły latać w około.

-Mirabel znalazła wizję Bruno na której jest. I to ona zniszczy magie i cały ten dom!!-krzyknęła Dolores. Mirabel stała na końcu stołu i się patrzyła na Abuelę, która miała teraz przed sobą jakąś tackę. Ściany zaczęły pękać dokoła, a Mariano dostał w nos od kwiatka który wyskoczył z pęknięcia. Zaczęło padać, byłam cala mokra w sumie jak cała reszta. Wszyscy zaczęli wychodzić. Chciałam iść za Mirabel by z nią porozmawiać, ale znowu gdzieś zniknęła. Zobaczyłam Camilo który uspokajał swoją mamę, ale nagle coś walnęło w ścianę. Przez co Pepa się wystraszyła i Camilo dostał błyskawicą. Zaśmiałam się widząc to, spojrzał w moją stronę zdziwiony.

-Nie poszłaś do domu?-spytał podchodząc do mnie.

-Chciałam pogadać jeszcze z Mirabel ale znowu gdzieś zniknęła-odpowiedziałam śmiejąc się. Też się zaśmiał

-Choć poszukamy jej-powiedział. Kiwnęłam głową na znak zgody.


                                                                              .......

Nie mogliśmy jej znaleźć. Szukaliśmy wszędzie.

-Chyba zapadła się pod ziemię-powiedziałam. Camilo się zaśmiał.

-Choć może wróciła do domu-powiedział. Skinęłam głową. Naglę z nikąd  zaczęły wyskakiwać dziwne rośliny. Spojrzałam na Camilo a on na mnie. We dwoje spojrzeliśmy na dom i zobaczyliśmy że był cały w roślinach, zupełnie jak reszta miasta. Zaczęliśmy biec by dowiedzieć się o co chodzi. Wbiegliśmy do środka i byliśmy światkiem kłótni Mirabel i Abueli. Wszystko zaczęło wokół pękać, a ziemia się trzęsła.

-Nie!-krzyknęła Pepa. Spojrzałam tam gdzie ona. Pęknięcia zaczęły się zbliżać do świecy. Mirabel od razu zaczęła biec.

-Casita pomóż mi się tam dostać!-krzyknęła. Zaczęła wchodzić po poręczy jak po drabinie. Camilo też ruszył ale spadł kiedy chciał wskoczyć na dach. Isabela też. Casita zaczęła wszystkich wypychać na dwór. Nagle część domu zaczęła się zapadać i lecieć prosto na Mirabel, która teraz leżała na ziemi ze świecą w rękach. Wbiegłam do środka, tym razem Casita mnie nie powstrzymywała. Podbiegłam do Mirabel zasłaniając ją sobą. Ostatnie co usłyszałam to był krzyk Camilo.

-Amber!! 




Oto rozdział trzeci, mam nadzieję że się podoba. Kolejny rozdział będzie prawdopodobnie we wtorek albo środę.

Miłego dnia😀


02.01.2022


Camilo Madrigal [ZAKOŃCZONE]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin