— Nie ma sensu. Niedługo i tak się przeprowadzam i...

— Co? — przerwał mu młodszy. — Wracasz do Seulu?

— Nie — zaśmiał się cicho.

Kim nie mógł powstrzymać lekkiej radości na widok chłopaka. To drobny, na pierwszy rzut oka nic nieznaczący gest, ale on znał Jungkooka za dobrze.

— Zaczynam pracę od poniedziałku, a to po drugiej stronie Busan. Nie będzie mi się chciało codziennie dojeżdżać przez całe miasto.

— Och...

Taehyung ukrył uśmiech cisnący się na jego usta. Było dokładnie tak, jak przewidział Jimin. Ta drobna reakcja dała dwudziestodziewięciolatkowi więcej nadziei niż jakiekolwiek wcześniejsze zapewnienia Jungkooka. Chłopak zupełnie nieświadomie pokazał, że jednak nie jest tak bardzo obojętny, za jakiego chce być odbierany.

— Pewnie dlatego dalej nie rozpakowałeś tych wszystkich pudeł, prawda?

— Przecież doskonale wiesz, co w nich jest, Koo.

— Ale że... we wszystkich?

— Sam sprawdź — nakazał i oparł się o kanapę.

Młodszy nie czekał na dalsze słowa. Podniósł się i podszedł do pudeł i zaczął powoli zaglądać do każdego.

Już podczas pierwszej wizyty zauważył w jednym z nich, które było otwarte, swoje stare bluzy. Ne spodziewał się jednak znajdować w każdym z kartonów kolejnych rzeczy, które zostawił dwa lata temu.

— Nie wyrzuciłeś nawet moich starych notatek ze studiów — stwierdził, przeglądając papiery w segregatorach.

— To wszystko... no cóż. Czekało na ciebie — przyznał odrobinę zawstydzony.

Cieszył się, że siedział tyłem do młodszego, ponieważ ten nie mógł zobaczyć rumieńców na jego twarzy.

— Ty naprawdę... przez ten cały czas czekałeś na mnie? Nie miałeś nawet chwili, kiedy myślałeś o tym, żeby zacząć wszystko od now...

— Nigdy — przerwał mu i odwrócił się w jego stronę.

Ich spojrzenia się skrzyżowały, a po ciele Jungkooka przeszły znajome dreszcze.

— Nawet na moment?

— Nigdy, Koo. Byłeś, jesteś i będziesz najważniejszą osobą w moim życiu...

— A Jinho?

— Nawet tobie nie dorównuje — parsknął.

— No widzisz, a ja od lat zastanawiałem się nad tym, dlaczego wolałeś jego ode mnie — syknął.

Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Jungkook złapał dwa głębsze oddechy i powstrzymał narastający w nim gniew. Jisoo miała rację. Niczego nie wskóra złością i uszczypliwościami.

— Ja... wiem, że prawdopodobnie przepraszając cię do końca życia, nie naprawię tego błędu, ale czasu nie cofnę. Koo, nie ma na świecie niczego, czego bym żałował równie mocno, co tamtej nocy oraz tego, że nie miałem odwagi powiedzieć ci o tym. Tak bardzo bałem się, że ciebie stracę. Nie chciałem dopuścić do siebie takiej opcji. Tym zachowaniem zraniłem cię jeszcze bardziej. Okłamywałem cię przez te wszystkie lata, ale nigdy nie skłamałem, wyznając to, co do ciebie czuję. Jinhoo... to była iluzja. Głupie nastoletnie marzenie o prawdziwej miłości. Myślałem, że to ten jedyny, że on mnie kocha i szanuje, podczas gdy dla niego byłem tylko kolejnym podbojem. Dopiero poznając ciebie, zrozumiałem czym jest miłość i jak powinien wyglądać związek. Wiem, że nie mam szans, by wrócić do tego, co nas łączyło, ale chciałbym spróbować stworzyć coś nowego. Jeżeli ceną za bycie w twoim życiu jest bycie tylko twoim przyjacielem. Jestem w stanie to zrobić. Proszę, nie odrzucaj mnie tylko.

I'LL WAIT | kth & jjkWhere stories live. Discover now